Gdyby chcieć poszukać daty, która najlepiej ilustruje pęknięcie między społecznościami łotewską i rosyjskojęzyczną na Łotwie, to obok celebracji Marszu Legionu Łotewskiego w dniu 16 marca, byłyby to dwa dni: 8 i 9 maja. Z jednej strony oficjalny łotewski Dzień Upadku Nazizmu i Pamięci Ofiar II Wojny Światowej (Nacisma sagrāves un Otrā pasaules kara upuru piemiņas diena) obchodzony od 1995 roku, z drugiej – znany od czasów sowieckich Dzień Zwycięstwa, celebrowany w latach Łotewskiej SRS, od 2005 roku – gdy Rosja wstała z kolan (ironia!) – znów w modzie w społeczności rosyjskojęzycznej.
Dzień Zwycięstwa jest elementem godnościowego buntu mniejszości rosyjskiej wobec władz nie do końca uważanych za swoje i sprzyjające. A może po prostu sposobem zamanifestowania swojej tożsamości. Skoro cerkiew prawosławna od dawna już nie łączy, a na co dzień niewiele jest powodów do dumy, to może połączy mit niegdysiejszej pobiedy? Pęknięcie, o którym piszę, widać najlepiej wśród polityków – największy ...
Pozostało jeszcze 97% artykułu.
Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!
Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.


