W czasie niepodległej Litwy mieszka w Kownie kilkuset Białorusinów. To jest mała grupa, ale aktywna, posiadająca swoje dwie organizacje, bibliotekę, swoje przedszkole. Prasa istnieje i ma się dobrze, gdyż ma mieć szeroki zasięg, być jednym z elementów szerzących ideę „wolnej Białorusi” poza Kowno, szczególnie na odcinku wileńskim i grodzieńskim. Początkowo Litwini patrzą bardzo optymistycznie na współpracę z Białorusinami, czemu sprzyja układ na arenie międzynarodowej. Jest wspólny wróg w postaci państwa polskiego. W litewskich kręgach państwowych Białorusini wraz z Żydami są uważani za mniejszości najbardziej przychylne. W Kownie studiują białoruscy studenci, na prowincji działają białoruskie szkoły. Jednak po 1923 roku staje się jasne, że kwestia białoruska nie pomaga Litwinom w konflikcie o Wileńszczyznę, powoli ta współpraca jest wygaszana, a Ministerstwo ds. Białoruskich ulega likwidacji – mówi w rozmowie z Przeglądem Bałtyckim doktor Tomasz Błaszczak z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie.

Tomasz Błaszczak urodził się w 1982 r. w Olsztynie. Studiował stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, gdzie obronił pracę magisterską pod tytułem „Działalność Ministerstwa ds. Białoruskich na Litwie w latach 1918-1924” pod kierunkiem prof. Waldemara Rezmera. W 2006 r. podjął studia doktoranckie z dziedziny historii na macierzystej uczelni. W 2012 r. obronił doktorat pod tytułem „Białorusini w Republice Litewskiej w latach 1918-1940” (u tego samego profesora). W tym samym roku podjął pracę na Wydziale Nauk Politycznych i Dyplomacji Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie, gdzie do dziś pracuje jako badacz w Centrum Studiów Słowiańskich im. Czesława Miłosza. Jego zainteresowania naukowe dotyczą głównie historii krajów bałtyckich oraz Białorusi XX w. Jest członkiem Białoruskiego Towarzystwa Historycznego.
Tomasz Otocki, Przegląd Bałtycki: Właściwie ten wywiad powinniśmy byli przeprowadzić w marcu 2018 r., gdy Białoruś obchodziła stulecie swego istnienia. Zróbmy to jednak teraz. Nasi czytelnicy najbardziej interesują się krajami bałtyckimi, więc koniecznie muszę spytać jak twórcy państwa białoruskiego wyobrażali sobie relacje z Republiką Litewską, która ogłosiła niepodległość 16 lutego 1918 r.? Jaki mieli stosunek do dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego?
Dr Tomasz Błaszczak, Uniwersytet Witolda Wielkiego: Ta kwestia jest złożona. Tworzenie Białoruskiej Republiki Ludowej (BRL) w marcu 1918 r. odbywa się w Mińsku Litewskim, gdzie działalność ruchu białoruskiego nie była tak intensywna jak w Wilnie. Centrum życia białoruskiego, w sensie politycznym, znajdowało się do okresu I wojny światowej w Wilnie i w Sankt Petersburgu. Tworzenie się państwa białoruskiego nie tyle było niespodzianką dla działaczy wileńskich, ale pewnym problemem, który można porównać do tego, jaki mieli Ukraińcy i Polacy. Za kulturalną stolicę Białorusi i Wielkiego Księstwa Litewskiego Białorusini uważali bowiem Wilno. Tworzenie się państwowości czy jej zalążków w Mińsku było odbierane jako proces analogiczny do tego, który był na Ukrainie. Centrum kultury i życia politycznego był tam bowiem Lwów, zaś Ukraińska Republika Ludowa tworzy się w Kijowie. W przypadku Ukraińców proces ten był oczywiście dużo wcześniejszy.
I bardziej skomplikowany skoro istniała Ukraińska Republika Ludowa ze stolicą w Kijowie oraz Zachodnioukraińska Republika Ludowa, której centrum był Lwów.
Ale z perspektywy 25 marca 1918 r., gdy Białoruś ogłasza swoją niepodległość, tego nie widać. Te dwa państwa ukraińskie tworzą się dopiero jesienią 1918 r.
Wspomniałeś o Mińsku, który do 1914 r. był stolicą carskiej guberni. Dlaczego akurat tam następuje koncentracja białoruskiego życia narodowego?
