Angielsko–szwedzkie prawie noir. Recenzja serialu Młody Wallander

|

„Młody Wallander” mógłby być kolejnym nordyckim hitem dostępnym na Netflixie. Niestety dobrze zapowiadający się kryminał o mocnym zabarwieniu politycznym szybko zamienia się w naiwną historię o walce dobra ze złem. Zaś legendarny szwedzki śledczy z powieści Henninga Mankella, sprawia wrażenie ambitnego, lecz średnio rozgarniętego policjanta.
Serialowego Kurta Wallandera z adaptacji Netflixa poznajemy niedługo po tym jak skończył akademie policyjną. Śledczy ze szwedzkich kryminałów według nowej adaptacji pierwsze kroki w swojej karierze stawia w XXI wiecznym Malmö. Mieście owianym złą sławą niebezpiecznych imigranckich osiedli. Właśnie na jednym z nich – mitycznym Rosengård mieszka młody Kurt grany przez Adama Pålssona.
Już niemal od pierwszych scen wraz z młodym policjantem wpadamy w wir osiedlowego życia. Rejonem trzęsie ekipa z okolicy pod przywództwem Basha. Bez jego akceptacji i wiedzy nic w okolicy nie ma prawa się dziać. Młody Kurt mocno się wyróżnia na tle sąsiadów. Jest jednym ...

Pozostało jeszcze 86% artykułu.

Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!

Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.

WYBIERZ I ZAMÓW!

Dostęp jednorazowy

Zaloguj się


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!


×