Ewelina Dobrowolska: prawniczka, społeczniczka, polityk. Czy prawa człowieka zagoszczą na poważnie w Sejmie?

|

Do polityki weszła niecałe dwa lata temu, gdy przed wyborami do wileńskiego samorządu pojawił się komitet mera Remigijusa Šimašiusa „O Wilno, z którego jesteśmy dumni”. W tym roku jej kariera nabrała przyspieszenia – w styczniu uzyskała mandat radnej Wilna, zaś parę dni temu została wybrana z listy liberalnej Partii Wolności na posłankę do Sejmu XIII kadencji. Jest pierwszą w historii Polką, której udało się w rankingowaniu przeskoczyć na wyższą pozycję na liście partii ogólnolitewskiej, a także pierwszą od wielu lat parlamentarzystką polską, którą wybrano spoza listy AWPL-ZChR. Ewelina Dobrowolska, bo o niej mowa, z wykształcenia jest prawniczką, z zawodu i zamiłowania działaczką na rzecz praw człowieka. – Wierzę, że z jej przyjściem do Sejmu zaczną się prawdziwe zmiany w tej dziedzinie – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu jej wieloletnia przyjaciółka.

Jak mówi oficjalny biogram, Ewelina Dobrowolska urodziła się w 1988 roku w Wilnie, w tym samym roku, w którym założono ruch na rzecz litewskich przemian „Sąjūdis”, który wywalczył Litwie niepodległość. Związku Sowieckiego, inaczej niż większość polskich polityków na Litwie, nie pamięta. Jako Polka uczęszczała do gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie, choć jak przyznaje w jednym z klipów wyborczych właśnie wtedy zafascynowała się literaturą litewską: Jurgą Ivanauskaitė, powieściopisarką, poetką i malarką, oraz Ričardasem Gavelisem, autorem poczytnego, przetłumaczonego ostatnio na język polski „Wileńskiego pokera”. – Dzięki nim pokochałam język litewski – deklaruje Dobrowolska, przyznając się jednocześnie, że w młodości miała obawy, że jej słowiańskie nazwisko panieńskie „Baliko” przeszkodzi jej w karierze. Doświadczenie wielu wileńskich Polaków, zawieszonych między swoją polskością, a chęcią robienia kariery w litewskojęzycznym przecież państwie.

Przeczytaj także:  Ričardas Gavelis i jego „Wileński poker”. Kultowa litewska powieść wreszcie po polsku

W latach szkolnych aktywnie uczestniczyła w klubie debat, przyczyniła się do tworzenia gazetki szkolnej, publikowała przygotowane przez siebie artykuły i karykatury – można przeczytać w jej oficjalnym życiorysie opublikowanym w trakcie kampanii wyborczej. Później przyszły studia prawnicze na Uniwersytecie im. Michała Römera w Wilnie. A więc inaczej niż w przypadku wielu aktywistów polskich, takich jak Aleksander Radczenko czy Renata Cytacka, którzy kończyli prawo na Uniwersytecie Gdańskim, Ewelina Dobrowolska mieszkała w gruncie rzeczy cały czas na Litwie.

Kłopot z literkami „w” i „nn”

Ewelinę Dobrowolską poznałem przez telefon, w momencie, gdy trwała rekrutacja do Europejskiej Fundacji Praw Człowieka w Wilnie. Zrobiła na mnie dobre wrażenie i od razu dostała tę pracę – wspomina w rozmowie z Przeglądem Bałtyckim dr Łukasz Wardyn, prawnik, wykładowca, obecnie mieszkający poza granicami Litwy. Młoda, aktywna Polka, która ukończyła studia w 2011 roku, wtedy kiedy na Litwie powoli kończył się rząd konserwatystów, a rozwiązania „polskich problemów” (pisowni nazwisk, ustawy o mniejszościach narodowych) nie było widać nawet w dalekiej perspektywie, od razu trafiła w wir pracy: do Litewskiej Izby Adwokackiej jako pomocnik adwokata. Zakotwiczeniu w „litewskim” środowisku pomogła dobra znajomość języka państwowego (Dobrowolska zdała egzamin z litewskiego na najwyższym poziomie).

