Słowa szlifowane przez czas. Rozmowa z Agnieszką Rembiałkowską, tłumaczką powieści „Maranta“ Birutė Jonuškaitė

|

W jednym z wywiadów Birutė wspomniała, że chce Marantą postawić pomnik ludziom i językowi jej „małej ojczyzny”. Narratorką jest młoda kobieta, wywodząca się, podobnie jak autorka, z litewskiej wsi pod Puńskiem. Dziecko PRL-u, które ogląda spóźnioną elektryfikację wsi i pojawienie się w domu „gadających skrzynek”, czyli radia i telewizora. Uczy się z litewskiego elementarza „ze słoneczkiem”, na korytarzach litewskiej szkoły obserwują ją portrety klasyków litewskiej literatury, ale żeby dalej się kształcić, funkcjonować w urzędach, w sklepach, w pracy, musi posługiwać się polskim. (…)  chłonie w siebie tamten kraj za Atlantykiem, Paryż, Ziemię Świętą. „Połowiczny człowiek”, nosicielka cudzych historii, usiłująca zrozumieć i posklejać własną – w rozmowie z Przeglądem Bałtyckim, o powieści Maranta Birutė Jonuškaitė, mówi tłumaczka Agnieszka Rembiałkowska.
Agnieszka Rembiałkowska – wykładowczyni w Zakładzie Bałtystyki na Uniwersytecie Warszawskim, tłumaczy z litewskiego, sporadycznie z łote...

Widzisz tylko 3% całej treści artykułu.

Zamów prenumeratę w wariancie Patron, Przyjaciel lub dowolną prenumeratę jednorazową, aby móc przeczytać cały artykuł.

Prenumerując wspierasz!

Wybierz i zamów »

Dostęp jednorazowy

Jeśli już prenumerujesz, zaloguj się.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!