W polskiej debacie o rozwoju morskiej energetyki wiatrowej pojawiły się głosy, że inwestycje w tej branży powinny znaleźć się pod specjalnym nadzorem, by uniknąć wpływów „krajów używających energetyki, jako narzędzia polityki”. Tradycyjnie sformułowanie to kojarzone jest z Rosją, która wykorzystuje ropę i gaz do osiągania swoich celów politycznych, jednak przykład Szwecji pokazuje, że zagrożenie może czaić się gdzieś indziej. Od wschodu wieje wiatr chińskich inwestycji, które napędzają energetykę wiatrową.
Piteå jest z pozoru niczym się nie wyróżniającym szwedzkim miasteczkiem położonym na północnym wybrzeżu Zatoki Botnickiej. Miasto zamieszkuje nieco ponad 23 tysiące ludzi, zlokalizowane są w nim zakłady celulozowe i chemiczne. Niepozorne Piteå będzie jednak niebawem znaczącym punktem na energetycznej mapie Szwecji i całej Europy. Na powierzchni porównywalnej z aglomeracją Sztokholmu powstaje tam bowiem największa farma wiatrowa onshore na Starym Kontynencie. Składać się ma ona z 1100...
Pozostało jeszcze 84% artykułu.
Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!
Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.


