Jesienna Połąga: oddano do użytku kurhaus, a kurort liczy pieniądze i czeka na drugą falę pandemii

|

Październik w Połądze był miesiącem szczęścia. Pogoda dopisywała, było ciepło, zaś miłośnicy lokalnej tradycji znaleźli jeszcze jeden powód do radości. Udało się otworzyć drewnianą część kurhausu, która spłonęła w 2002 roku. Wcześniej miasto także miało szczęście: mimo, że 16 marca rząd Sauliusa Skvernelisa ogłosił lockdown, a lokalny samorząd zamknął hotele, kurortowi udało się w te wakacje „odkuć”, dzięki masowemu obraniu przez Litwinów krajowego wybrzeża jako kierunku wakacyjnego. Jak pandemia wpłynie na Połągę jesienią, gdy mamy do czynienia z drugą falą pandemii? A może wpłyną na nią wybory do Sejmu, w których Połąga postawiła na konserwatystów?

Kurhaus słynął z wysokich cen

O otwarciu drewnianej części kurhausu, która nastąpiła w połowie października pisały wszystkie lokalne i krajowe media. W imprezie uczestniczyli obok mera Połągi Šarūnasa Vaitkusa, premier Saulius Skvernelis, minister kultury Mindaugas Kvietkauskas, parlamentarzyści Andrius Kubilius, Antanas Vinkus i Algirdas Butkevičus. Biskup telszański Algirdas Jurevičius poświęcił budynek. Goście mogli usłyszeć piękną grę na trąbce, orkiestrę, a także parę przemówień polityków. Niekoniecznie długich. Zabrzmiały podziękowania dla władz Litwy, zresztą zarówno dla rządów Andriusa Kubiliusa, za którego zaczęła się odnowa kurhausu, jak i dla dwóch ostatnich gabinetów: Butkevičiusa i Skvernelisa. Użytkownicy Facebooka mieli szansę obejrzeć specjalną transmisję z uroczystości.

„Dziś widzimy odrestaurowany kurhaus w Połądze, który wkrótce będzie mógł przyjmować jeszcze więcej gości, wykonawców i widzów. Kurhaus to nie tylko fragment Połągi, ale także część całej naszej tożsamości, dziedzictwo historyczne hrabiego Tyszkiewicza, przestrzeń, w której przez wiele lat, oprócz rozrywki, toczyły się dyskusje intelektualistów, ma miejsce twórczość”, powiedział mediom odchodzący minister Kvietkauskas (w momencie otwierania kurhausu nie były jeszcze znany wyniki wyborów, druga tura nastąpiła tydzień później).

Kurhaus, którego piękną drewnianą snycerkę możemy dziś podziwiać, był pierwszym budynkiem wypoczynkowym w Połądze. Został zbudowany w 1877 roku przez hrabiego Józefa Tyszkiewicza. Początkowo znajdowała się tam tylko restauracja, później, gdy budynek został rozbudowany, dodano miejsce na pierwszy hotel uzdrowiskowy. W niezwykle interesujące dzieje budynku wprowadza nas pełniąca obowiązki dyrektorki Muzeum Kurortu Virginija Paluckienė. „W okresie międzywojennym kurhaus był jednym z najpopularniejszych centrów koncertowo-rozrywkowych w Połądze. Otwarty był latem od 1 czerwca do 31 sierpnia. Znajdowała się tam sala koncertowo-rozrywkowa, czytelnia, jadalnia z dwoma salami, trzy werandy i dwadzieścia trzy sale. Budynek był oświetlony elektrycznie i posiadał działającą linię telefoniczną. Było to miejsce, w którym gromadziła się inteligencja, płonąc ideą wolnej myśli. Każdego wieczoru grała tu orkiestra Hofmeklera z Kowna, bardzo znana w całej Litwie. Koncertowali znani litewscy muzycy tamtych czasów, m.in. K. Petrauskas, A. Kučingis, A. Sodeika, J. Mažeika, orkiestra S. Šimkusa i wielu innych”, opowiada Paluckienė.