W 2012 roku podjęła współpracę z organizacjami pozarządowymi w zakresie zapewnienia praw mniejszości narodowych, specjalizując się w sprawach dotyczących pisowni imion i nazwisk w oryginale. – Irytuje mnie, że do dziś wielu obywateli Litwy ma problem z literką „w” w dokumencie, albo jak litewscy Rosjanie z podwójnym „n” – mówiła mi w grudniu 2018 roku, gdy spotkaliśmy się w momencie wyłaniania kandydatów mera Šimašiusa do samorządu. Przyszła posłanka nie miała problemu z tym, by postawić na liberalnego kandydata, w sytuacji gdy wielu Polaków wciąż pokładało nadzieję we współrządzącej Wilnem Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, polsko-litewskim komitecie „Lokys” czy w socjaldemokracji, z której startował prawnik, publicysta i bloger Aleksander Radczenko.

Przeczytaj także:  Aleksander Radczenko: dla mniejszości w Wilnie najważniejsze są szkoły
Przeczytaj także:  Jerry Meijer: na razie nie będziemy dzielić skóry na „lokysie”

Jestem liberałką od „czarnej roboty”

Od partii Tomaszewskiego różni mnie to, że jestem liberalna, opowiadam się za prawami człowieka, osób LGBT, nie pasuje mi chrześcijańsko-konserwatywny profil tej partii – mówiła mi dwa lata temu Dobrowolska, która jednak zamiast atakowania AWPL-ZChR w mediach, woli skupić się na praktycznych działaniach. Nawet gdy na wiosnę 2020 roku dopytywałem ją o to, czy przypadkiem Renata Cytacka z polskiej partii nie przywłaszczyła sobie jej inicjatywy, by z wileńską administracją komunikować się także w obcych językach, prawniczka odpowiedziała bardzo oględnie: mnie to jakoś nie boli. Zamiast wypowiadać tysiąc krytycznych słów pod adresem Tomaszewskiego, jak wielu Polaków na Wileńszczyźnie, Dobrowolska woli pracować.

W 2019 roku polska prawniczka otrzymała nagrodę Ambasady Szwedzkiej na Litwie za znaczący wkład w poprawę sytuacji w zakresie praw człowieka na Litwie. Mówiła wtedy Przeglądowi Bałtyckiemu: Byłam przekonana, że nie wygram, bo tak naprawdę nikt nigdy mnie do niczego nie nominuje i nic nie wygrywam. Wykonuję „czarną robotę”, reprezentuję ludzi w sądach, sporządzam raporty, co nie jest atrakcyjne dla mediów. Nawet większość działaczy społecznych nie zna mojego nazwiska, nie wie, jak wyglądam. Teraz większość wyborców nie będzie chyba już miało problemu z tym, by powiedzieć, jak wygląda Dobrowolska.

Przeczytaj także:  Ewelina Baliko: Brak możliwości zapisu nazwiska w oryginale to dyskryminacja

Wileńska absolwentka prawa podjęła w 2012 roku pracę w Europejskiej Fundacji Praw Człowieka, w której zajmowała się m.in. oryginalną pisownią nazwisk, a także problemami związanymi z dyskryminacją na tle etnicznym. Zwłaszcza pierwsza aktywność przyniosła jej wiele pracy, dziś w swoim życiorysie chwali się około setką wygranych spraw sądowych w tym zakresie, notabene najczęściej dotyczących Litwinek, które wyszły za mąż za granicą, a niekoniecznie głównie wileńskich Polaków. Jednak to w przypadku mniejszości polskiej problem oryginalnego zapisu imion i nazwisk wybrzmiał w polityce, w okresie rządów Andriusa Kubiliusa zepsuł nawet stosunki między dwoma krajami. 8 kwietnia 2010 roku, kiedy Lech Kaczyński złożył swoją ostatnią wizytę w Wilnie, Sejm głosami koalicji i opozycji odrzucił projekt ustawowego uregulowania tej kwestii. Do dziś Litwa nie ma odpowiedniej ustawy, a wszelkie batalie, takie jak w przypadku małżonki Łukasza Wardyna, Małgorzaty Runiewicz-Wardyn, czy córki Romana Goreckiego-Mickiewicza, muszą się toczyć właśnie w sądzie. To dlatego praca Eweliny była tak ważna w ostatnich latach.

