Wielka polityka potrafi trafić w serce, naruszyć prywatne szczęście. Doświadczyła tego Anna Michaiłowa. Białorusinka mieszka od wielu lat w litewskiej stolicy, Wilnie, jest świetnie zintegrowana. Ta atrakcyjna młoda kobieta, z szerokim uśmiechem i falującymi włosami o ciemnym odcieniu blond, ma także prywatne, tak samo kruche, jak i silne więzi ze swoją ojczyzną z wyboru.
Wybranek Anny pracował w litewskiej policji. Po agresji rosyjskiego prezydenta Władimira Putina na Ukrainę zaczął się bać. O Litwę. Strach stawał się coraz mocniejszy. „Jeśli Rosjanie wejdą na Litwę, możesz po prostu wynieść się z powrotem na Białoruś” – powiedział Annie. Początkowo myślała, że to żart. Ale rychło zrobiło im się nie do śmiechu. Polityka poróżniła parę. Zakończyli swój związek. Przyklejony uśmiech znika Annie z twarzy, kiedy o tym opowiada. Podobnie jak dla tej młodej kobiety, tak i dla wielu ludzi na Litwie, strach przed rosyjską agresją jest znaczącą cezurą w ich życiu. I rzuca cień na mały kraj licz...
Pozostało jeszcze 93% artykułu.
Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!
Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.


