13 października to nie tylko rocznica zajęcia Erywania przez wojska feldmarszałka Iwana Paskiewicza w 1827 roku, ale także rocznica wzięcia Rygi przez wojska sowieckie pod koniec II wojny światowej. O ile jednak Święto Zwycięstwa, obchodzone przez łotewskich rosyjskojęzycznych jak za czasów sowieckich 9 maja, gromadzi w Rydze i Dyneburgu masy, to o 13 października 1944 roku pamiętają na Łotwie tylko nieliczni. Wśród nich są polityczna partia Rosyjski Związek Łotwy oraz Łotewski Komitet Antyfaszystowski, które od dwudziestu paru lat celebrują tę rocznicę poprzez historyczną rekonstrukcję nad jeziorem Ķīšezers. W minioną sobotę setka zebranych przy misce kaszy gryczanej z mięsem gości mogła podyskutować, jak to było podczas „wyzwalania Rygi”. Odbyły się także uroczystości pod Pomnikiem Wyzwolicieli, cmentarzu Brackie Mogiły, a także w ryskim Domu Moskwy.
Tak zwana „operacja ryska”, będąca częścią większej „operacji nadbałtyckiej”, organizowana przez I, II i III Front Nadbałtycki, trwała od 14 września do 22 października 1944 roku. Po stronie sowieckiej wystawiono 900 tys. żołnierzy, trzy tysiące czołgów, dwa i pół tysiąca samolotów, zaś po stronie nazistów, od 1941 roku okupujących Rygę, 700 tys. ludzi, trzy brygady, tysiąc dwieście czołgów i czterysta samolotów bojowych. Wojskami sowieckimi dowodzili późniejsi marszałkowie Związku Sowieckiego Andriej Jeriomienko oraz Iwan Bagramian, a także generał Iwan Maslennikow, na czele wojsk III Rzeszy stał feldmarszałek Wehrmachtu, Ferdinand Schörner, ostatni naczelny dowódca wojsk lądowych III Rzeszy.
O ile rocznicę „wyzwolenia Rygi” w czasach sowieckich obchodzono 13 października, to wtedy Sowieci zajęli jedynie prawobrzeżną część miasta. Rzekę sforsowano dopiero po dwóch dniach, zajmując Zadźwinie 15 października. To dlatego na wydanych w 2016 roku przez Bank Rosji pięciorublówkach upamiętniających „wyzwolenie” miast Europy Wschodniej, irytujących Łotyszy, jako datę „oswobodzenia Rygi” podaje się 15 października. Z kolei rocznica „wyzwolenia Rygi” w dniu 13 października była częścią oficjalnej narracji historycznej, gdy Łotwa pozostawała w składzie Związku Sowieckiego. Łotysze podchodzili jednak do niej krytycznie. – W ogóle tej daty nijak nie postrzegano. Dokładnie tak samo jak pozostałe coroczne „święta sowieckie”, liczyły się zresztą tylko te, które były wolne, np. rocznica Wielkiej Rewolucji Październikowej w dniu 7 listopada – mówi w rozmowie z Przeglądem Bałtyckim łotewski historyk prof. Ēriks Jēkabsons. – Oczywiście, tak samo jak w przypadku innych świąt sowieckich, odbywały się przymusowe „uroczyste zebrania” w szkołach. Pamiętam, że w ten dzień zawsze byliśmy zadowoleni. Wszystkich nas pędzili bowiem wtedy do pomnika nad jeziorem Ķīšezers, które 13 października wieczorem forsowała Armia Czerwona, a to dawało po prostu możliwość zdezerterować po drodze. W końcu listy i tak nikt nie sprawdzał – mówi naszemu portalowi Jēkabsons, który szkołę kończył w czasach sowieckich, zaś studia już w wolnej Łotwie.