Otwarcie kurhausu w Połądze: Materiał „Lietyvos rytas”

Niestety kurhaus słynął również z wysokich cen, które podobno były równie słone jak woda w Morzu Bałtyckim. W czasie II wojny światowej stał się schronieniem m.in. dla polskich żołnierzy. W latach sowieckich generalnie zachował swoją funkcję, choć podupadł. W latach 1971-1976 odbudowano go, zmieniając jednocześnie wystrój i układ wnętrz. Niestety już w niepodległej Litwie, osiemnaście lat temu, budynek spłonął. W 2013 roku odrestaurowano część murowaną. W 2020 roku zakończono renowację drewnianej części budynku i otwarto budynek dla mieszkańców i gości miasta. Dlatego huczna, październikowa impreza. I dźwięk trąbki.

Koszty remontu

Turyści i dziennikarze zawsze pytają, kto płaci. Wyjaśniał nam to na początku 2020 roku lokalny specjalista ds. kultury, w zasadzie jej „minister” w nadmorskim kurorcie Robertas Trautmanas. „W przypadku części murowanej wartość projektu opiewała na 1,2 milionów euro, z czego nieco ponad jedną trzecią wydzielił samorząd Połągi, niewiele mniej Państwowy Program Inwestycji. Państwowy Fundusz Prywatyzacji dał nieco ponad 200 tysięcy euro, zaś budżet państwa – niecałe 200 tysięcy. Gdy zaś mówimy o drewnianej części, która wciąż jest remontowana, to projekt był dwa razy droższy i kosztował 2,5 miliona euro. Tutaj najwięcej, 900 tysięcy euro, dał Państwowy Program Inwestycji, zaś ponad 600 tysięcy wydzieliły Departament Dziedzictwa Kulturowego oraz samorząd Połągi. Pod koniec roku oczekujemy dotacji w wysokości prawie 330 tysięcy euro ze strony Państwowego Programu Inwestycji”.

Ciekawość odnośnie pieniędzy zaspokojona. Co będzie się mieściło w nowej, drewnianej części kurhausu?

Jak piszą media zostanie ona przekazana społeczności kulturalnej – pojawi się tam sala reprezentacyjna, sala teatralna na 100 miejsc, sale repetycji grup artystycznych, szatnie dla performerów, pomieszczenia pomocnicze. Na pewno parę metrów kwadratowych przyda się kurhausowi, który już dziś, w swej murowanej części, jest niejako „salonem miejskim”.

Jak wspominał Trautmanas w rozmowie z Przeglądem Bałtyckim „od kurhausu zaczęło się budowanie Połągi. Obecnie odbywa się tutaj wiele imprez, choćby takie jak inauguracja mera czy samorządu nowej kadencji. Wręczenie honorowego obywatelstwa profesor Małgorzacie Omilanowskiej, polskiej minister kultury, także odbyło się w kurhausie. Odbywają się tam koncerty muzyki klasycznej, imprezy teatralne. Co roku ma miejsce tutaj festiwal Mikalojusa Konstantinasa Čiurlionisa. Warto przypomnieć, że Čiurlionis przyjeżdżał na Żmudź na zaproszenie rodziny Ogińskich. Grał w kurhausie w Połądze, także na zewnątrz, bo obok była taka mała muszla koncertowa”, wyliczał w wywiadzie z lutego 2020 roku Trautmanas.

Lato nagrodziło Połągę pogodą

Jednak Połąga ma także inne szczęście. Nie tylko odbudowany kurhaus, ale także całkiem dobre statystyki, jeśli chodzi o turystykę w pandemicznym 2020 roku. Jeszcze na wiosnę wiele osób łapało się za głowę: co zostanie z kurortów takich jak Połąga czy Druskieniki, jeśli już minie pandemia?