Przeczytaj także:  Roman Gorecki-Mickiewicz: liberalizm jest dla pięknych i młodych

Na Litwie według obecnie istniejących regulacji prawnych ani mniejszości narodowe, ani rodziny mieszane nie mogą zapisywać swoich imion i nazwisk w oryginale. Z tego właśnie powodu udzielamy konsultacji prawnych, a także reprezentujemy takie osoby w sądach (…) W takich przypadkach w nazwiskach często występują litery w, q czy x. W litewskim alfabecie tych liter nie ma, więc wyłącznie poprzez sąd można uzyskać oryginalny wpis. Na dzień dzisiejszy mamy 31 wygranych spraw, a z 20 kolejnymi idziemy do sądu. Przy czym sprawa każdej osoby jest rozpatrywana oddzielnie, co bardzo komplikuje sytuację – mówiła w 2017 roku Przeglądowi Bałtyckiemu Dobrowolska.

Sprawa Małgorzaty Runiewicz-Wardyn toczyła się przez szereg lat. Wreszcie rok temu media poinformowały: Sąd Okręgowy w Wilnie orzekł, że obywatelka Litwy polskiej narodowości, Małgorzata Wardyn ma prawo do zapisywania swojego imienia w oficjalnych dokumentach polskimi literami. Duża w tym zasługa Eweliny Dobrowolskiej, która w pewnym momencie przejęła tę toczącą się od 2007 roku sprawę. – Sprawa ma duże znacznie przede wszystkim dlatego, że dotyczy Polki z Litwy, zmiany w zapisie imienia nadanego na Litwie, a nie w nazwisku, które nosi w wyniku małżeństwa z obcokrajowcem – dzieliła się wtedy swoimi spostrzeżeniami Dobrowolska.

Prawa niepełnosprawnych i osób LGBT

Kolejną zasługą Eweliny Dobrowolskiej, która już niekoniecznie spotka się z sympatią w środowiskach „kresowych”, jest jej działalność na rzecz prawnego potwierdzenia korekty płci w dokumentach. Tematyka osób LGBT jest dla młodej Polki ważna, podobnie jak dla całej Partii Wolności, z której mandat poselski uzyskał w Sejmie aktywista na rzecz osób nieheteronormatywnych Tomas Vytautas Raskevičius. – Ewelina wygrała około czterdziestu takich spraw, jest wielką przyjaciółką osób LGBT – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu Raskevičius. Partia Wolności, z ramienia której Raskevičius i Dobrowolska będą siedzieć ławka w ławkę w Sejmie, nie wyklucza nawet wsparcia dla małżeństw homoseksualnych, choć dotychczasowa, starsza partia Ruch Liberałów wciąż mówi tylko o związkach partnerskich. – To nie jest napisane w programie, ale mogę powiedzieć o swoim osobistym poglądzie. Jestem za prawem gejów i lesbijek do adopcji dzieci na Litwie – mówił mi latem 2019 roku wiceprzewodniczący partii Vincas Jurgutis. – Boli mnie homofobia występująca na Litwie, niestety w polskiej społeczności jest ona większa niż w przypadku Litwinów – stwierdziła Dobrowolska w jednym z wywiadów dla Przeglądu Bałtyckiego.

Przeczytaj także:  Społeczność LGBT w krajach bałtyckich. Po transformacji trochę łatwiej
Przeczytaj także:  Vincas Jurgutis: nie jesteśmy partią hipsterów

Gdy pytam Raskevičiusa o cechy charakteru Eweliny, ten podkreśla: wspaniała, zaangażowana obrończyni praw człowieka, zapalona działaczka NGO-sów, ważne są dla niej wartości i godność człowieka. Jestem zaszczycony, że będą mógł z nią pracować w jednej frakcji – dodaje. – Ona szybko identyfikuje problem i skupia się na jego rozwiązaniu. Kiedy weszła do rady miejskiej w styczniu 2020 roku w ciągu paru miesięcy rozwiązała kwestię komunikowania się z administracją w obcych językach. Coś czego polska partia nie była w stanie zrobić przez lata. Jest naprawdę skuteczna – mówi Raskevičius, który jednocześnie obiecuje: będziemy się wspierać w Sejmie, ona pomoże w kwestiach LGBT, dla mnie nie jest problemem, by zaangażować się we wsparcie dla ustawy o mniejszościach narodowych. Polityk Partii Wolności jest tutaj optymistą. Uważa, że w nowej kadencji uda się uchwalić prawo o związkach partnerskich, a także wspomnianą ustawę mniejszościową.