Dziś jezioro Ķīšezers, zdobywane przez Armię Czerwoną w październiku 1944 roku, ma dla części rosyjskojęzycznych na Łotwie znaczenie symboliczne. Choć obchody „oswobodzenia Rygi z rąk niemiecko-faszystowskich okupantów” są mikroskopijne w porównaniu do Dnia Zwycięstwa 9 maja, to od 1993 r. partia Rosyjski Związek Łotwy dowodzona przez Tatianę Żdanok co roku organizuje rekonstrukcję forsowania jeziora. Młodzi Rosjanie mają wtedy okazję „wczuć się” w sytuację swoich przodków, którzy „wyzwalali Łotwę” lub jak twierdzi obecnie większość Łotyszy, „przyczynili się do kolejnej okupacji sowieckiej”. – Dla mnie to jest jednoznacznie rocznica wyzwolenia Łotwy spod okupacji nazistów – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu Aleksandr Kuźmin, były radny Rygi i prawnik związany z Rosyjskim Związkiem Łotwy. – To początek kolejnej okupacji sowieckiej, rocznica upokarzająca zwłaszcza dla starszego pokolenia Łotyszy – odpowiada łotewski historyk młodego pokolenia Gatis Liepiņš. – De facto w październiku 1944 roku Ryga była opustoszała, bo wycofali się z niej niemieccy i łotewscy żołnierze, a w tę próżnię niestawiającą żadnego oporu weszli Sowieci. „Wyzwolenie Rygi” to zatem jeden z sowieckich mitów – przychodzi w sukurs Liepiņšowi młody historyk i działacz narodowców Raivis Zeltīts. Obecna na obchodach Tatiana Żdanok, do 2018 r. rosyjska posłanka do Parlamentu Europejskiego, która wsparła aneksję Krymu, nic sobie z tego nie robi. Wskazała w sobotę, że jej partia nad jeziorem Ķīšezers pojawia się od dawna. – Kiedyś ludzi było mniej niż obecnie. Nasze szeregi mnożą się. Pamięć jest żywa, zwyciężamy – zagrzewała do boju. Prawda jest jednak taka, że choć nad jeziorem Ķīšezers obecni byli szef Łotewskiego Komitetu Antyfaszystowskiego Josifs Korens czy europoseł Mirosław Mitrofanow, który dzielił się nowościami ze Strasburga, to Rosjanie o rocznicy słabo pamiętają. By to zmienić Rosyjski Związek Łotwy zorganizował w sobotę wioślarski pojedynek na Ķīšezers o puchar imienia marszałka Bagramiana. Nagrodę wręczył zwycięzcom ambasador Federacji Rosyjskiej na Łotwie Jewgienij Łukjanow, który wyraził żal, że gdy nad jeziorem świętuje się „zakończenie okupacji”, to pod rosyjską ambasadą w Rydze trwa pikieta przeciwko rocznicy „początku okupacji”. – Ci ludzie nie znają historii – rzucił rosyjski antyfaszysta Josifs Korens.
Rocznica wzięcia Rygi przez wojska sowieckie stała się również tym razem okazją do facebookowych połajanek między dwiema rosyjskimi partiami na Łotwie. Ta bardziej radykalna, Tatiany Żdanok, zaczęła wytykać Niłowi Uszakowowi, merowi Rygi i liderowi umiarkowanej Socjaldemokratycznej Partii „Zgoda”, konformizm. O ile „Zgoda” co roku obecna jest na celebracjach z okazji Dnia Zwycięstwa, a sam Uszakow był jeszcze parę lat temu zaangażowany w stowarzyszenie 9may.lv, to parę lat temu zmienił on zdanie i zakazał noszenia swoim ludziom georgijewskich wstążeczek, które są ważnym symbolem dla partii Tatiany Żdanok. – Oczywiście w uroczystościach od lat nie uczestniczy nikt z oficjalnych władz Łotwy, ani szef MSZ, ani premier, ani prezydent, nawet tak zwany „rosyjski mer” Rygi Nił Uszakow zdecydował się nie zjawić się wokół pomnika wyzwolicieli. Ktoś nawet żartował, że surowa łotewska małżonka nie dopuszcza mera do pomnika, bo mocno przyjaźni się z przedstawicielami łotewskich nacjonalistów – napisano na Facebooku Rosyjskiego Związku Łotwy.
Z okazji kolejnej rocznicy „wyzwolenia Rygi” duży artykuł poświęcony temu wydarzeniu opublikowano na rosyjskojęzycznej stronie baltnews.lv. Dziennikarz portalu Andriej Tatarczuk spotkał się z tej okazji z Tatianą Jeriomienko, córką „oswobodziciela” i „memuarystką operacji ryskiej”. Tak się jednak składa, że „wyzwolenie Rygi” w 1944 roku pamiętane jest dziś bardziej w Federacji Rosyjskiej niż w niepodległej Łotwie, choć środowiska rosyjskie podkreślają: gdyby nie „wyzwolenie”, dziś Łotysze mówiliby po niemiecku, a o „drugiej republice” z jej konstytucją i Sejmem można by było tylko pomarzyć. Na Łotyszach ta narracja nie robi jednak żadnego wrażenia.
W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.