Dania w kaloszach szczęścia? Recenzja książek o „hygge” M. Wikinga i M.T. Søderberg

|

Kiedy myślimy o Danii, do naszych pierwszych skojarzeń należą pewnie kopenhaska syrenka, rowery, baśnie Andersena i klocki Lego. Czas dodać do tej listy hygge. Co to takiego? Zjawisko tłumaczą nam dwie wydane tej jesieni książki: „Hygge. Klucz do szczęścia” Meika Wikinga (Czarna Owca) oraz „Hygge. Duńska sztuka szczęścia” Marie Tourell Søderberg (Insignis).

Według autorów – oraz wszystkich pozostałych Duńczyków – hygge jest tym, co czyni nas szczęśliwymi. To zapisana w duńskiej kulturze potrzeba odnajdowania radości w najprostszych drobiazgach, takich jak dobre jedzenie, spacer albo wieczór przy ognisku. Północne wydanie carpe diem. Specyficzne o tyle, że dotyczące kraju, w którym przez większość dni wieje i pada, a największym szczęściem bywa po prostu ciepły koc i kubek kawy. Kluczowe dla hygge jest bowiem poczucie ciepła, bezpieczeństwa i komfortu. W Polsce nie mamy na to jednego określenia, ale najbliższym tłumaczeniem byłoby: „przytulność”.

Rady od Wikinga

„Hygge. Klucz do szczęścia” Meik Wiking

Bardzo dokładnie i obrazowo wyjaśnia to zjawisko w swojej książce Meik Wiking, dyrektor Instytutu Badań nad Szczęściem w Kopenhadze. „Hygge. Klucz do szczęścia” to owoc jego przemyśleń i badań, które rok po roku wykazują, że Dania to jeden z najszczęśliwszych krajów na świecie. Instytut Badań nad Szczęściem jest niezależnym think-tankiem, którego zadaniem jest nie tylko badać poziom szczęścia ludzi, ale również przeprowadzać analizy i wyciągać wnioski, które ulepszyłyby ich życie jeszcze bardziej. Nietrudno zgadnąć, że poczucie szczęścia Duńczyków gwarantuje dobra sytuacja społeczna i gospodarcza. Bezpłatne szkolnictwo i służba zdrowia, silne poczucie wspólnoty, świadomość, że podatek jest inwestycją, a nie stratą – wylicza Meik Wiking. Jednak, jak sam przyznaje, w trakcie badań znalazł coś, co łączy jego rodaków, jednocześnie wyróżniając ich na tle innych nacji, i co z pewnością ma duży wpływ na poziom zadowolenia z życia. To „filozofia hygge”.

Autor, w pięknie wydanej i bogato ilustrowanej książce, przybliża ją teraz czytelnikom z całego świata. Oprócz rozważań z pogranicza antropologii i psychologii, znajdziemy tu wiele ciekawostek, ilustrowanych przyjemnymi dla oka ikonografikami i diagramami. Dyrektor Instytutu Badań nad Szczęściem podsuwa także trochę pomysłów, jak stworzyć hygge po swojemu. Zachęca do odkurzenia gier planszowych, zamiany samochodu na rower, przyniesienia ciasta do pracy. Podkreśla, jak ważne jest dla hygge poczucie wspólnoty. Duńczyków przedstawia jako otwartych introwertyków: najchętniej praktykują oni hygge we własnym domu, czasem w samotności, ale znacznie częściej w gronie bliskiej rodziny i przyjaciół. Meik Wiking dużo miejsca poświęca również najważniejszemu, według badań, składnikowi hygge – oświetleniu. Prym wiodą… świece. Dużą rolę odgrywa także duński design, zwłaszcza lampa projektu Vernera Pantona. Skoro jesteśmy już przy markach, błogi stan szczęścia w Danii trafnie oddaje przedstawiona w książce historia pewnego wazonu firmy Kähler. Choć niektórych zapewne wprawi ona w złość…

Widokówki z Hyggelandu

„Hygge. Duńska sztuka szczęścia” Marie Tourell Søderberg

No dobrze, wiedza o hygge to niezbędny warunek zrozumienia Duńczyków i niewątpliwie warta uwagi ciekawostka, ale co mi oprócz tego da lektura o tym zjawisku? – może zapytać polski czytelnik. Marie Tourell Søderberg, autorka książki „Hygge. Duńska sztuka szczęścia”, już we wstępie przekonuje, że hygge, tak charakterystyczne dla duńskiej kultury, jest zjawiskiem uniwersalnym i praktykowanym na całym świecie. Duńczycy mają na nie odrębne słowo, oraz szereg mu pochodnych (na końcu książki słowniczek!), dlatego właśnie przeżywają je bardziej świadomie. Dania, w swoim umiłowaniu hygge, nazywana bywa nawet Hyggelandem. Jednak, jak przekonuje autorka, każdy z czytelników może stworzyć swoje własne hygge, czyli atmosferę, w której czuje się komfortowo i bezpiecznie.

