Meklemburgia cieszy się na sylwestrowy rekord

|

Mimo niekorzystnego położenia Sylwestra i Nowego Roku w kalendarzu (sobota-niedziela) w tym roku najprawdopodobniej padnie rekord, jeśli chodzi o wizyty turystów nad niemieckim Bałtykiem. Według statystyk lokalnej organizacji turystycznej w Meklemburgii-Pomorzu Przednim na przełomie 2016 i 2017 roku pojawi się 200 tys. urlopowiczów. Głównie ze wschodnich Niemiec, choć nie tylko. Hotele są już pełne, mówi się o obciążeniu sięgającym 90%. Mimo tego jest jeszcze wolna przestrzeń, by coś zarezerwować.

„30 grudnia przekroczymy 30 milionów” – mówi o liczbie rocznych noclegów w rozmowie z „Ostesee-Zeitung” Tobias Woitendorf z Krajowego Związku Turystyki w Rostocku. Byłby to najlepszy wynik od czasów zjednoczenia Niemiec. W 2015 roku Meklemburgia-Pomorze Przednie zanotowała 29,5 milionów noclegów.

Okres świąteczno-noworoczny to popularny czas odwiedzin północno-wschodniego landu przez wczasowiczów. W 2015 roku także w Wielkanoc region odwiedziło 200 tys. urlopowiczów. Goście sylwestrowej Meklemburgii to przede wszystkim mieszkańcy wschodnich Niemiec, jednak coraz częściej zdarza się, że przyjeżdżają także mieszkańcy Dolnej Saksonii, Nadrenii-Westfalii, Hamburga, Bremy czy Schlezwiku-Holsztynu. Meklemburgia ma jednak wciąż problem z przyciągnięciem turystów z zagranicy. Jak wskazuje Tobias Woitendorf w rozmowie z naszym portalem, na ponad milion noclegów w grudniu 2015 roku jedynie 42 tysiące zostały zarezerwowane przez cudzoziemców. Ich udział w tegorocznych sylwestrowych pobytach szacowany jest na 2-3%. To kropla w morzu w porównaniu z kosmopolitycznym Berlinem, ale także innymi landami.

Woitendorf w rozmowie z Przeglądem Bałtyckim zwraca uwagę na to, że zimowi goście regionu to czasem także Polacy. „Według oficjalnych statystyk w grudniu 2015 roku 650 Polaków spędziło w Meklemburgii 4 tys. noclegów. To w rzeczy samej nie jest wiele i oprócz sylwestra dotyczy także gości bożonarodzeniowych. Ale jeśli policzyć tych gości, których nie ma w oficjalnych statystykach, to można mówić o tysiącu Polaków odwiedzających wtedy nasz region” – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu Woitendorf. Taka liczba, dość skromna, oznacza według naszego rozmówcy, że jest jeszcze sporo do zrobienia we wzajemnym poznaniu się i zrozumieniu regionów.

Pewnym problemem, dość oczywistym, jest fakt, że nie wszystkie zakątki Meklemburgii są równie często odwiedzane. W statystykach przodują wyspy Rugia i Uznam, Meklemburskie Wybrzeże Bałtyku, a także Półwysep Fischland-Darß-Zingst. Tam przewiduje się, że 90% łóżek w najbliższych dniach będzie zajętych. Co ciekawe, w regionie Pojezierza Meklemburskiego poziom obłożenia sięga 80%, ale Tobias Woitendorf mówi Przeglądowi Bałtyckiemu szczerze: „proporcja wynosi cztery do jednego, to znaczy 80% ruchu turystycznego przypada na wybrzeże Bałtyku, 20% na interior”. Ciekawe, że w okresie letnim ten stosunek jest nieco bardziej korzystny dla meklemburskiej prowincji.

Na przełomie 2016 i 2017 roku pięciodniowy pobyt w Arkona Strandhotel w Binz na Rugii kosztuje od 665 euro za osobę, w cenę wliczony jest bal sylwestrowy z bufetem, muzyką na żywo i fajerwerkami. Za taki sam pobyt w czterogwiazdkowym hotelu Kleine Strandburg w Zinnowitz na wyspie Uznam musimy zapłacić już 884 euro. Położony na rostockiej starówce Steigenberger Hotel Sonne, który również ma cztery gwiazdki, jest nieco tańszy i za pięć dni pobytu zapłacimy 648 euro. Nieco tańsze są wille i pensjonaty. Za pięciodniowy pobyt w pensjonacie Haus Seeblick-Binz trzeba wydać 460 euro.

W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!