W draftowy wieczór 20 czerwca w Barclays Center na nowojorskim Brooklynie Sacramento Kings najpierw zasilili swoje szeregi Justinem Jamesem (pick nr 40), by później wybrać urodzonego w Kownie kanadyjskiego zawodnika z Uniwersytetu Michigan – Ignasa „Iggy’ego” Brazdeikisa (nr 47). Tego samego dnia ofertę za niego złożyli New York Knicks i po udanych negocjacjach to właśnie w Nowym Jorku zawodnik będzie grał w nowej kampanii NBA.
Dzień po drafcie w Madison Square Garden odbyła się konferencja prasowa Knicks, podczas której zaprezentowano trzeci numer w Drafcie 2019 – R.J. Barretta oraz właśnie Ignasa Brazdeikisa, który otrzymał trykot z „siedemnastką” na plecach. Przed draftem Kanadyjczyk odbył treningi dla aż trzynastu ekip NBA, jednak wśród nich próżno było szukać przedstawicieli Knicks. W Nowym Jorku nie sądzili, że „Iggy” może być jeszcze dostępny podczas ich wyboru z numerem 55 (z tym pickiem wybrano Kyle’a Guya, który trafił do Kings). Brazdeikis znajdował się jednak wśród dwóch graczy, dla których nowojorczycy byli skłonni przesunąć się wyżej w draftowej drabince.
Byłem odrobinę zaskoczony faktem, że nie wybrano mnie w pierwszej rundzie – powiedział Kanadyjczyk w trakcie treningów podczas Ligi Letniej. Jestem jednak zadowolony z sytuacji, w której się znalazłem. Jest to dla mnie świetne położenie i jestem dumny z bycia częścią Knicks. Z pewnością udowodnię wielu ludziom jak bardzo się mylili.
Znajomi znów w jednym miejscu
Jedną z osób, które najlepiej mogą scharakteryzować Brazdeikisa, jest John Beilein, nowy trener Cleveland Cavaliers, który pracował z młodym zawodnikiem w Michigan Wolverines.
Trenowanie Ignasa było przyjemnością – powiedział nowy trener Cavs. Jego boiskowe IQ rosło z każdym dniem pobytu w Michigan. Jest pasjonatem koszykówki i codziennie rywalizuje oraz rozwija się jako zawodnik. W naszych najważniejszych meczach grał na swoim najwyższym poziomie. Ludzie w Nowym Jorku pokochają go za to, jak twardo potrafi grać.
Sam Brazdeikis jest podekscytowany nową rolą swojego byłego szkoleniowca – To naprawdę fajne, że wchodzimy do NBA w tym samym momencie. Wydaje się jakbyśmy odbywali tą podróż razem i niezwykle ekscytującym będzie grać przeciwko niemu – dodał koszykarz.
John Beilein nie jest jedynym znajomym nowego zawodnika Knicks, który razem z nim wchodzi do najlepszej koszykarskiej ligi świata.
Trzeci numer tegorocznego draftu, a więc R.J. Barrett, występował razem z Brazdeikisem w juniorskich reprezentacjach Kanady, ale zawodnicy grali ze sobą dużo dłużej. Obaj koszykarze dorastali na przedmieściach Toronto, każdy z nich jest niskim skrzydłowym i są częścią renesansu kanadyjskiej koszykówki.
Brazdeikis wyznał, że nigdy nie był „fanem Raptors na śmierć i życie”, jednak podekscytowało go mistrzostw NBA dla „Dinozaurów”, a w dniu zdobycia przez zespół z Toronto tytułu odbywał swój trening właśnie dla tej ekipy.
Nowy kontrakt i show w Lidze Letniej
6 lipca New York Knicks ogłosili, że Ignas Brazdeikis podpisał z klubem trzyletni kontrakt. Umowa została zawarta na dobrych dla organizacji z Madison Square Garden warunkach, a Kanadyjczyk zarobi minimum przewidziane przez NBA dla pierwszoroczniaka. Trzeci rok porozumienia jest tzw. „opcją drużyny”.
„New York Post” podało, że za pierwszy sezon rookie otrzyma 900 000 dolarów, zaś za kolejny już 1,5 miliona. Opcja na trzeci rok wynosi 1,8 miliona.
W międzyczasie Brazdeikis zdążył już zadebiutować w barwach Knicks w Lidze Letniej. O ile pierwszy mecz zakończył z dość skromnym dorobkiem, a na jego koszulce znalazła się literówka w nazwisku („Brazdiekes”), to drugie spotkanie było już prawdziwym popisem młodego skrzydłowego.
Kanadyjski zawodnik zapisał na swoim koncie aż 30 punktów, dołożył do tego 8 zbiórek, jednak nie uchronił swojej drużyny od porażki po dogrywce z Phoenix Suns. Przyćmił swojego wyżej notowanego kolegę Barretta, który ukończył rywalizację z 8 punktami oraz 10 zbiórkami.
W Nowym Jorku wiążą duże nadzieje z kanadyjskim duetem, a nam pozostało tylko obserwować, czy Brazdeikis zostanie „drugorundowym stealem” na miarę Manu Ginobiliego, Nikoli Jokicia lub Paula Millsapa.
Absolwent bałtystyki Uniwersytetu Warszawskiego. Na co dzień mieszka i pracuje na Łotwie. Tłumacz przysięgły języka litewskiego. Interesuje się kulturą i historią krajów bałtyckich, sportem, podróżami, językami obcymi oraz swoim ukochanym miastem – Warszawą. Prywatnie wraz z żoną prowadzi bloga – Pocztówka z Łotwy.