W świecie taniego pijaństwa

|

Wielu Finów, z powodu wysokich cen w kraju, kupuje dla siebie alkohol w Estonii. Wódkę można tam kupić w dziesięciopakach. Oto podróż przez Bałtyk, którą pamiętają nieliczni.
Starzy wyjadacze przywieźli swój podręczny dobytek. Małe, składane wózki transportowe z pomalowanego na czarno aluminium, na nich pas mocujący z hakiem. Olutkärry – tak nazywają ten wehikuł Finowie – wózek na piwo. Kto potrafi, może umieścić na nim nawet do ośmiu zgrzewek (opakowania po 24 puszki - przyp. red.). Ogromny mężczyzna stoi w terminalu promowym w Helsinkach i pełen nadziei obraca swój olutkärry. Starsze małżeństwo przypięło swoje walizki do olutkärry. Pomruk, ścisk. Kto idzie na pokład promu samochodowego do Tallinna, bierze kurs na świat zapasów i taniego pijaństwa. Kurs na Estonię.
Tallinn jest oddalony od Helsinek tylko dwie godziny podróży promem. Przyciąga średniowieczną starówką, przystępnymi restauracjami i sowiecką historią. Ale dla wielu turystów z Helsinek to przede wszystkim ogromna półka z a...

Pozostało jeszcze 88% artykułu.

Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!

Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.

WYBIERZ I ZAMÓW!

Dostęp jednorazowy

Zaloguj się


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!


×