„Hymn do wolności”. Z łotewskimi korzeniami w Bremie

|

Niezależnie, czy w Rydze, Jerozolimie, Berlinie Zachodnim czy w Bremie – muzyka była i jest moim życiem. Przy czym jako dziecko zacząłem przygodę z fortepianem, dlatego, że mój ojciec szukał dla mnie zajęcia. Szybko uznany zostałem jednak za „cudowne dziecko”. Na swój późniejszy sukces zapracowałem jednak ciężko: szkołę muzyczną dla szczególnie uzdolnionych dzieci w Rydze ukończyłem w ciągu czterech zamiast powszechnych dziesięciu lat. Jako profesjonalny wiolonczelista i nauczyciel w różnych uczelniach muzycznych zawsze byłem bardzo zajęty. Nawet do tego stopnia zajęty, że do czasu emerytury nie przyszło mi do głowy, by samemu komponować. Do tego potrzebowałem impulsu z zewnątrz: podczas mojego ostatniego koncertu z członkami bremeńskiej filharmonii nie byłem zadowolony z wystawionej kompozycji. Opowiedziałem to jednemu koledze, który odpowiedział tylko, że sam powinienem spróbować komponowania. Wtedy zobaczę, jak jest to trudne. Jeszcze tego samego wieczoru zacząłem swoje „Pasje”, „Di...

Pozostało jeszcze 89% artykułu.

Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!

Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.

WYBIERZ I ZAMÓW!

Dostęp jednorazowy

Zaloguj się


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!


×