Nieznana sportowa historia. Łotewscy Polacy na olimpiadach

|

Ten rok ewidentnie należy do Ity Kozakiewicz, najsłynniejszej łotewskiej Polki XX wieku. Obchodzimy zarówno trzydziestą rocznicę jej wyboru na posłankę do Rady Najwyższej Łotewskiej SRR, jak i niestety trzydziestą rocznicę przedwczesnej śmierci. Na co dzień jednak do łotewskiej świadomości przebija się niewielu Łotyszy polskiego pochodzenia, którymi szczycić mogłaby się polska społeczność nad Dźwiną. Wydana rok temu w dwóch językach książka Alīdy Zigmunde, profesorki Ryskiego Uniwersytetu Technicznego, „Pierwsi trzej olimpijczycy polskiego pochodzenia na Łotwie”, przypomina nieznane większości Łotyszy losy polskich sportowców działających w przedwojennej Łotwie: lekkoatletów Artura Giedwiłło i Stanisława Petkiewicza, a także piłkarza Czesława Stańczyka.

„Pirmie trīs poļu tautības Latvijas olimpieši (1924–1928)” / ”Pierwsi trzej olimpijczycy polskiego pochodzenia na Łotwie (1924–1928)”

Co ich łączy? Ich rodziny pochodziły z sąsiedniej Litwy, a znalazły się na Łotwie jeszcze w czasach carskich. Wszyscy trzej panowie byli na dziennikarskim „świeczniku” w okresie międzywojennym. Co ich dzieli? Niesprawiedliwość w pamięci o nich. O ile Stanisław Petkiewicz jest znaną osobą w Polsce, choć można mieć wątpliwości, czy wszyscy sympatycy sportu kojarzą, gdzie była jego pierwsza ojczyzna, to losy Artura Giedwiłło i Czesława Stańczyka przykrył kurz niepamięci. Nawet biogram Giedwiłło w polskiej Wikipedii nie wspomina o tym, że był łotewskim Polakiem. Czesław Stańczyk obecny jest co prawda w łotewskiej wersji encyklopedii, z zaznaczeniem jego polskiej narodowości, ale w polskojęzycznej wersji nie znajdziemy po nim śladu. Tymczasem polscy sportowcy byli o wiele bardziej znani w międzywojennej Łotwie niż posłowie do Sejmu polskiego pochodzenia czy polscy samorządowcy, którzy swoje obszerne biogramy w Wikipedii mają.

Uczestnik olimpiady w Paryżu

Artur Giedwiłło

Artur Giedwiłło urodził się w 1904 roku w Rydze w rodzinie Polaka i Łotyszki, korzenie rodu prowadzą jednak do guberni kowieńskiej (stąd litewsko brzmiące nazwisko). Kształcił się w ryskiej szkole handlowej, następnie zaś podjął studia na Uniwersytecie Łotewskim, których nie ukończył. Udało mu się jednak na nich spotkać Łotyszy, którzy zrobią karierę w XX wieku: Ādolfsa Šildego, łotewskiego historyka i prawnika działającego na emigracji, ojca znanej politolożki i posłanki Rasmy Kārkliņi, a także Hugo Vītolsa, rekordzisty Łotwy w pchnięciu kulą. Od 1930 r. przez czternaście lat Giedwiłło pracował jako księgowy. Zmarł pod koniec ery sowieckiej, do dziś na Łotwie żyje jego rodzina, która szczyci się osiągnięciami przodka.

Kariera sportowa Giedwiłło sięga początku lat dwudziestych. Brał udział w zawodach Robotniczego Związku Sportowego (Strādnieku Sporta Savienība) związanego z Łotewską Socjaldemokratyczną Partią Robotniczą – „czerwoną” organizacją, do której należało wielu ryskich Polaków. W 1922 r. zdobył trzecie miejsce w rzucie oszczepem, nagradzano go również za skok w dal z rozbiegu i bieg na 60 metrów. Szczególnie udany był dla niego 1924 rok – jak pisze Alīda Zigmunde „pobił on rekord osobisty w sprincie na 100 m z czasem 11,2 sekundy, który ot rekord nawet po dziesięciu latach był szóstym najlepszym wynikiem w tej dyscyplinie na Łotwie”. W tym samym roku Giedwiłło, wraz z innymi sportowcami, ustanowił rekord Łotwy w sztafecie 4 x 100 m – 45 sekund. Ryski Polak bił rekordy występując także w swojej szkole – był najlepszy w skoku wzwyż, rzucie oszczepem, a także wraz ze swoją drużyną w biegu sztafetowym.

