Łotewska scena polityczna wywróciła się po wyborach do góry nogami

|

Przedwyborcze sondaże wskazywały, że Sejm XIII kadencji, wybierany przez Łotyszy w sobotę, znacząco zmieni układ sił. Spodziewano się znaczącej fragmentaryzacji parlamentu, a także debiutu nowych ugrupowań, jednak dwóm głównym siłom politycznym, czyli rosyjskiej Socjaldemokratycznej Partii „Zgodzie” oraz Związkowi Zielonych i Rolników, wróżono stabilne poparcie. Przedwyborcze analizy i rankingi należy wrzucić do kosza. Okazało się, że partia mera Rygi Niła Uszakowa „Zgoda” zajęła co prawda pierwsze miejsce w skali kraju, z dużą przewagą w Rydze i Łatgalii, jednak ugrupowanie premiera Mārisa Kučinskisa, od lutego 2016 r. stojącego na czele koalicyjnego rządu skupiającego Związek Zielonych i Rolników, narodowców oraz konserwatywno-liberalną Jedność, zanotowała znaczącą porażkę, lądując na szóstym miejscu. Kučinskis, jeszcze niedawno typowany na premiera w kolejnej kadencji Sejmu, najpewniej pożegna się ze swoją funkcją.

Kolejną pozycję po rosyjskiej „Zgodzie” zajęła populistyczna partia KPV LV, czyli „Do kogo należy państwo?”, na dalszych miejscach usadowiły się zaś Nowa Partia Konserwatywna, liberalna koalicja „Dla Rozwoju Łotwy” i „Ruchu Za!”, narodowcy, a także Jedność. Uwagę komentatorów zwróciła dość niska frekwencja, która nieznacznie przekroczyła połowę uprawnionych do głosowania.

Przeczytaj także:  Za półtora miesiąca wybory na Łotwie

Socjaldemokratyczna Partia „Zgoda” osiągnęła 19,80% głosów (23 mandaty), co stanowi spadek o parę punktów w stosunku do wyborów jesienią 2014 r., które także dla „Zgody” nie były łaskawe. Na dalszej pozycji znajduje się populistyczna partia showmana i dziennikarza Artussa Kaimiņša „Do kogo należy państwo?” z poparciem 14,25% wyborców (16 mandatów). To ugrupowanie zwyciężyło zarówno w Kurlandii i Semigalii, jak i Vidzeme, czyli najbardziej łotewskich okręgach wyborczych. Z kolei na Nową Partię Konserwatywną Jānisa Bordānsa padło 13,59% głosów (16 mandatów). Na kolejnym miejscu znalazła się liberalna koalicja „Dla Rozwoju Łotwy” i „Ruchu Za!”, której jeszcze parę miesięcy nikt nie wróżył wielkiego sukcesu. Liberałowie, którzy jako kandydata na urząd premiera wysunęli popularnego europarlamentarzystę, byłego ministra spraw zagranicznych i obrony, Artisa Pabriksa, otrzymali 12,05% głosów (13 mandatów). Nacjonaliści znaleźli się na piątym miejscu z poparciem 11,02% (13 mandatów). Dla tego ugrupowania, które od 2011 r. nieprzerwanie jest częścią koalicji rządzącej, przykry musi być fakt, że dało się prześcignąć Nowej Partii Konserwatywnej, która od 2017 r. podbiera mu elektorat, co szczególnie było widoczne w zeszłorocznych wyborach do rady miejskiej Rygi. Związek Rolników i Zielonych obecnego premiera Mārisa Kučinskisa uzyskała jedynie 9,92% poparcia (11 mandatów). Stawkę partii, które weszły do Sejmu, zamyka najsilniejsza niegdyś na centroprawicy, partia „po przejściach”, czyli Jedność z poparciem 6,70% wyborców (8 mandatów). To największy spadek poparcia od 2014 r., gdy w wyborach do Parlamentu Europejskiego na Jedność zagłosowała prawie połowa Łotyszy.

Przeczytaj także:  Jānis Bordāns: wystąpimy z mocnym programem antykorupcyjnym
Przeczytaj także:  Czy rządzący na Łotwie odzyskają zaufanie?

Progu wyborczego nie przekroczyły Łotewskie Zjednoczenie Regionów, a także Od Serca dla Łotwy, które w 2014 r. weszły przebojem do łotewskiego Sejmu. Okazało się, że to partie jednego sezonu. O ile jednak Zjednoczenie Regionów z poparciem 4,15% otrzyma finansowanie z budżetu państwa, podobnie jak Rosyjski Związek Łotwy Tatiany Żdanok (3,20%) i lewicowa partia „Postępowi” (2,62%), to o takim finansowaniu partia Inguny Sudraby może zapomnieć.

Najważniejszą obecnie kwestią pozostaje, które ugrupowania utworzą nowy rząd. O ile polskie media przed wyborami sugerowały z bardzo dużą przesadą, że te wybory „mają znaczenie geopolityczne”, że jakoby dojdzie w nich do jakiegoś rozstrzygnięcia, czy Łotwa pójdzie w stronę Zachodu czy Wschodu, to siły określane jako „promoskiewskie” po raz kolejny poniosły w nich klęskę. Do nowej koalicji na pewno nie wejdzie izolowana na scenie politycznej Socjaldemokratyczna Partia „Zgoda” Niła Uszakowa oraz populiści z KPV LV Artussa Kaimiņša, także oskarżani o niejasne związki z Kremlem. Ponad sześćdziesiąt mandatów w nowym parlamencie uzyskały bowiem partie orientujące się na Zachód i wartości europejskie. Obecna koalicja Związku Zielonych i Rolników, centroprawicowej Jedności oraz nacjonalistów, straciła co prawda większość w Sejmie, ale prawdopodobnie dojdzie do kooptacji dwóch kolejnych partii, czyli liberałów i konserwatystów. Należy się spodziewać nowego kandydata na szefa rządu, z obecnych statystyk wynikałoby, że może to być były minister sprawiedliwości i szef Nowej Partii Konserwatywnej Jānis Bordāns, jednak obecnie jest o wiele za wcześnie na takie spekulacje.

Przeczytaj także:  Armands Krauze: Premier Kučinskis nie boi się trudnych decyzji

Prawdopodobnie nowy gabinet tworzony przez pięć partii nie będzie tak spójny jak poprzedni. Nie należy wykluczyć tarć, zwłaszcza między Nową Partią Konserwatywną a nacjonalistami, między którymi bardzo iskrzyło w czasie kampanii wyborczej. Nie wiadomo także, którzy ministrowie zachowają swoje stanowiska.

UWAGA: Artykuł został zaktualizowany o ostateczne wyniki po zliczeniu głosów we wszystkich obwodach wyborczych. Wkrótce w Przeglądzie Bałtyckim więcej analiz i wywiadów na temat wyborów sejmowych na Łotwie.

W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!