W latach 1917-1918 to jest główne miasto etnicznych ziem białoruskich, które jest wciąż pod kontrolą Rosjan. Wobec tego rewolucja w Piotrogradzie, zmiany które odbywają się w samej Rosji, czynią z Mińska centrum białoruskiego życia politycznego. Wilno pozostaje wtedy pod okupacją niemiecką i patrzy z drugiej strony frontu na to, co się dzieje na Białorusi. Ten podział ziem białoruskich i wszystkie procesy, które się łączą z wojną, stabilizacją frontu między Mińskiem a Wilnem, mają później dość duży wpływ na to, w jaki sposób poszczególne grupy społeczne widzą tę Białoruską Republikę Ludową. Trzeba pamiętać, że pod okupacją niemiecką tereny białoruskie są przetrzebione głównie przez proces bieżeństwa, który wpłynął głównie na ludność prawosławną guberni grodzieńskiej, wileńskiej. Dotknęło to także Litwinów i Polaków.
Wracając do sprawy ogłoszenia Białoruskiej Republiki Ludowej 25 marca 1918 r. Nie widać wtedy, żeby politycy BRL w okresie jej ogłaszania mieli jakąś ścisłą wizję ułożenia sobie sąsiedztwa z Litwinami. Na samą decyzję o ogłoszeniu niepodległości mieli wpływ wileńscy działacze białoruscy, którym pozwolono przyjechać do Mińska. Trzeba przy tym zaznaczyć, że samo ogłoszenie niepodległości 25 marca odbywa się już po zajęciu tych ziem przez wojska niemieckie po traktacie brzeskim z lutego/marca 1918 r. Zgodnie z traktatem Niemcy zobowiązali się do nieuznawania nowych tworów, które powstały na tym terytorium. Z jednej strony wileńscy Białorusini na czele z Antonem Łuckiewiczem, późniejszym premierem BRL, liczyli, że ogłoszenie niepodległości będzie miało podobny wpływ na Białoruś jak na Litwę w przypadku 16 lutego 1918 r. Że pozwoli to ułożyć jakieś stosunki z okupacyjnymi władzami niemieckimi, które nie wiadomo jak długo będą przebywać na tym terenie. To właśnie ośrodek wileński jest głównym graczem, jeśli chodzi o politykę w stosunku do Litwy.
W Mińsku nie bardzo interesowano się kwestiami litewskimi, a w Wilnie już tak?
Przede wszystkim ośrodek wileński bardzo długo nie myślał, że może nastąpić jakiś rozłam między Litwinami a Białorusinami. Wyłączając krajowców, to właśnie Białorusini najdłuższej trzymają się idei odbudowy Wielkiego Księstwa Litewskiego, w granicach przedrozbiorowych, albo w innych. Gdy zaś mowa o BRL w Mińsku, to o wiele ważniejszą sprawą jest zagrożenie ze strony bolszewików, a także Niemcy, którzy decydują o „być albo nie być” tego nowego tworu, wreszcie Ukraińcy, którzy roszczą sobie prawa, zgodnie z traktatem brzeskim, do białoruskiego Polesia. Skądinąd oczy Europy były wtedy o wiele bardziej zwrócone w kierunku Ukraińskiej Republiki Ludowej niż na Białoruś.
Czy są jakieś poważne różnice w koncepcji państwowości białoruskiej między dwoma ośrodkami, Wilnem i Mińskiem?
Sądzę, że nie ma. Przede wszystkim dla ośrodka wileńskiego ważna jest kwestia uznania, że to „my jesteśmy centrum politycznym Białorusi”. Oni chcą być siłą sprawczą. Szybko okazuje się jednak, że Anton Łuckiewicz decyduje, że należy uznać Mińsk za centrum życia białoruskiego, przywołując przykład, że stolica kulturalna nie musi być tożsama z polityczną. W Polsce mamy choćby Warszawę i Kraków, na Ukrainie zaś Lwów i Kijów.
Uważa się, że Białoruska Republika Ludowa była tworem lewicowym, co możemy powiedzieć o jej krajobrazie politycznym?