Marie Tourell Søderberg jest aktorką z Kopenhagi, znaną z teatru i telewizji, a także z dubbingowania głównej bohaterki animacji Tima Burtona „Alicja w Krainie Czarów”. Jej książka przypomina kolaż: znajdziemy tu dużo zdjęć, przepisy kulinarne, pomysły na DIY, słowniczek duńsko-polski, refleksje autorki oraz – w dużej części – opowieści mieszkańców z różnych zakątków Danii, których autorka odwiedziła z pytaniem, czym jest dla nich hygge.

Każda z historii opowiedzianych przez rozmówców Søderberg jest jak małe opowiadanie w klimacie baśni Andersena. Bohaterowie reprezentują różne pokolenia, ale łączy ich potrzeba celebrowania małych przyjemności i dzielenia ich z bliskimi. Każdy z nich definiuje hygge na swój sposób. Jak na przykład Anna Elisabeth, samotna starsza pani, która codziennie odwiedza przykutych do łóżka rówieśników, by poczęstować ich bułeczkami i kawą. Albo Jacob, który wraz z rodziną zamieszkał w domu na skraju lasu, by wieść spokojne życie, zainspirowany kulturą hobbitów z powieści Tolkiena.

O ile Meik Wiking stara się w swojej książce ująć hygge od strony badawczej, o tyle Marie Tourell Søderberg skupia się na szczególe i podaje konkretne przykłady z życia. W książce znajdziemy m.in. instrukcję do samodzielnego wykonania dekoracji i mebli (bo klimat hygge tworzą przedmioty własnej roboty). Są pomysły na przeżywanie hygge o każdej porze roku. Znajdziemy również dokładne przepisy na tradycyjne duńskie smakołyki. Hygge łączy się bowiem z pewnym rozluźnieniem w sprawach diety i najlepiej, gdy nie mamy oporów przed sięgnięciem po słodkie ciasta i racuchy (Meik Wiking tłumaczy to nawet naukowo!). W dobie wszechobecnych porad „jak być fit”, taka zachęta brzmi wręcz kojąco.

Kojąco działa zresztą cała książka, zbiór ilustracji, porad i opowieści, które z początku mogą wydawać się egzotyczne i odległe, ale z każdą stroną coraz bardziej wciągają w czarujący świat pełen spokoju i ciepła. Istny balsam dla duszy zabieganego korposzczura. Dzisiaj, kiedy czyjeś życie możemy szybko przejrzeć na Instagramie, książka Søderberg proponuje odpoczynek dla oczu i nerwów. Pozwala niespiesznie delektować się tekstem. Możemy zanurzyć się w szczery i intymny poradnik, a zarazem swego rodzaju reportaż z chwil hygge.

Kalosze i zapałki

Czytając każdą z książek o hygge, trudno nie przypomnieć sobie baśni Jana Christiana Andersena o kaloszach szczęścia, które spełniały marzenia każdego, kto je włożył. Jednak szczęście, które przynosiły, było przewrotne: marzenia przerastały bohaterów, komplikując, a nie poprawiając im życie. Inną bajką, która nasuwa się na myśl, jest „Dziewczynka z zapałkami”. W pewnym sensie ciepło każdej zapałki – krótka chwila hygge – ratuje dziewczynkę przed poczuciem beznadziei. Choć wszyscy wiemy, jak się to kończy. Zarówno Meik Wiking, jak Marie Tourell Søderberg przedstawiają w swoich książkach pewne niebezpieczeństwa, jakie wiążą się z praktykowaniem hygge. Wiking zastanawia się nad rosnącym poczuciem izolacji. Søderberg dostrzega natomiast odchylenia filozofii hygge od współczesnych ideałów. Czy powolne, beztroskie hygge ma szansę w zderzeniu z kultem sukcesu, pośpiechu i szczupłej sylwetki? A może pod ich naporem zacznie zanikać? Autorka patrzy jednak w przyszłość z optymizmem. W hygge dostrzega szansę, duńską osobliwość, markę, dzięki której inne kultury mogą się sporo nauczyć.

Zbliża się Boże Narodzenie, czas, który sam w sobie ma wiele z hygge. Doskonała okazja, aby przeczytać obie książki, które świetnie się uzupełniają. Obie uczą zwracać uwagę na szczegóły i małe rzeczy, które często decydują o dobrym samopoczuciu. Pomagają się odprężyć i pozbyć wyrzutów sumienia, gdy pozwalamy sobie na chwilę beztroskiej bezczynności. Są kopalnią inspiracji. Lektura obowiązkowa dla zabieganych ludzi pracy. W te Święta nauczmy się wreszcie odpoczywać. Hyg dig!

 

„Hygge. Duńska sztuka szczęścia” Marie Tourell Søderberg. Tłumaczenie: Olga Siara. Wydawnictwo Insignis

„Hygge. Klucz do szczęścia” Meik Wiking. Tłumaczenie: Elżbieta Frątczak-Nowotny. Wydawnictwo Czarna Owca

Bałtystka, tłumaczka literatury łotewskiej i litewskiej. Absolwentka Bałtystyki na Uniwersytecie Warszawskim oraz Podyplomowych Studiów Reklamy w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Członkini Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury. Interesuje się kulturą i marketingiem, a szczególnie tym, co łączy oba te obszary. Prowadzi blog o literackiej stronie reklamy: www.smarzewska.com.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!