Zaczęło się od poezji. Rozmowa z Katarzyną Szal, tłumaczką tomiku „Zapiski śpiewaczki” Anji Erämai

|

Specyfika fińskiej kultury literackiej polega na tym, że literatura była tradycyjnie „uegalitarniana”: pisało się o niej – i nadal pisze – przede wszystkim w gazetach, czytanych, rzecz jasna, nie tylko przez miłośników książek. Nawet grono czytelników prasy codziennej jest w Finlandii dużo szersze niż gdzie indziej. Dzięki temu literatura ma się tam całkiem dobrze. Czy proza lepiej niż poezja? Pod tym względem sytuacja nie różni się chyba znacząco od tej w innych krajach: proza uchodzi za przystępniejszą niż poezja, więc sięga po nią więcej czytelników – mówi Katarzyna Szal, tłumaczka tomiku „Zapiski śpiewaczki” Anji Erämai.

Katarzyna Szal

Katarzyna Szal ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Tytuł doktorski zdobyła w Finlandii, publikując rozprawę „Finnish Literature in Poland, Polish Literature in Finland. Comparative Reception Study form a Hermeneutic Perspective” (2013). Jest tłumaczką i propagatorką fińskiej literatury. Stale współpracuje z „Twórczością”.

Agnieszka Smarzewska: Anja Erämaja to człowiek renesansu: nie tylko poetka, ale i autorka prozy, książek dla dzieci, tekstów piosenek i libretta, a jednocześnie piosenkarka i performerka. Czy mogłaby Pani krótko przybliżyć jej postać? To w Finlandii osoba znana i popularna, czy raczej wpisuje się w nurty niszowe?

Katarzyna Szal: Anję Erämaję będę miała okazję spotkać dopiero na festiwalu „Europejski Poeta Wolności”, dlatego trudno mi w tej chwili dodać coś do informacji, które można wyczytać w poświęconych jej notach biograficznych. Czy jest znana i popularna w Finlandii? Zdecydowanie tak – jako poetka. Co oznacza, oczywiście, inny rodzaj popularności niż ten zarezerwowany dla bywalców telewizyjnych show. W świecie miłośników poezji nazwisko Erämai jest jednak dobrze znane. I to nie tylko dlatego, że była ona finalistką lub laureatką wielu prestiżowych nagród za swoje tomiki (np. nagrody gazety „Helsingin Sanomat”, nagrody im. Johana Runeberga czy nagrody Tanssiva Karhu). Anja Erämaja cieszy się przede wszystkim opinią genialnej performerki, która potrafi zaczarować publiczność wieczorków poetyckich. Do jej popularności przyczynił się też niewątpliwie fakt, że jej wiersze dają się interpretować w duchu feminizmu, silnego w krajach nordyckich.

Ja „poznałam” na razie Erämaję przede wszystkim za pośrednictwem jej tomiku Zapiski śpiewaczki – i o tym rodzaju „znajomości” mogę się ewentualnie szerzej wypowiadać. Co już zresztą uczyniłam w swoim artykule, który ukazał się w magazynie „Twórczość” (nr 12/2022). Zainteresowanych zapraszam do lektury.

Kiedy i jak pierwszy raz spotkała się Pani z jej twórczością? Zaczęło się właśnie od poezji?

Studiowałam w Finlandii literaturę tego kraju i już wtedy zajmowałam się przybliżaniem jej Polakom w formie artykułów i przekładów, zwłaszcza wierszy. Byłam więc raczej na bieżąco w temacie najnowszej fińskiej poezji, do której należały i utwory Erämai. Prawdziwe spotkanie z wierszami autorki Zapisków śpiewaczki zawdzięczam jednak tegorocznym poszukiwaniom tomiku do zaprezentowania w konkursie Europejski Poeta Wolności. Tak czy siak: zaczęło się od poezji.

Jak wyglądały te poszukiwania?

Dość nietypowo, ze względu na to, że od jakiegoś czasu mieszkam we Francji. Oddaliłam się zatem – geograficznie, mentalnie, językowo i materiałowo – od Finlandii. Na dodatek regulamin obecnej edycji konkursu dopuszczał zgłaszanie poetów francuskojęzycznych, więc przez chwilę całkiem poważnie rozważałam, czy nie skierować swoich poszukiwań w tę stronę. Zaraz potem pomyślałam jednak, że dopóki mam jeszcze całe „fińskie zaplecze” w postaci kontaktów ze świata literatury, wiedzy na temat książek, autorów i polsko-fińskich przekładów, szkoda byłoby z niego nie skorzystać. Więc skorzystałam: z Finlandii zaczęły do mnie spływać potrzebne informacje i materiały. A potem już tradycyjnie: trzeba było coś z tego wybrać.