Okazuje się, że nie jest najgorzej, o czym informuje nasz połąski rozmówca. „Podczas wiosennej kwarantanny działalność hoteli na Litwie nie została zamknięta. Jednak w Połądze zostało to postanowione decyzją rady miejskiej. Dlatego rozpoczęcie prac nastąpiło w maju. Latem obawiano się, że zagranicznych klientów nie będzie, ale ten czynnik kompensowali Litwini, którzy z tego samego powodu zdecydowali się odpocząć w Połądze. I nawet teraz, w weekendy, Połąga nie jest pusta. Chociaż cały czas żyjemy jak z granatem w kieszeni”, mówi Przeglądowi Bałtyckiemu mieszkaniec kurortu, pracownik jednego z hoteli Dainius Stonys. Warto dodać, że w wyniku decyzji samorządowców „martwe miesiące” trwały w kurorcie od 27 marca do 11 maja, zaś hotele powróciły do normalnej pracy albo w maju albo dopiero w czerwcu.

Przeczytaj także:  Robertas Trautmanas: Do Połągi turystów przyciąga nie tylko wspaniała historia

„Lato nagrodziło Litwę doskonałą pogodą, więc Połąga przyjęła znacznie więcej niż zwykle lokalnych turystów, którzy chcieli zrelaksować się nad morzem”, dodaje w rozmowie z Przeglądem Bałtyckim burmistrz miasta Šarūnas Vaitkus.

Lato przyniosło także chęć rozrywki, zabawy. „Jedno z największych letnich świąt, dzień św. Jana, został zorganizowany w Świętej, dzielnicy Połągi, wirtualnie. W wyniku współpracy ze społecznością powstały rzeźby ze słomy – bałtyckie znaki, które stały się osią festiwalu. Palenie rzeźb, taniec ognia i rozpalanie ogniska nad morzem to główne tematy krótkiego filmu, który został opublikowany w naszych mediach społecznościowych i dotarł do 45 000 osób”, chwali się w rozmowie z Przeglądem Bałtyckim Centrum Kultury i Młodzieży w Połądze. Później nastąpiło święto koronacji Mendoga 6 lipca, podczas którego powstała instalacja „Pozytywnie odkryj Połągę”, która składa się z 60 specjalnych plansz z tekstami poetyckimi. Te teksty wciąż można odnaleźć w różnych miejscach położonych na terenie samorządu.

O kulturze napiszemy zresztą później.

Rosjanie nie dopisali, przyjechali Litwini

Naszemu portalowi udało się uzyskać oficjalne dane od Ingridy Valaitienė, przewodniczącej Stowarzyszenia Hoteli i Restauracji Połągi, która potwierdza, że Połąga miała szczęście ponieważ Litwini przestali jeździć na wczasy zagraniczne. „W czerwcu prawie osiągnęliśmy wyniki sprzedaży z czerwca 2019 roku. Jeśli obiekty zanotowały jakieś spadki, to było to najwyżej 5-10%. W lipcu 2020 roku sprzedaż miejsc w hotelach i pensjonatach nawet wzrosła o 15-20% w porównaniu z lipcem 2019 roku. Podobnie w sierpniu: tutaj również mieliśmy wzrost o około 20%”, dzieli się swoją statystyką Valaitienė. We wrześniu obłożenie hoteli także było dobre, podobne do 2019 roku, w związku ze specjalnym projektem rządu Litwy „wakacje dla medyków”. Lekarze otrzymali od państwa kompensację w wysokości 200 euro.

Podobno równie dobre statystyki dotyczą połąskich restauracji, choć tutaj trudno o szczegóły. Šarūnas Vaitkus w rozmowie z naszym portalem wyraża nadzieję, że mimo kolejnej fali pandemii, dobra passa w Połądze utrzyma się i wielu Litwinów przyjedzie do kurortu również w przyszłości, aby odpocząć. „Wierzę też, że po zakończeniu pandemii, będziemy mieli więcej turystów zagranicznych”, dodaje Vaitkus.