On był zdecydowanie zdominowany przez lewicowców. Owszem, mamy przedstawicieli ugrupowań politycznych bardziej na prawo, mam tutaj na myśli postaci pokroju Ramana Skirmunta, którzy zaangażowali się w działalność BRL. Zresztą Skirmunt był nawet premierem tego państwa. Niestety ten twór nie był w stanie wchłonąć większej liczby ugrupowań z terenów Białorusi. Ruch białoruski w większości wywodzi się jednak oczywiście z lewicy, zaczynając od początku XX w. Przez dwadzieścia lat to się niewiele zmienia. Wśród tych sił politycznych są socjaldemokraci, socjaliści-rewolucjoniści, socjaliści-federaliści, w pewnym momencie są nawet cztery partie socjalistyczne na Białorusi. Najliczniejszą są socjaliści-federaliści.
Czy działacze mniejszości narodowych włączyli się w budowę Białoruskiej Republiki Ludowej?
Istniał choćby żydowski „Bund”. BRL bardzo starała się, by zagwarantować prawa mniejszości narodowych. Liczno, że przez to będzie możliwe wsparcie republiki przez Żydów, ale także Rosjan czy Polaków. W przypadku żydowskiej lewicy, Białorusini to poparcie uzyskali. Trzeba jednak pamiętać, że mówimy o projekcie lewicowej BRL, dla którego konkurencją jest projekt bolszewicki. Białoruś Sowiecka powstaje później, 1 stycznia 1919 r. Jednak te prądy płynące z Moskwy i Piotrogrodu widoczne już były wcześniej. To jest bezpośrednia konkurencja dla BRL, która stara się być tworem demokratycznym.
Wspomnieliśmy o koncepcjach ułożenia sobie stosunków z Litwą. Jaki stosunek do Białorusi mają politycy litewscy?
Zawsze jest u nich jakaś obawa przed żywiołem białoruskim, który uważa spuściznę po Wielkim Księstwie Litewskim za część swojej historii. Ta kwestia będzie zawsze się powtarzać, niezależnie czy mówimy o 1918 r., czy o okresie wojny o niepodległość, czy konflikcie polsko-litewskim po 1920 r. To się będzie przewijać także przez okres międzywojenny, a nawet po 1939 r., gdy Wileńszczyzna wejdzie w skład Litwy. Kwestia terytorialna, a także fakt, że Białorusini są liczniejszym narodem, będzie gdzieś tam litewskim politykom przeszkadzać. Sojusz litewsko-białoruski wymagał ponadto w jakiś sposób rozwiązania sprawy Wilna, a na to nie było pomysłu.
Ponadto Litwini rościli sobie prawa do Grodna, Lidy czy Białegostoku.
Zgodnie z traktatem litewsko-sowieckim z lipca 1920 r. Litwa sięgała aż po Dzisnę i Mołodeczno, włączając w to Grodno, a południową granicą miał być Niemen, co bardzo mocno nakłada się na granice, które postulowała BRL. Z kolei ich plany były oparte o mapę etnograficzną Jefima Karskiego. Na odcinku litewskim czy łotewskim te granice BRL są tożsame z mapą Karskiego. Granica między Litwą a Białorusią miała być w dwóch trzecich drogi między Kownem a Wilnem. Mniej więcej w podobnym miejscu, gdzie do 1939 r. funkcjonowała granica polsko-litewska.
Białoruś była zatem teoretycznie skonfliktowana terytorialnie ze wszystkimi sąsiadami.
Używanie w Dyneburgu mapy etnograficznej autorstwa Jefima Karskiego, w której granice białoruskie obejmowały część Łatgalii, było jedną z przyczyn rozpoczęcia procesu białoruskiego w międzywojennej Łotwie. To był 1923-1924 rok. Władze łotewskie twierdziły, że używając tych map, Białorusini dążą do irredenty i przyłączania tych terenów do Białorusi, nieważne czy demokratycznej, czy sowieckiej. To uważano za działalność wywrotową. Z kolei gdy mowa o terytorium Republiki Litewskiej po jesieni 1920 r., to nie objęło ono etnograficznych ziem białoruskich, dlatego kwestia białoruska i terytorialna na Litwie staje się w tym momencie czysto teoretyczna. Między Litwą i Białorusią jest bowiem najpierw Litwa Środkowa, a później Polska.
Na Litwie w pewnym momencie powstaje Ministerstwo ds. Białoruskich, którym kieruje Jazep Waronka i Daminik Siamaszka. Jakie były jego cele?