W 1924 r. Giedwiłło, wraz z innymi sportowcami łotewskimi, zakwalifikowany został do letnich mistrzostw olimpijskich w stolicy Francji. Delegacja ruszyła pociągiem na trasie Ryga-Paryż. „Oficjalna ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich miała miejsce 5 lipca. Łotewscy olimpijczycy byli ubrani w granatowe garnitury, na głowach mieli jasne słomiane kapelusze”, pisze autorka książki. Niestety w biegu eliminacyjnym na 100 metrów A. Giedwiłło przybiegł ostatni i nie awansował do ćwierćfinału. Pozostali Łotysze także nie odnieśli sukcesów – najbardziej udany start zanotował student Uniwersytetu Łotewskiego Gvido Jekals, który uzyskał 14. miejsce w dziesięcioboju.

Nieudany start na olimpiadzie w Paryżu nie zniechęcił polskiego lekkoatlety do dalszych wysiłków. Dalej brał on udział w mistrzostwach organizowanych przez swoją szkołę, zaangażował się także w mistrzostwa w podnoszeniu odważników Towarzystwa Sportowego „Marss”. Giedwiłło startował także poza granicami Łotwy, np. w pruskiej Tylży (ob. Sowieck w obwodzie kaliningradzkim) zdobył pierwsze miejsce w biegu na 200 metrów i drugie miejsce w biegu sprinterskim na 100 metrów. Na treningach Giedwiłło wspomagał swoich podopiecznych, np. Oto Jurģisa, uczestnika olimpiady w Berlinie w 1936 r., zdobywcę trzynastego miejsca w rzucie oszczepem.

Na krótko przed końcem niepodległej Łotwy Giedwiłło został starszym sędzią lekkoatletycznym, funkcję tę sprawował także w okresie Łotewskiej SRR.

Bilans Giedwiłło pamiętany do dziś: sześciokrotny mistrz Łotwy w biegu na 60 i 100 m (1925), czterokrotny mistrz w sztafecie 4 x 100 m (1928–1933).

Z przedwojennej Łotwy do Argentyny

Stanisław Petkiewicz. Zdj. Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Innym lekkoatletą pamiętanym do dzisiaj także w Polsce jest Stanisław Petkiewicz, urodzony w 1908 roku w Rydze, w mieszanej rodzinie pochodzącej z Kowieńszczyzny. Jego matka Litwinka była właścicielką działającego w Rydze sklepu spożywczego. Petkiewicz uczył się w szkole rosyjskiej w stolicy Łotwy, gdzie spotkał późniejszego hokeistę, uczestnika Igrzysk Zimowych w 1936 r., Leonīdsa Vedējsa. W tej samej szkole kształcił się znany łotewski szachista Władimir Pietrow.

Niestety w 1928 r. Petkiewicz, dobrze władający językiem łotewskim, opuścił swoją ojczyznę (m.in. na skutek sporów z łotewskim kierownictwem sportowym) i zamieszkał w Polsce. W 1930 r. uzyskał obywatelstwo polskie. Podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim, startował jako reprezentant klubu sportowego uczelni. W stolicy prowadził także sklep, podobnie jak jego matka w Rydze. W 1932 r. zamieszkał w Argentynie, gdzie poślubił zamożną kobietę, podjął także naukę hiszpańskiego. Nie zamierzał wracać do Europy. Wraz z żoną dawał występy tańca akrobatycznego, występował także w Argentynie, Brazylii i Hiszpanii w teatrach kabaretowych. W latach trzydziestych XX w. małżeństwo odwiedziło jeszcze Warszawę i Rygę. W stolicy Polski, do której się przenieśli na jakiś czas, Petkiewiczowie występowali w klubie nocnym. Stanisław podjął pracę trenera, zaczął studia w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego, jednak musiał wyjechać z kraju w związku z zagrożeniem odbycia przymusowej służby wojskowej. Wrócił do Argentyny, gdzie pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego, podjął także działalność gospodarczą. Jak pisze Alīda Zigmunde „w centrum Buenos Aires polski sportowiec, trener i pedagog wybudował wielopiętrowy budynek z salą treningową, basenem i różnymi saunami, który dobrze prosperował”. Marzył także o wydawaniu w Argentynie dziennika sportowego na wzór paryskiego „L’Équipe”, tym razem chciał skoncentrować się na sporcie samochodowym.

Stanisław Petkiewicz zginął tragicznie w 1960 r. zabity przez zwolnionego z pracy pracownika. Łotewska diaspora, z którą argentyński Polak do końca utrzymywał relację, popadła w żałobę.