Jeśli chodzi o turystów zagranicznych to statystyki są ciekawe. O ile jeszcze w zeszłym roku mówiło się, że „Połąga stoi Rosjanami”, którzy przyjeżdżają tutaj głównie z obwodu kaliningradzkiego, a także Białorusinami (widuję zawsze mnóstwo rejestracji białoruskich, jak przechodzę obok lokalnych hoteli), to w tym roku na czoło wysunęli się Łotysze. Informacja turystyczna zanotowała w tym roku 3 tysiące gości z Łotwy, zaraz po nich w statystykach „wylądowali” Estończycy (2 tys.), Niemcy (0,7 tys.) i Polacy (0,3 tys.). Oczywiście jest to gigantyczny spadek w porównaniu z 2019 rokiem: wtedy zarejestrowało się po 16 tysięcy przybyszy z Rosji i Białorusi, zaś samych Niemców było 9 tysięcy. Warto jednak pamiętać, że rok wciąż się nie skończył, zaś statystyki obejmują jedynie pewien wycinek rzeczywistości (nie wszyscy odwiedzają informację turystyczną).

Tak czy inaczej spośród gości zarejestrowanych przez statystykę w 2019 roku 57% było cudzoziemcami, zaś w 2020 roku już tylko 10%. Mówiąc żartobliwie, Połąga ponownie „zlituanizowała się”.

Przeczytaj także:  Na wiosnę polecimy do Połągi
Przeczytaj także:  Połąga – kurort miłości i bursztynu

Jak pandemia wpłynęła na relacje zagraniczne Połągi odpowiada nam urzędniczka miejskiego ratusza Jūratė Mitkevičiūtė. „Największy wpływ na stosunki międzynarodowe Połągi miało to, że wstrzymaliśmy wszystkie nasze spotkania na żywo, wspólne projekty, gdzie mieliśmy pojechać do innych krajów lub nasi partnerzy mieli przyjechać do nas. Szkoda, bo rozmowy i spotkania online nie są takie same jak w rzeczywistości”, mówi Przeglądowi Bałtyckiemu. Jak podkreśla Mitkevičiūtė lokalnemu samorządowi udało się jednak przeprowadzić projekty międzynarodowe z Francją i Kanadą, zaś w sierpniu Połąga włączyła się w akcję światowej solidarności z Białorusią. Niestety nie udało się przekazać rzeźby do jednego z parków w Kaliningradzie (miała ona być prezentem dla rosyjskiego samorządu), a także wysłać połąskich leśników na praktyki do Szwecji.

Jak pandemia wpłynęła na kulturę?

Dowiadujemy się tego choćby w połąskiej sali koncertowej. „Największym ciosem, który zadała nam epidemia było odwołanie festiwalu European Brass Band Championships, który miał się odbyć na wiosnę”, mówi nam lokalny specjalista ds. kultury kurortu Robertas Trautmanas. To miała być impreza w skali kraju, niekoniecznie Połągi. „Kolejną imprezą, którą musieliśmy skasować, była „Amber Wind 2020”, a więc festiwal orkiestr dętych”, mówi Trautmanas. Na szczęście w Połądze odbyła się inna impreza „Summer of Wind Band”, w jej ramach udało się zorganizować 35 koncertów.

Na ogłoszonym 16 marca przez rząd Sauliusa Skvernelisa lockdownie straciła także lokalna biblioteka, która musiała zrezygnować z własnych projektów. Zmiany w swoim harmonogramie musiało poczynić również popularne Muzeum Mončysa (nazwane tak na cześć litewskiego rzeźbiarza, absolwenta gimnazjum w Kretyndze, który mieszkał i tworzył we Francji). Tutaj na 2021 rok przeniesiono imprezę „Wspak” organizowaną we współpracy z Instytutem Polskim w Wilnie. Udało się jednak przeprowadzić projekt „Artistic Greetings”. Wspomniana biblioteka „odkuła się” w sezonie letnim i jesiennym, podczas którego organizowano wystawy, prezentacje książek, edukację dziecięcą, a także grę intelektualną „Złoty umysł”. „Niestety 26 października prowadzono kolejny, częściowy lockdown i biblioteka znów musiała ograniczyć działalność”, wyjaśnia Przeglądowi Bałtyckiemu Trautmanas.