Z Finlandii do Francji rzeczywiście geograficznie daleka droga, ale może jednak odnajduje Pani jakieś podobieństwa we współczesnej literaturze tych krajów? Jakieś punkty styczne?

Punktów stycznych między literaturą Finlandii i Francji daleko szukać nie trzeba: wystarczy wziąć jako przykład wiersz prozatorski, reprezentowany także przez Zapiski śpiewaczki. Vesa Haapala opublikował w zbiorze Suomen nykykirjallisuus 1 („Współczesna literatura Finlandii 1”, SKS 2013) artykuł „Proosarunon monet kasvot” (pol. „Różne oblicza wiersza prozatorskiego”), w którym przeanalizował twórczość sporej grupy autorów, próbując odnaleźć w niej cechy fińskiej poezji prozatorskiej początków XXI wieku. Zaliczył do nich przede wszystkim metaliryczność, „opowieściowość”, ale również eksperymentatorstwo, przejawiające się m.in. użyciem techniki kolażu. Haapala upatruje źródeł inspiracji dla wiersza prozatorskiego święcącego od jakiegoś czasu triumfy w Finlandii właśnie we wzorcach francuskich – od poezji Baudelaire’a począwszy.

A czy we Francji literatura fińska jest bardziej rozpoznawalna niż w Polsce?

Nie zaryzykowałabym stwierdzenia, że literatura Finlandii jest dobrze rozpoznawalna gdziekolwiek poza krajem Świętego Mikołaja. A nawet jeżeli wszyscy doskonale znają jakiś jej element, niekoniecznie zdają sobie sprawę z tego, że reprezentuje on Finlandię, jak ma się sprawa chociażby z Muminkami Tove Jansson. Wszystko komplikuje fakt, że np. Muminki to książka autorki szwedzkojęzycznej, ale należąca do literatury Finlandii, kraju, w którym są dwa języki oficjalne: fiński i szwedzki.

We współczesnej literaturze fińskiej króluje proza? Jak na jej tle wypada poezja najnowsza?

Specyfika fińskiej kultury literackiej polega na tym, że literatura była tradycyjnie „uegalitarniana”: pisało się o niej – i nadal pisze – przede wszystkim w gazetach, czytanych, rzecz jasna, nie tylko przez miłośników książek. Nawet grono czytelników prasy codziennej jest w Finlandii dużo szersze niż gdzie indziej, np. w Polsce. Dzięki temu literatura ma się tam całkiem dobrze. Czy proza lepiej niż poezja? Pod tym względem sytuacja nie różni się chyba znacząco od tej w innych krajach: proza uchodzi za przystępniejszą niż poezja, więc sięga po nią więcej czytelników. Choć wiersze też nie mają się w Finlandii źle, z wielością nagród i stypendiów zarezerwowanych dla poetów właśnie. Na dodatek współczesna fińska poezja mocno zbliżyła się do prozy: jej lwią część stanowią wiersze prozatorskie. Reprezentują je także Zapiski śpiewaczki, przez krytyków porównywane najczęściej do krótkich form… prozatorskich Petriego Tamminena.

Poetka wydała w Finlandii pięć tomików poezji. Pani zdecydowała się zgłosić do konkursu debiutancki – Zapiski śpiewaczki z 2005 roku. Co wpłynęło na Pani wybór?

Szukałam tomiku, który – jak mówi regulamin konkursu – byłby zgodny z ideą Nagrody Europejski Poeta Wolności, czyli przybliżającego jeden z europejskich języków z pewną literacką wizją świata i akcentującego temat wolności. Najwięcej owej „zgodności z ideą konkursu” odnalazłam właśnie w Zapiskach śpiewaczki, zarówno w treści, jak i w formie wierszy. A że przy okazji zbiorek ujął mnie innymi właściwościami – zwłaszcza bezpretensjonalnością, humorem, ironią i przenikliwością spostrzeżeń – decyzja zapadła szybko.

Nie bez znaczenia pozostaje pewnie fakt, że w roku publikacji swojego debiutanckiego zbiorku Anja Erämaja miała tyle lat, co ja w czasie przygotowywania zgłoszenia do konkursu Europejski Poeta Wolności 2022-2024. Nadużyciem byłoby mówienie o podobnym poziomie świadomości, doświadczeń życiowych czy bliskiej mi postawie wobec świata – ale niewątpliwie łatwo mi utożsamiać się z wieloma treściami zawartymi w tomiku, a nawet ze sposobem ich wyrażania.

Erämaja śpiewa w zespole muzycznym, niestety całkowicie w Polsce nieznanym. Czy mogłaby Pani opowiedzieć o nim coś więcej?