Przeczytaj także:  Album „100 Polaków zasłużonych dla Łotwy”

Mały, łotewski Nurmi

Petkiewicz zaczynał swą karierę na Łotwie, występując w szeregach YMCA. 28 maja 1927 r. po raz pierwszy występował w Warszawie w międzynarodowych zawodach lekkoatletycznych, wraz z uczestnikami z Polski, Łotwy i Estonii. W biegu na 1500 m wywalczył trzecie miejsce. Więcej szczęścia miał w tym samym roku w stolicy Estonii. „11 czerwca 1927 r. S. Petkiewicz razem z innymi łotewskimi lekkoatletami uczestniczył w inauguracyjnych zawodach sportowych z okazji otwarcia stadionu w Tallinnie. Po podróży pociągiem z Rygi do Tallinna sportowcy byli zmęczeni, dlatego zorganizowano masaż, który widocznie dobrze wpłynął na wyniki. S. Petkiewicz po masażu był rześki i uśmiechnięty, w dobrym nastroju. Bieg na 1500 m wygrał z czasem 4 minuty i 19,1 sekundy, dystans 5000 m przebiegł pierwszy z wynikiem 16 minut 12,3 sekundy, wyprzedzając estońskich sportowców. Na widowni rozbrzmiały gromkie okrzyki »Brawo, Petkiewicz« i »Łotewski Nurmi«. Tallińczycy wpadli w ekstazę.

W tym samym roku Petkiewicz sukcesy święcił także w Kopenhadze i Kłajpedzie. W tym drugim mieście zawody organizował niemiecki „Spielvereinigung Memel”, a brali w nich udział reprezentanci Prus Wschodnich, Estonii, Litwy i Łotwy. Petkiewicz wygrał bieg na 3000 m z wynikiem 9 minut i 4 sekund. W tym samym roku do Rygi przybył fiński lekkoatleta Paavo Nurmi, do rywalizacji z nim stanęło trzech Łotyszy, wśród nich Stanisław Petkiewicz. „Po prawie 15 latach uznano, że łotewscy sportowcy nie byli wystarczająco delikatni i gościnni, ponieważ na tym dystansie Fin musiał się zmierzyć z drużyną sztafety. Już wcześniej było wiadomo, że walka nie będzie równa i że zwyciężą gospodarze”, pisze autorka książki.

Ze względu na swoje dobre wyniki w latach 1927–1928 Petkiewicz został wyznaczony jako łotewski reprezentant na olimpiadę w Amsterdamie. Był jednym z najbardziej obiecujących członków łotewskiej drużyny – łącznie w jej składzie znalazło się czternastu Łotyszy. Petkiewicz był już wtedy dziewięciokrotnym mistrzem Łotwy na dystansie od 800 m do 10 000 m, posiadał pięć rekordów swojej ojczyzny. Na dystansie 5000 m w Amsterdamie zdobył siódme miejsce, podczas biegu na 10 000 m piętnaste, w biegu kwalifikacyjnym był jednak drugi.

Po przeprowadzce do Warszawy, Petkiewicz pokonał w biegu na 3000 m fińskiego lekkoatletę Paavo Nurmiego. Odniósł także zwycięstwo nad Januszem Kusocińskim.

W 1931 r. Petkiewicz był bohaterem malutkiego skandalu politycznego. Mianowicie w liście do swojego przyjaciela dziennikarza Mārtiņša Grasis-Kuziksa miał on napisać parę krytycznych słów pod adresem Józefa Piłsudskiego. Niestety dziennikarz nie był dyskretny i fragmenty listu opublikował w czasopiśmie „Pēdējā brīdī”.

Bieg lekkoatletów na 5000 metrów. Od lewej widoczni Stanisław Petkiewicz, Janusz Kusociński i Paavo Nurmi. 1930 r. Zdj. Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Worek z dwunastoma piłkami

Ostatnim bohaterem książki Alīdy Zigmunde jest piłkarz Czesław Stańczyk, w przedwojennej Łotwie zwany „Czeszką”. Urodził się w 1896 r. na Zadźwiniu w Rydze, ojciec pochodził jednak ze Żmudzi. Do szkoły mały Czesław uczęszczał w Rydze, planował nawet studia, jednak plany pokrzyżowała I wojna światowa, podczas której walczył w armii rosyjskiej. Na Łotwę wrócił w 1921 r., podjął pracę jako urzędnik i funkcjonariusz celny. W 1926 r. poślubił bałtycką Niemkę Hertę Marię Charlottę Schmiedeberg. Przez pewien czas małżeństwo mieszkało w Windawie, jednak szybko wróciło do Rygi. Po tym jak po wybuchu II wojny światowej nastąpił „Heim ins Reich” bałtyckich Niemców, rodzina osiadła w Rzeszy, gdzie Czesław Stańczyk zmarł w grudniu 1940 r.

