Adolf Lundin: ze Sztokholmu ku jądru ciemności

|

Przedsiębiorca w stylu Rockefellera, który wyszedł poza ramy egalitarnego, szwedzkiego społeczeństwa, czy może żywe uosobienie conradowskiego Kurtza? Osoba Adolfa Lundina, kilkanaście lat po śmierci, nadal budzi skrajne emocje i rzuca się cieniem na pozostawionym rodzinie dziedzictwie.
20 stycznia 1981 roku, podczas uroczystego balu poprzedzającego inaugurację pierwszej kadencji Ronalda Reagana w pierwszym rzędzie znamienitych darczyńców kampanii występom Deana Martina i Franka Sinatry przysłuchiwała się postać nietuzinkowa. Adolf Lundin, bo o nim mowa, szwedzki magnat naftowy i górniczy, musiał czuć wtedy pewnego rodzaju ulgę. Szwed zdążył już odkryć największe złoże gazowe na świecie w niedocenianym do tej pory Katarze oraz uniknąć bankructwa – ratował się sprzedażą swojego domu w Genewie. W interesach szło różnie. Jednak samo zwycięstwo wyborcze wspieranego przez Lundina Ronalda Reagana i spodziewane zaostrzenie kursu Stanów Zjednoczonych wobec znienawidzonych komunistów ze Związku ...

Pozostało jeszcze 91% artykułu.

Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!

Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.

WYBIERZ I ZAMÓW!

Dostęp jednorazowy

Zaloguj się


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!


×