Zaskakujące wyniki, spodziewany zwycięzca. Käärijä zaprezentuje Finlandię na Eurowizji 2023

|

W sobotę 25 lutego w Turku odbył się finał Uuden Musiikin Kilpailu (UMK), show mającego na celu wyłonienie reprezentanta Finlandii na Konkursie Piosenki Eurowizji 2023. W  biało-niebieskich barwach na eurowizyjnej scenie w Liverpoolu zobaczymy 29-letniego piosenkarza i rapera, Jerego Pöyhönena, który kryje się pod pseudonimem Käärijä. Emocje trochę już opadły, zobaczmy więc jak do tego doszło.

UMK było wyczekiwane przez wielu. Z pewnością przez Finów, którzy chcieli przekonać się, kto będzie ich przedstawicielem w majowym konkursie, ale również przez fanów Eurowizji. Fińskie preselekcje od kilku lat cieszą się dużą popularnością w eurowizyjnym fandomie. Doceniana jest efektowna realizacja, profesjonalny wygląd show, a przede wszystkim wysoki poziom konkursowych propozycji. Dlatego też w sobotni wieczór zasiadłem przed ekranem pełen oczekiwań, nie tyle co do konkretnego wyniku, o ile z nadzieją na dobre widowisko. Nie mogę powiedzieć, że się zawiodłem. Mimo kilku wad, ogólnie rzecz ujmując fińskie preselekcje doskoczyły do poprzeczki, którą nieustannie od kilku lat same sobie podnoszą. Ale po kolei…

Wydarzenie rozpoczęła, dość zaskakująco, laureatka trzeciego miejsca w ubiegłorocznej edycji UMK, BESS. Mimo tego, że zazwyczaj na otwarcie występują poprzedni reprezentanci, taki wybór organizatorów nie powinien dziwić. Zeszłoroczna preselekcyjna propozycja artystki, Ram pam pam, podbiła fińskie listy radiowe i streamingowe, był to między innymi najczęściej słuchany przez Finów utwór na Spotify w 2022 roku. Ponadto, sama BESS zdobyła za zeszły rok 4 nagrody Emma, jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień fińskiego przemysłu muzycznego. Wokalistka zaprezentowała na scenie, oprócz swojego największego przeboju, również nową piosenkę, Lähtee käsistä. Po efektownym i przyjętym z dużym entuzjazmem publiki zgromadzonej w centrum kultury Logomo występie na scenę wkroczył prowadzący tegoroczne preselekcje, Samu Haber, wokalista dobrze kojarzonego również w Polsce zespołu Sunrise Avenue. Piosenkarz w roli prezentera sprawdził się nieźle, co prawda momentami można było odnieść wrażenie, że brakuje mu trochę energii, a wypowiadane przez niego kwestie są dosyć sztywne, ale nie przydarzyła mu się żadna wpadka, płynnie prowadził show, a utwór, który wykonywał w przerwie między podawaniem punktacji jurorów i televotingiem, Syödään sieniä, porwał publiczność do zabawy.

Po przedstawieniu prowadzącego nadszedł czas na stawkę konkursową. Otworzył ją Robin Packalen, prawdopodobnie jedno z najgorętszych nazwisk spośród finalistów. Uwielbiany przez Finów, wyczekiwany przez fanów Eurowizji, w momencie ogłaszania listy pretendentów do reprezentowania Suomi na Eurowizji wydawało się, że będzie murowanym faworytem. Zmieniło to się jednak po wypuszczeniu konkursowej piosenki. Wpływ na mieszane opinie wśród rodaków mógł mieć fakt, że jego twórczość jest zdecydowanie lepiej odbierana w kraju, gdy śpiewa po fińsku, aniżeli po angielsku, co widoczne jest choćby po liczbach osiąganych przez jego utwory w streamingach. Sama tegoroczna propozycja, Girls like you, również nie zachwyciła grona fanów. Zarzucano jej pójście po linii najmniejszego oporu, wtórność i niewystarczające wyróżnienie się. Na pewno ze startem Robina w preselekcjach wiązano duże nadzieje, które trzeba było zweryfikować. Piosenkarz próbował w sobotni wieczór nadrobić braki występem, który wyglądał naprawdę dobrze. Dobra wokalna forma, energetyczny staging, wykorzystanie rekwizytu w postaci wielkiej kanapy, po której Robin poruszał się bardzo sprawnie, sprawiły, że całość była zdecydowanie do przełknięcia. Nie było to jednak coś, co chciałoby się widzieć w barwach kraju, który znany jest ze swoich nietypowych i odważnych wyborów.

