Sam projekt nie jest zły, choć pewnie w Sejnach przydałoby się bardziej Muzeum Pogranicza Polsko-Litewskiego, z opowieścią o Polakach i Litwinach w diecezji sejneńskiej, gimnazjum litewskim w Mariampolu, Żydach w Wiejsiejach czy o obecności mniejszości polskiej na Dzukii w międzywojniu. Powstało Muzeum Kresów Rzeczypospolitej Obojga Narodów, choć rzeczą sporną jest to, czym są „kresy” w kontekście XVI czy XVII wieku, czy mówimy o ziemiach dalekiej Ukrainy, czy np. o Grodnie, które znajduje się o „rzut beretem” z Sejn. Muzeum mieszczące się w dawnym klasztorze dominikańskim, przygotowane przez lokalnych księży katolickich, pełne jest dobrych chęci, zresztą sam budynek jest już wart odwiedzenia. Gabloty, a zwłaszcza narracja panująca w muzeum, bardzo jednak rozczarowują, nie mniej niż brak obecności „duchowieństwa mniejszościowego” podczas otwarcia muzeum przez wicepremiera Piotra Glińskiego. Jak kresy, to kresy.
– Jezus Maria, ile tutaj jest literówek – to jedno z pierwszych wrażeń, gdy...
Pozostało jeszcze 91% artykułu.
Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!
Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.