Czesław Stańczyk

Pierwsze lata łotewskiej fascynacji piłką nożną przypadają na początek XX w. Młody Czesław z futbolem zetknął się jeszcze jako uczeń carskiego gimnazjum. Jako zapalony piłkarz został w 1912 r. członkiem łotewskiego towarzystwa sportowego „Amatieris”, następnie zaś niemieckiego towarzystwa „Kaiserwald” (jego nazwa pochodziła od niemieckiej wersji obecnego „Mežaparks”). W czasie I wojny światowej Stańczyk grał w moskiewskim klubie „Sokolniki”, wówczas jednym z najważniejszych w stolicy Rosji. Po powrocie na Łotwę w 1921 r. zapisał się do klubu „Unions”, następnie zaś powrócił do „Kaiserwald”. Piła staje się wówczas ukochanym sportem Łotyszy. Jak wspomina łotewski pisarz Mintauts Eglītis „prawie w każdej wsi stawały bramki – dwa słupki i jedna poprzeczka nad nimi… Wśród chłopców popularne stały się nowomodne słowa takie jak golkipers (z krótkim „i”!), haubeks, gols, sztirmers… Gdziekolwiek się obejrzeć, chłopcy biegali, krzyczeli, gonili za piłką”.

Na początku lat dwudziestych XX w. Stańczyk wyrobił już sobie na tyle nazwisko jako piłkarz, że w 1924 r. zaproszono go do łotewskiej reprezentacji na olimpiadę w Paryżu. Niestety Łotysze nie odnieśli we Francji sukcesów, sama prasa wskazywała nawet, że celem ich wyjazdu jest bardziej popularyzacja Łotwy niż zwycięstwo. Jednak nazwisko Stańczyka, jak nazwała go prasa „białego kruka”, rozbrzmiało, gdyż jako jedyny uczestniczył on we wszystkich ośmiu grach reprezentacji Łotwy.

Dwa lata po olimpiadzie Czesław Stańczyk rozpoczął grę w Ryskim Klubie Piłkarskim, który wówczas był mistrzem Łotwy. Nie notował jednak samych sukcesów, w 1927 r. reprezentacja Łotwy sromotnie przegrała ze Szwecją 0 do 12. Uznano to za najczarniejszy dzień w łotewskim futbolu. Jak pisze Alīda Zigmunde „magazyn »Sports« opublikował interpretację porażki narysowaną przez karykaturzystę polskiego pochodzenia Siergieja Cywińskiego (1895–1941) – zapłakany kapitan drużyny Czesław Stańczyk niesie worek z dwunastoma wbitymi piłkami”. Stańczyk miał okazję wiele razy strzelać bramki, m.in. w meczu z Czechosłowacją w 1927 r. Pięć lat później postanowił pożegnać się ze swoją karierą, ustępując miejsca młodym. Jego pożegnalny mecz został rozegrany 31 października 1932 r. W historii sportu na Łotwie Stańczyk uplasował się w gronie pięćdziesięciu najwybitniejszych piłkarzy międzywojnia.

Przeczytaj także:  Pół wieku na ryskich kortach. Historia Sabīne Ošmjago-Duki

Podsumowanie

Polscy olimpijczycy w międzywojennej Łotwie nie powinni dziwić. Kraj nad Dźwiną był w dwudziestoleciu międzywojennym ojczyzną Łotyszy, Niemców, Żydów, Rosjan, Polaków, Białorusinów czy Litwinów. Te mniejszości wniosły wkład do życia politycznego, społecznego, gospodarczego czy kulturalnego. Jest zatem oczywiste, że musiały także działać w towarzystwach sportowych. Wielką wartością książki Alīdy Zigmunde jest fakt, że próbuje ona przywrócić do społecznej świadomości biografie trzech Polaków zapomnianych nawet przez ryską Polonię. Pomogła w tym Ambasada Rzeczypospolitej w Rydze, organizując przekład łotewskojęzycznej książki na język polski. Może za ciosem pójdą Wikipedyści i stworzą na przykład hasło o Czesławie Stańczyku? A może zainteresuje się nim nasza futbolowa prasa?

Alīda Zigmunde w swojej książce dostarcza nie tylko ciekawych biogramów, ale także wspaniałych zdjęć. Można nawet powiedzieć, że jest to swego rodzaju album, w którym znajdują się fotografie z olimpiad, zawodów sportowych, dokumenty wystawione przez państwo łotewskie i radzieckie, karykatury i skany z prasy międzywojnia. Autorka wykonała solidną kwerendę, sporo czasu spędziła w archiwach. Złóżmy jej, w imieniu Polaków warszawskich i ryskich, wielkie dzięki, paldies.

Alīda Zigmunde, „Pirmie trīs poļu tautības Latvijas olimpieši (1924–1928)” / ”Pierwsi trzej olimpijczycy polskiego pochodzenia na Łotwie (1924–1928)”, Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Rydze, Łotewski Komitet Olimpijski, Ryga 2019, tłum. na język polski Janusz Kamiński.

Składam serdeczne podziękowania Krystynie Barkowskiej z Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Rydze za przesłanie Przeglądowi Bałtyckiemu egzemplarza książki.

W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!