Po Robinie przyszła kolej na zespół, który również cieszy się sporą popularnością w kraju, czyli Kuumaa. Ich fińskojęzyczna propozycja Ylivoimainen była jednym z faworytów fanów do zwycięstwa, chociaż trzeba przyznać, że nie tak oczywistym jak inne utwory znajdujące się w stawce. Staging grupy wyglądał naprawdę dobrze. Mimo bycia monochromatycznym, dzięki ciekawym ujęciom kamery nie odczuwało się poczucia nudy. Owszem, na scenie mogło zadziać się coś więcej, jednak z drugiej strony łatwo tu było o przesadę, czego nie można zarzucić. Wokalnie również bez zarzutu, zatem w połączeniu z solidnym utworem całość wypadła w obrazku dobrze – można było mieć nadzieję, że Kuumaa włączy się do walki o triumf.

Jako trzeci na scenę wkroczył faworyt zarówno fińskiej publiczności, jak i fanów Eurowizji – Käärijä. Jego utwór, Cha cha cha, to uosobienie Finlandii na Eurowizji w ostatnich kilku latach – dziwny, nietypowy, wyróżniający się, ale jednocześnie zachowujący wysoką jakość. Piosenka wzbudza co prawda różne opinie, przeważają jednak te pozytywne. Pomógł w tym zapewne sobotni występ. Mimo obaw o staging i kondycję wokalną artysta udźwignął miano faworyta, a koncepcja występu zrobiła wrażenie na wielu. Zaraz po zakończeniu występu jasne było, że Käärijä nie bez powodu typowany był do zwycięstwa.

Następna zaprezentowała się Keira. Piosenka laureatki trzeciego miejsca w The Voice of Finland, No Business on the Dancefloor, ukazała się jako pierwsza spośród stawki, była więc swego rodzaju poprzeczką, do której przyrównywana była reszta utworów przed preselekcjami. Opinie były raczej zgodne – porządna, jakościowa piosenka, chociaż niewystarczająco wyróżniająca się. Podobnych słów można użyć do opisu sobotniego występu młodej wokalistki. Kolorowe show z tancerzami wykonującymi energetyczną choreografię było przyjemne dla oka i ucha, ale chyba było to zbyt mało, by sięgnąć po końcowy triumf.

Piątym utworem konkursowym była kolejna fińskojęzyczna piosenka, Hoida mut, wykonywana przez Benjamina. Przed sobotnimi preselekcjami w gronie eurowizyjnych fanów panowało przekonanie, że może to być czarny koń konkursu, jednak uległo to brutalnej weryfikacji. O ile piosenka inspirowana brzmieniami lat 80. czy 90., a także zmysłowy występ pełen ciekawych zabiegów realizacyjnych dawały nadzieję na dobry wynik, o tyle wokal Benjamina pozostawiał sporo do życzenia, wobec czego całość nie wypadła na tyle dobrze, aby osiągnąć zadowalający rezultat.

Przedostatnia na scenie pojawiła się Lxandra. Ballada Something to Lose była skazywana na porażkę, jednak z drugiej strony miała swoje grono fanów. W sobotę piosenkarka mieszkająca obecnie w Berlinie zaprezentowała się przyzwoicie. Dość prosty, ale efektowny występ w połączeniu z ładną piosenką z ciekawym przekazem mógł zrobić wrażenie na widzu, nie było więc wcale takie oczywiste, czy przewidywania fanów przed koncertem o pewnym ostatnim miejscu dla Lxandry sprawdzą się.

Stawkę konkursową zamknął zespół Portion Boys. Show do ich utworu Samaa taivasta katsotaan było równie energetyczne co sama piosenka, a może nawet bardziej. Niestety, nie określiłbym tego jako zaletę – momentami można było odnieść wrażenie, że na scenie dzieje się zdecydowanie zbyt dużo. Nie można jednak odmówić zespołowi ogromu pozytywnej energii, jaką wnieśli do konkursu, co miało swoje przełożenie w żywiołowych reakcjach publiki.

