Tak, uważa się nas za „rusofobów”, podobnie jak wiele innych krajów w Unii Europejskiej, w tym Wielką Brytanię i państwa nordyckie. Widać to nawet w naszej polityce wobec rosyjskich szpiegów – Estonia ma bardzo twarde stanowisko w tej sprawie, często dochodzi do wyrzucenia tych ludzi z naszego kraju czy skazania ich, co później podłapują media, podczas gdy nasi sąsiedzi Finowie preferują bardziej delikatne załatwianie takich spraw. Co do „rusofobii” – to nie jest tak, że Estończycy sami zaczęli grać w tę grę. Z takim krajem jak Federacja Rosyjska można grać albo w „rusofobię”, albo w „rusofilię”, trzeciej opcji nie ma. Jeśli nie chcesz być „rusofobem”, stajesz się po prostu „rusofilem”, mamy wiele takich przypadków w Unii Europejskiej – mówi w rozmowie z Przeglądem Bałtyckim estoński ekspert ds. bezpieczeństwa i obronności Kalev Stoicescu.
Kalev Stoicescu urodził się w 1965 roku w Konstancy w Rumunii. Kształcił się w szkole średniej w Tallinnie, następnie zaś odbył studia matematyczne...
Pozostało jeszcze 95% artykułu.
Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!
Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.