Przeglądowi Bałtyckiemu udało się porozmawiać z dyrektorką Muzeum Kurhausu w Połądze. Otwarty parę lat temu w pięknej willi „Anapilis”, należącej do Tyszkiewiczów, jest dumą miasta. W grudniu 2019 roku, na parę miesięcy przed pandemią, muzeum otworzyło nową interaktywną ekspozycję, przybliżając odwiedzającym historię kurortu i hrabiego Tyszkiewicza. „Niestety frekwencja i prezentacja ekspozycji dla publiczności została zakłócona przez globalną pandemię. W związku z pandemią koronawirusa i wprowadzoną w kraju kwarantanną, wiosną przepływ odwiedzających został całkowicie zakłócony, a po kwarantannie pozostał niewielki. W muzeum nie tylko znacznie zmniejszyła się liczba zwiedzających, ale także liczba wydarzeń i ich uczestników. Podobnie jak w innych miastach i instytucjach kultury szereg wydarzeń zaplanowanych na okres od marca do maja w ogóle się nie wydarzył”, mówi w rozmowie z naszym portalem pełniąca obowiązki dyrektorki Virginija Paluckienė.

Konserwatywna Połąga?

Tydzień po tym, jak otwarto kurhaus (ze wszystkimi środkami bezpieczeństwa, maseczkami, dystansem etc.) połążanom przyszło zagłosować w drugiej turze wyborów. Svetlana Grigorian, radna socjaldemokracji, która odpadła już w pierwszej turze, jest dość ostrożna w ocenianiu władz kurortu, gdy pytam ją o pandemię i czy miało to pływ na wynik wyborów (w lokalnej radzie miejskiej większość mają konserwatyści, zaś mer Šarūnas Vaitkus, któremu swego czasu proponowano pójście do Sejmu, również jest konserwatystą) . „Władze Połągi obecnie radzą sobie z kryzysem koronawirusowym zgodnie z wytycznymi rządu. Z mojej własnej perspektywy zachęcałbym władze do większej otwartości na społeczeństwo, czyli transmitowania posiedzeń komitetów nadzwyczajnych, kiedy się one odbywają. Jak dotąd niestety nie są”, skarży się Grigorian, skądinąd szefowa lokalnego oddziału lewicy, która dostała całkiem dobre miejsce na jej liście krajowej (nr 18). „Pandemia wpłynęła na wybory do Sejmu z perspektywy krajowej. Czas przedterminowych wyborów wydłużono z 2 do 4 dni, każdy miał nosić maski i mieć własny długopis, a także trzymać dystans”, dodaje Grigorian.

Czyżby lokalni mieszkańcy nie mieli się na co skarżyć i wszystko zależało od stosunku do rządu Chłopów i Zielonych?

Przeczytaj także:  Alvydas Ziabkus: w małych miejscowościach na Litwie po prostu brakuje potencjału

„Ludzie często mylą wybory samorządowe z wyborami krajowymi”, irytuje się Alvydas Ziabkus, lokalny dziennikarz „Lietuvos rytas”, gdy pytam, go czy była jakaś specyfika wyborów na wybrzeżu. „Powinniśmy odbyć dyskusję na temat jednomandatowych okręgów wyborczych, bo ludzie mają wrażenie, że wybierają przedstawiciela dla Połągi czy Kretyngi, który zbuduje to czy tamto, a tak naprawdę wybieramy osobę, która ma znać się na prawie i umieć pisać ustawy”, mówi Przeglądowi Bałtyckiemu Ziabkus. Akurat Połąga w tym roku ukryła się jako okręg wyborczy nr 36 pod tajemniczą nazwą „Mėguvos”. Ziabkus dodaje jeszcze, że to nie do końca prawda, bo dołączono tam fragmenty rejonów kłajpedzkiego i kretyngowskiego.