Przed każdym z występów emitowane były tzw. pocztówki, krótkie filmiki, których celem jest przedstawienie artysty i jego propozycji. Mogą one przybierać różne formy, w tym roku dowiadywaliśmy się z nich więcej o procesie tworzenia utworów, inspiracjach, znaczeniu. Mogliśmy usłyszeć z ust zarówno wykonawców, jak i kompozytorów, jak wszystko to wyglądało od zaplecza. Sam koncept był ciekawy, jednak pocztówki trochę się dłużyły, w szczególności w sytuacji, gdy widz oczekuje na występ swojego faworyta.

Po tym, gdy wybrzmiało wszystkie siedem propozycji nadszedł czas na otwarcie głosowania oraz interval acty, w tym między innymi występ ubiegłorocznych zwycięzców UMK, a więc także reprezentantów Finlandii na Eurowizji 2022, grupy The Rasmus. Zespół nie zaprezentował swojej konkursowej propozycji, Jezebel, a utwór Live and Never Die. Występ był poprawny, chociaż nie ma co ukrywać, większość oglądających wyczekiwała już wyników.

Te w końcu nadeszły. W tym miejscu warto wspomnieć, że o zwycięzcy decydowało międzynarodowe jury oraz telewidzowie, którzy mogli głosować na swoich faworytów za pomocą smsów, połączeń telefonicznych oraz darmowej aplikacji. Głosy jury stanowiły 25% punktów, reszta to głosy widzów, większa odpowiedzialność za wybór spoczywała więc w rękach zasiadających przed telewizorami Finów.

Najpierw poznaliśmy wyniki głosowania jury. Ich zwycięzcą został, bez zaskoczenia, Käärijä. Głosami komisji składającej się z członków pochodzących z siedmiu różnych państw wokalista zdobył 72 punkty, w tym trzy najwyższe, dwunastopunktowe noty. Za jego plecami uplasowała się Lxandra, co było sporym zaskoczeniem mając w pamięci to, że dawano jej niezbyt duże szanse, oraz – tu już bardziej spodziewanie – zespół Kuumaa. Jurorom wyraźnie nie spodobała się propozycja Robina, który zajął w ich głosowaniu ostatnie miejsce, wraz z Portion Boys.

W końcu nadszedł czas na poznanie rezultatów televotingu, a tym samym ostatecznych wyników. Pierwszym zaskoczeniem było miejsce grupy Kuumaa w głosowaniu widzów. Liczono, że zespół cieszący się naprawdę sporą popularnością będzie do końca liczył się w walce o zwycięstwo, jednak dopiero piąte miejsce przyznane im przez Finów przed telewizorami skutecznie im tę walkę uniemożliwiło. Drugi szok to wynik zwycięzcy televotingu. Käärijä zdobył 467 punktów, czyli ponad 50% wszystkich głosów, co umożliwiło mu wygraną z ogromną przewagą nad drugim miejscem, formacją Portion Boys. Mimo że artysta był typowany do zwycięstwa, jednak chyba mało kto spodziewał się wygranej z tak dużą przewagą.

Tak właśnie poznaliśmy reprezentanta Finlandii na majowym konkursie. Czy odniesie sukces? Ciężko to na tym etapie stwierdzić, znamy dopiero trochę ponad połowę konkursowej stawki, bukmacherzy dają jednak Cha cha cha spore szanse, umieszczając tę propozycję na trzecim miejscu w przewidywaniach na zwycięzcę Eurowizji. Ponadto, fani z całej Europy pozytywnie przyjęli utwór chwaląc go za innowacyjność i inność. Czy zadziała to na korzyść Kääriji i Suomi? Oby tak, szkoda byłoby, gdyby tak ciekawa propozycja przeszła niezauważona, myślę jednak, że to jej nie grozi.

Finał Konkursu Piosenki Eurowizji 2023 odbędzie się 13 maja w Liverpoolu. Finlandia wystąpi w pierwszym półfinale, który będzie mieć miejsce 9 maja.

Absolwent filologii fińskiej, a obecnie student lingwistyki kulturowej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Miłośnik języków obcych i Eurowizji, zafascynowany kulturą Północy, w szczególności Finlandii.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!