Wileńscy radni: Deimantė Rimkutė, Ewelina Dobrowolska, Tomas Vytautas Raskevičius, Monika Ošmianskienė. Zdj. Dobrowolska.lt.

Kolejną grupą wykluczonych, na której chcieliby się skupić liberałowie, są niepełnosprawni. W marcu 2019 roku do rady miasta Wilna trafiła Monika Ošmianskienė, młoda Litwinka jeżdżąca na wózku. W trakcie kampanii wyborczej działacze na rzecz praw człowieka: Dobrowolska, Raskevičius i Ošmianskienė wspierali się, w wyniku czego ta ostatnia polityczka również zasiądzie w nowej kadencji we frakcji Partii Wolności. Ošmianskienė w rozmowie z Przeglądem Bałtyckim podkreśla, że bardzo sobie ceni Ewelinę za jej zaangażowanie w prawa „wrażliwych grup społecznych”, a także fakt, że najsłabszych wspiera pro publico bono. – Praca z nią to będzie przyjemność – mówi Ošmianskienė.

Przeczytaj także:  W kolorze litewskiego chłodnika czy „hipsterskim krokiem”? Litwa szuka nowej, liberalnej alternatywy

Liberałka w konserwatywnym Sejmie?

Katarzyna Miksza, polska prawniczka działająca w Wilnie, jest przyjaciółką Eweliny. Znają się z Europejskiej Fundacji Praw Człowieka, wykładów, kursów, konferencji. Działają w tym samym sektorze, razem przygotowywały opinie prawne. Ona także podkreśla skuteczność przyszłej posłanki, choć jest nieco zdziwiona jej wejściem do polityki. – Z Eweliną dobrze się pracuje, ona ma motywację, nie boi się odważnych tematów. W dodatku zdecydowanie podchodzi do wartości, gdy w trakcie kampanii wyborczej ktoś wygłosił hate speech, ona od razu zgłosiła to do prokuratury – opowiada Miksza. Inaczej niż Raskevičius nie jest jednak tak optymistyczna, jeśli chodzi o efekty działania Dobrowolskiej jako posłanki. – Idzie kryzys gospodarczy, a sprawy mniejszościowe zejdą w tym Sejmie na dalszy plan. Jest takie powiedzenie litewskie: „jeden w polu to nie bojownik”. Obawiam się, że Ewelinie może zabraknąć sojuszników – wyraża wątpliwość wileńska prawniczka.

Również Elżbieta Kuzborska-Pacha, autorka książek dotyczących ochrony praw człowieka, przyjaciółka Eweliny, jest ostrożna. – Chcę być optymistką, ale nasze społeczeństwo jest nieco zbyt konserwatywne na agendę liberalnej Partii Wolności, która opowiada się za prawami LGBT, mniejszości, inną polityką narkotykową. Potrzeba nam jeszcze dużo pracy, uświadamiania. Plusem Eweliny jest jednak jej chęć do zmiany świata, pasja i zaangażowanie, z jaką walczy. Nawet jeśli nie przeprowadzi przez Sejm ustawy o mniejszościach czy związkach partnerskich, będzie nagłaśniała tę tematykę – jest pewna Kuzborska-Pacha.

Radość po litewskiej stronie

Po stronie litewskiej, gdy pytam o Ewelinę, panuje euforia. – Co tu komentować. Dobra i mądra panienka w dobrej Partii Wolności. Myślę, że właśnie tacy Polacy są przyszłością litewskiej polityki i w przyszłości będzie ich więcej – mówi mi Rimvydas Valatka, sygnatariusz aktu niepodległości Litwy z 1990 roku, znany litewski dziennikarz, działacz na rzecz lepszych stosunków polsko-litewskich. AWPL-ZChR, która nie przekroczyła progu 5%, nazywa „Akcją Wyborczą Rosjan na Litwie” i macha na to wszystko ręką.

Gratulacje Ewelinie zdążyli złożyć już jej polityczni przełożeni, mer Wilna Remigijus Šimašius i Aušrinė Armonaitė, liderka partyjna. Jednak także polityczni przeciwnicy wyrażają się o niej z uznaniem. – Miałyśmy okazję trochę współpracować i sądzę, że okazja do współpracy będzie także w przyszłym Sejmie – mówi mi Viktorija Čmilytė-Nielsen, przewodnicząca konkurencyjnego Ruchu Liberałów. Tej samej partii, która jako jedyna w 2010 roku głosowała w Sejmie w całości za oryginalną pisownią nazwisk.