W wyborcze szranki stanęli radny Połągi Mindaugas Skritulskas, konserwatysta, a także przedstawiciel Chłopów i Zielonych Romandas Žiubrys. To oni trafili do drugiej tury. Ostatecznie na Skritulskasa padło 56% głosów, na Žiubrysa 40%. „Gdyby do drugiej tury przeszła kandydatka socjaldemokratów, sądzę, że Skritulkas musiałby się jednak bardziej stresować. Teraz druga tura zamieniła się w referendum, czy jesteśmy za rządem Skvernelisa, czy przeciwko”, mówi Ziabkus, który w 2019 roku w wywiadzie dla naszego portalu dość krytycznie podszedł do lokalnej sceny politycznej. „W małych samorządach nie ma potencjału”, mówił mi wtedy.

Konserwatyści górą, co na to zwykli mieszkańcy Połągi?

„Po pierwsze konserwatyści wygrali na całej Litwie, po drugie Połąga stała się ostatnio forpocztą konserwatystów”, pisze do mnie Dainius Stonys. Jak to działa na co dzień, ten brak potencjału, o którym mówi Ziabkus? „Drużyna konserwatywnego mera Vaitkusa ma kilku uciekinierów z innych partii. Nawiasem mówiąc, większość z nich to przedstawiciele sektora publicznego, których można szantażować w kwestii zajmowanych stanowisk lub płac. Kolejnym problemem jest odpływ młodzieży z Połągi. A emeryci i inne osoby starsze są elektoratem konserwatystów”, rozwiewa moje wątpliwości Stonys.

Co by jednak nie mówić mer Vaitkus ma w mieście posłuch. W wyborach z 2019 roku zebrał 76% głosów w pierwszej turze. Dla jego konkurentów zostały resztki. Jaki jest sekret mera, czy taki, o którym mówi Stonys?

„To jest dość ważne miasto na Litwie, największy kurort. Ale przez długie lata panował tutaj zastój (…) Później przyszedł Vaitkus i od razu stał się liderem, dlatego, że za jego rządów miasto zaczęło się rozwijać. On zaproponował konkrety (…) Udało się zrealizować wiele projektów, choćby arenę sportową, zrekonstruowano także stary stadion, obecnie odpowiada on wszelkim standardom międzynarodowym. Później dostaliśmy salę koncertową, a także drogę kurhausową, która była bardzo zaniedbana, choć miała znaczenie historyczne (…) Kurhaus był zaś centrum samego kurortu. Niestety on spalił się w 2002 roku, ale za rządów Vaitkusa wyremontowano część murowaną (…) To jest ważna sprawa, dlatego, że wcześniej nikomu z merów nie udało się rozwiązać kwestii połąskiego kurhausu. Jeśli pójdziemy dalej, to Vaitkusowi trzeba przypisać nowe drogi (…). Powstał basen, który nie jest otwarty, zostanie otwarty na początku marca, przed wyborami. Należy także wspomnieć o nowym dworcu autobusowym, który otwarto w 2015 roku”, długo wyliczał sukcesy mera Ziabkus.

Przeczytaj także:  Wybory na Litwie: będzie centroprawicowy rząd

Czy na tym wszystkim skorzystał Skritulskas, którego połążanie wybrali pod koniec października do Sejmu? „To chyba dobry wybór, on jest wykształcony, aktywny, Połąga dostała dobrego posła”, mówi Ziabkus, dodając: „nie zdziwię się, jeśli za cztery lata zostanie ministrem, na razie brakuje mu jednak rozpoznawalności”.

Póki co musi pracować w Sejmie. Nie budować hotele, apartamenty, drogi, jak chcieliby czasem mieszkańcy Połągi. Będzie pisać ustawy.

Składam serdeczne podziękowania Robertasowi Trautmanasowi za życzliwość i pomoc w dotarciu do rozmówców.

W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!