Jeżeli chcielibyśmy wystawić ocenę władzom Kowna za formowanie wizerunku miasta w ostatnich latach, to musiałby być to najwyższy stopień z możliwych, a więc dziesiątka (litewski odpowiednik polskiej szóstki – przyp. tłum.). I tak uważa ogromna część kownian.
W momencie, gdy mieszkańcy Wilna oraz innych litewskich miast przestają się naśmiewać z mocno zmieniającego się Kowna, należy nie zatrzymywać się i skupić na kolejnym trudnym, lecz bardzo ważnym kroku – na rozpoznawalności miasta poza granicami Litwy.
Trzeba przyznać, że dla większości Europejczyków Kowno jest białą plamą na mapie. Pokolorowanie jej kosztowałoby drogo, ale i rezultat byłby bardziej odczuwalny.
Przez kilka lat kowieńskie ulice naprawdę mocno się zmieniły, a na wciąż remontowanych odcinkach pojawiły się znaki z przeprosinami za tymczasowe utrudnienia. Te napisy wzbudziły więcej dyskusji, aniżeli uliczne prace remontowe.
Dowcipni i pomysłowi kownianie zostali zaproszeni do udziału w odbywających się w mieście akcjach,...
Pozostało jeszcze 74% artykułu.
Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!
Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.