Przeczytaj także:  Ewelina Dobrowolska: Šimašius pracował na rzecz praw człowieka nie tylko na Facebooku
Przeczytaj także:  Aušrinė Armonaitė: nasz liberalizm jest integralny
Przeczytaj także:  Viktorija Čmilytė-Nielsen: Nasza partia łączyła zawsze „wielkomiejskich” i „małomiasteczkowych” liberałów

Z wejścia Eweliny do Sejmu cieszy się potomek wieszcza Roman Gorecki-Mickiewicz, działacz komitetu „Lokys”, były współpracownik mera Wilna Arturasa Zuokasa, który sam miał przeprawy sądowe z pisownią nazwiska swojej córki. – Bardzo się cieszę, że Ewelina została wybrana na posła. To była boska niespodzianka. To osoba, którą znam od dawna, pracowita, odważna, kompetentna, która wie, na czym skupić się i osiągnąć konkretne cele. Do tej pory Polacy na Litwie prowadzili prawie tylko politykę stagnacji. Nareszcie mamy zmianę – pisze do mnie Gorecki-Mickiewicz. Jest jedna rzecz, której u Eweliny nie lubi. – Podobnie jak dziś Unia Europejska, ona się myli, łącząc obronę mniejszości narodowych i seksualnych, a to nie ma absolutnie nic wspólnego. W niedzielę Roman Gorecki-Mickiewicz wypił jednak za Ewelinę szampana.

Przemilczana przez polską partię

W trakcie kampanii wyborczej nie zauważyłem, by partyjne media AWPL-ZChR poświęciły uwagę Dobrowolskiej. Raczej milczano na jej temat, po cichu licząc, że w Nowej Wilejce i tak wygra dziennikarka Pierwogo Bałtijskogo Kanała Romualda Poszewieckaja, wystawiana przez polską partię. Ewelina w trakcie kampanii chciała się zakładać ze mną, że wejdzie do drugiej tury w Nowej Wilejce, przeganiając Poszewiecką. Nie udało się, zabrakło trzystu głosów. W drugiej turze popiera konserwatystkę Monikę Navickienė, przychylną sprawom mniejszościowym.

Jeden z polityków AWPL-ZChR, z którym rozmawiam, krzywo patrzy na to, że w reklamówce wyborczej Dobrowolskiej wystąpili wrogowie partii: mecenas Czesław Okińczyc oraz docent Andrzej Pukszto. – Jeśli ona będzie się pokazywać w takim towarzystwie, to utrudni współpracę w Sejmie – dodaje. Z kolei poseł Zbigniew Jedziński, który zgodził się wystąpić pod nazwiskiem, nie ma o Dobrowolskiej nic złego do powiedzenia, choć od czasu do czasu wyzłośliwiał się na Facebooku o jej kampanii. Nie wierzy jednak w jej moc sprawczą w przyszłym Sejmie, w którym zabraknie AWPL-ZChR. – Pan wspomni moje słowa, liberałowie i konserwatyści nie dadzą jej zawalczyć o polskiej sprawy – rzuca przez telefon.

Przeczytaj także:  Duchniewicz, Dobrowolska, Klonowski. Napsują krwi AWPL-ZChR, ale czy wejdą do Sejmu?
Przeczytaj także:  Akcja pod progiem. Co partii Tomaszewskiego poszło nie tak?

Sama Dobrowolska, choć jednoznacznie odrzuca sejmową koalicję z polską partią, to od razu przyznaje: mamy różne poglądy w wielu sprawach, jednak przy rozstrzyganiu kwestii mniejszości narodowych liczę, że cel ma stać wyżej niż różne światopoglądy. Katarzyna Miksza, z którą rozmawiam, wierzy, że tak właśnie będzie. – Ewelina na pewno zaproponuje współpracę w konkretnych zagadnieniach, ale jeśli zobaczy, że nic z tego nie wynika, nie będzie niczego robiła na siłę – dodaje. Pytanie, czy polska partia, nauczona porażką wyborczą, będzie chciała wrócić do kwestii ważnych dla wileńskich Polaków. Deklaracja Wandy Krawczonok, starosty frakcji AWPL-ZChR z obecnej kadencji, że pisownia nazwisk „to pięciorzędny problem”, każe być jednak ostrożnym.