Już w czasach studenckich późniejsza autorka Zapisków… była współzałożycielką zespołu Mehumaija (pol. Sokownik), który proponował łączące różne dziedziny sztuki występy na żywo inspirowane kabaretem. Potem narodziło się działające w podobnym stylu trio Laulavat kahvinkeittäjt (pol. Śpiewające kawiarki), ze znakiem rozpoznawczym w postaci peruk. Artystka wykonuje w nim m.in. przeboje z lat 70. we własnym przekładzie, na większe i mniejsze okazje, na które ktoś zamawia takie występy.

Także wiersze Erämai istnieją w formie muzycznej: poetka przygotowała z kompozytorką Petrą Lampinen np. płytę z tekstami ze swojego drugiego tomiku Kuuluuko tämä teille (pol. „To wasza rzecz?”, WSOY 2009). Na YouTube można znaleźć teledysk do jej utworu „Naapurilla on paremmat roskat” (pol. „Sąsiad ma lepsze śmieci”). Do zbiorku Töölönlahti (WSOY 2013) powstała z kolei piosenka „Entä jos sataa” (pol. „A jak pada”), która miała wyjść jako singiel, ale ostatecznie plan się nie powiódł.

Anja Erämaja przyznaje, co prawda, że wciąż nie tylko pisze, ale również śpiewa, czasem nawet przed publicznością, jednak nie traktuje tego w kategoriach kariery muzycznej. Interesuje ją za to obserwowanie – i testowanie – jak wiersz może przekraczać granice „swojej sztuki”, zwracając się ku obrazowi, muzyce, dramatowi, aforyzmowi czy stand-upowi.

Muzyka pomaga w twórczości translatorskiej czy wybiera Pani pracę w ciszy? Jak wygląda Pani praca nad przekładami?

Należę do tych osób, które nawet w samochodzie rezygnują często z włączenia radia. Lepiej się wtedy skupiam na trasie, znakach drogowych i innych istotnych dla kierowcy szczegółach. Dodatkowe dźwięki raczej mnie rozpraszają, niż pomagają w skupieniu. Ku zdumieniu pozostałych domowników lubię też samotne chwile w fotelu bez jakichkolwiek „atrakcji dodatkowych” w postaci słuchania muzyki, czytania czy oglądania filmu. Po prostu sobie siedzę i – teraz, na przykład, w okresie zimowym – patrzę na ogień w kominku. Innym trudno zrozumieć, dlaczego wtedy „nic nie robię”, nawet tego, co w ich mniemaniu robi się, żeby odpocząć. A ja często właśnie tak się relaksuję i „pracuję” jednocześnie – nad przekładami chociażby. Całe potrzebne mi do tego zaplecze mam zawsze ze sobą – w głowie. Oczywiście, w którymś momencie udaję się w końcu do biurka i włączam komputer, żeby nadać swoim tłumaczeniom bardziej materialny kształt. Ale duża część procesu przekładowego odbywa się w moim przypadku „pozamaterialnie”. I w ciszy.

Przeczytaj także:  Tłumacz w drodze do języka. O fińskim tłumaczeniu Harrego Pottera

A czym dla autorki jest wolność? Jak manifestuje ją w Zapiskach śpiewaczki?

Wyrazem poszukiwania przez poetkę wolności twórczej jest sam wybór wiersza prozatorskiego operującego odległymi skojarzeniami rodem z techniki strumienia świadomości. Miał on stanowić remedium na zmęczenie rygorystyczną formą tekstów piosenek, które Erämaja też pisała.

Natomiast życie tytułowej śpiewaczki daje Erämai pretekst do rozważań o „make-upach” i „perukach” noszonych także poza sceną, nie tyle z własnej chęci, co dla zadowolenia „publiczności”, która oczekuje „właściwego” odegrania roli – choćby roli kobiety. Wolność to dla autorki zbiorku przede wszystkim możliwość dokonywania własnych wyborów, możliwość decydowania o swoim życiu mimo społecznych nacisków i oczekiwań, ról i stereotypów, przez pryzmat których postrzegają nas inni.

Recenzja ukazała się pierwotnie na stronie europejskipoetawolnosci.pl. Przedruk w Przeglądzie Bałtyckim za zgodą Instytutu Kultury Miejskiej.

Nagroda Literacka Miasta Gdańska oraz towarzyszący jej festiwal literatury „Europejski Poeta Wolności” wyróżnia i promuje zjawiska poetyckie, które podejmują temat wolności, a jednocześnie charakteryzują się wybitnymi wartościami artystycznymi. Fundatorem Nagrody jest Miasto Gdańsk, partnerem i organizatorem jest Instytut Kultury Miejskiej.

Bałtystka, tłumaczka literatury łotewskiej i litewskiej. Absolwentka Bałtystyki na Uniwersytecie Warszawskim oraz Podyplomowych Studiów Reklamy w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Członkini Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury. Interesuje się kulturą i marketingiem, a szczególnie tym, co łączy oba te obszary. Prowadzi blog o literackiej stronie reklamy: www.smarzewska.com.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!