Gdyby spytać Łotysza, które łotewskie filmy trzeba koniecznie poznać, zapewne ten znalazłby się w tym zestawieniu. W zasadzie gdyby spytać tylko o jeden tytuł, który najmocniej zapadł w pamięć kolejnym pokoleniom Łotyszy, to byłby zapewne właśnie ten. „Četri balti krekli” („Cztery białe koszule”, 1967) nie mogły być wyświetlane przez dwie dekady. Bo kto o zdrowych zmysłach robi film o cenzurze obyczajowej w karnawale Związku Radzieckiego?
W roku 1965 Gunārs Priede wystawił sztukę pod tytułem „Trīspadsmitā” („Trzynasta”), rzecz o poecie tworzącym teksty piosenek, które nie znajdują uznania w oczach członkini komitetu. Na premierze obecni byli reżyser Rolands Kalniņš i operator Miks Zvirbulis, którzy od razu zdecydowali, że chcieliby nakręcić na tej podstawie swój film.
Film miał być krótki, scenariusz nieskomplikowany. Oto Cēzars Kalniņš, który zarabia jako monter telefoniczny, po godzinach pisze teksty piosenek dla grupy Optimisti (Optymiści), jest jej nieformalnym liderem. Zespół, by ...
Pozostało jeszcze 85% artykułu.
Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!
Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.