Dobre słowa dla Eweliny znajdują byli polscy posłowie spoza polskiej partii Zbigniew Balcewicz i Artur Płokszto. – Życzę Ewelinie zdrowia oraz sił w walce o prawa człowieka w szerokim tego pojęcia znaczeniu , w tym o prawa mniejszości narodowych. Życzę, aby do swojej drużyny zaprosiła pomocników, którzy potrafiliby jej dobrze doradzać i pomagać. Szkoda, że Polacy z niektórych dzielnic wyborczych w Nowej Wilejce zmarnowali swoje głosy na prokremlowską kandydatkę – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu Balcewicz, sygnatariusz aktu niepodległości Litwy z 1990 roku. Były socjaldemokrata Artur Płokszto za to przestrzega: Ewelinie życzę umocnienia pozycji wewnątrz swojej partii. Jak mówił mi doświadczony polityk zachodni „prawdziwi przeciwnicy to są tam, inne partie to partnerzy…”

Nowa Wilejka to nie izba wytrzeźwień

W tych wyborach Dobrowolskiej nie udało się wejść do drugiej tury w Nowej Wilejce, jednak ma swój program dla tej dzielnicy. – Mam nadzieję, że wyborcy są świadomi czym się różni praca posła i radnego. Asfaltowanie dróg, chodniki i finansowanie inicjatyw to są kwestie samorządowe, więc dziwnie jest słyszeć jak podczas debat kandydaci obiecują to, co nie jest w ich kompetencji. Natomiast uważam, że jako posłanka tego okręgu będę dążyć do wzmacniania możliwości prowadzenia biznesu w tej strefie – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu Dobrowolska, dodając, że dla tej dzielnicy Wilna najważniejsza jest konkurencyjna edukacja we wszystkich placówkach oświatowych oraz edukacja nieformalna. Być może będzie to pole na którym będą współpracować Dobrowolska i Navickienė, jeśli ta druga zostanie wybrana do Sejmu?

Przeczytaj także:  Ewelina Dobrowolska: Nowa Wilejka to ani izba wytrzeźwień, ani konserwatywny rejon

Nowa Wilejka to ani izba wytrzeźwień, ani konserwatywny rejon. To jest odradzająca się i ambitna dzielnica – podkreślała w przedwyborczym wywiadzie z Przeglądem Bałtyckim Dobrowolska.

***

Co o Ewelinie Dobrowolskiej wiadomo prywatnie? – Gra w szachy, łowi ryby, lubi podróże – takie hobby wpisała na swojej stronie w Głównej Komisji Wyborczej. Od paru lat jest mężatką, wspólnie z mężem Danielem wychowują syna. W wolnym czasie zajmuje się także psem walijskim corgi rasy Cardigan o imieniu Caca, podróżując z nim po Litwie. Mówi bardzo dobrze w języku państwowym, zna angielski i rosyjski. – Nie będzie dla nas wstydem – deklaruje jeden z Polaków związanych z Polskim Klubem Dyskusyjnym.

Może być jednak „wyrzutem sumienia” dla trzech posłów AWPL-ZChR, gdy na poważnie wejdzie w wir zagadnień mniejszościowych. Portale kresowe będą ją hejtować za wsparcie dla homoseksualistów i osób korygujących płeć. Ale może działalność Eweliny rozrusza skostniałą AWPL-ZChR, może rzuci wyzwanie Tomaszewskiemu, wyrwie to ugrupowania z trwającego marazmu i letargu?

Po czterech latach będziemy widzieć zmianę, nastąpi duży skok w wielu sprawach –przewiduje Łukasz Wardyn. – A zmian trzeba dużo, chodzi nie tylko o oryginalną pisownię nazwisk, ustawę o mniejszościach, język polski na maturze, ale choćby także o Konwencję Ramową o Mniejszościach Narodowych – dodaje Wardyn.

O to wszystko zwalczy w Sejmie Dobrowolska, tego chyba możemy być pewni. Ale jakich znajdzie sojuszników, wciąż pozostaje kwestią otwartą.

Post scriptum: Jeszcze przed wyborami, 16 lipca 2020 roku powołana przy Departamencie Mniejszości Narodowych grupa robocza zatwierdziła projekt ustawy o mniejszościach narodowych, który został przekazany do wglądu dla Ministerstwa Kultury. Grupą kierowała Ewelina Dobrowolska.

W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!