W sylwestrowy wieczór wielu Estończyków cierpliwie czekało przed telewizorami na swój ulubiony program rozrywkowy: Tujurikkuja („Burzyciel nastroju”). Emocje rosły skecz po skeczu, aż w telewizji ogólnokrajowej zagrał ostatni utwór. Od razu po zakończeniu programu, tak zachwyceni, jak i rozzłoszczeni widzowie przenieśli się do mediów społecznościowych, by dać wyraz swoim emocjom. Media obserwowały tę debatę. Premier zatweetował, by wyrazić swoje uznanie dla parodii.
Niektórzy dostrzegli w utworze drugą część parodii sprzed trzech lat pt. „Być Estończykiem jest do bani”, która naigrawała się z nieustannego narzekania i użalania się przez Estończyków nad samymi sobą. Nowa parodia wymierzona została w nietolerancyjne, ksenofobiczne postawy estońskiego społeczeństwa wobec uchodźców i innych mniejszości. Mare Ainsaar, starsza pracownik naukowa w Instytucie Studiów Społecznych Uniwersytetu w Tartu, ujęła to tak: 2015 był rokiem, kiedy Europa i Estonia dyskutowały na temat imigracji i uchodźc...
Pozostało jeszcze 87% artykułu.
Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!
Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.