To już jest trochę inna historia. Ministerstwo powołano do życia 10 grudnia 1918 r. na podstawie ustaleń, które zawarto między dwoma stronami. To nie była formalna umowa. Wtedy przedstawiciele Wileńskiej Rady Białoruskiej, organu, który powstał w styczniu 1918 r. jako konkurencja dla litewskiej Taryby, zostali dokooptowani do tej ostatniej. Mowa o takich osobach jak Iwan Łuckiewicz, Jan Stankiewicz, Kazimir Falkiewicz, Wacłau Łastouski, Daminik Siamaszka, Uładzisłau Tałoczka. Ogółem było ich sześciu. W listopadzie 1918 r. ustalono, że mają powstać białoruskie formacje wojskowe w strukturach armii litewskiej, tworzy się także Ministerstwo ds. Białoruskich, ale nie ma ustaleń, czym ma się zajmować. Ministrem zostaje Jazep Waronka, pierwszy premier BRL, ale jest ministrem bez teki, co jest absurdalne, bo po co wtedy tworzyć osobne ministerstwo… Kilka tygodni później powstaje Ministerstwo ds. Żydowskich. W jego przypadku udało się wypracować podstawy żydowskiej autonomii kulturalnej w ramach państwa litewskiego. Fakt, że ministrem został Waronka, niektórych skłania do mówienia, że to BRL ułożyła się z państwem litewskim. Jednak sama Litwa nigdy nie uznała BRL.
Czy można zatem powiedzieć, że Waronka zdradził BRL?
Trudno powiedzieć. On sam pochodził z Kuźnicy na Grodzieńszczyźnie, obecnie to Kuźnica Białostocka. Według pierwotnego planu te tereny miały być litewskie. Niemcy uzależnili przekazanie administracji Litwinom od dogadania się z mniejszościami narodowymi, chodziło o to, by włączyć je do Taryby. Polacy nie zgodzili się na to, ale Białorusini w listopadzie 1918 r. na to przystali. Stąd częste mówienie, że BRL wypracowała to porozumienie z Litwinami, zwłaszcza, że szefem Wileńskiej Rady Białoruskiej jest premier BRL z Mińska Anton Łuckiewicz. Ale jaki ma on wpływ na to co się działo w Wilnie, to jest kwestia niezbadana.
Czy białoruski miał być językiem urzędowym na Litwie, czy miały istnieć szkoły białoruskie?
Białorusini traktowali umowy z jesieni 1918 r. jako zalążek autonomii na terenach Litwy Południowej, czyli Białegostoku i Grodna, z grubsza chodzi o byłą gubernię grodzieńską. Litwini mieli tam wprowadzać swoją administrację, ale nie mieli zasobów ludzkich. Ruch litewski tam praktycznie nie istniał. Z drugiej strony umowy zawarto z Białorusinami wileńskimi, którzy także mieli umiarkowany wpływ na to co się dzieje w Białymstoku czy Grodnie. Próba stworzenia administracji państwa litewskiego przez Białorusinów była karkołomna wobec silnych polskich komitetów parafialnych, wobec znikomego poparcia społecznego dla polityków białoruskich. Białorusini uważali, że Ministerstwo ds. Białoruskich ma być pośrednikiem między centralną władzą w Wilnie a „południową autonomią”. W podobny sposób ustalono to w przypadku Ministerstwa ds. Żydowskich.
Wracając do Twojego pytania o język białoruski i administrację, to on się w tych planach pojawia, nieważne już czy jako pierwszy czy drugi język na tych terenach. Wszystkie projekty ustalenia jak miałaby funkcjonować ta autonomia wychodzą ze strony białoruskiej, Litwini swoich pomysłów nie wysuwają. Wynika to również z tego, że państwo litewskie nie ma od 1919 r. wpływu na to, co się dzieje na Białostocczyźnie, Grodzieńszczyźnie czy Wileńszczyźnie, poza krótkim okresem od września do października 1920 r., gdy wojska polskie wycofały się z tych terenów.
Białorusini mieli z kolei duży żal o to, że Ministerstwo Oświaty wyznaczyło inspektora polskich szkół na Wileńszczyźnie, ale nie poczyniło podobnego kroku w stosunku do szkół białoruskich.
W wyniku akcji Żeligowskiego w październiku 1920 r. Litwa zostanie pozbawiona etnicznych terytoriów białoruskich, za to na emigrację do Kowna przyjeżdżają działacze białoruscy.
To są działacze, którzy już wcześniej byli zwolennikami „opcji litewskiej”, działali w ministerstwie, albo politycy związani z Białoruską Republiką Ludową. Rada republiki zaczyna funkcjonować w Kownie, gdzie znalazła swój przytułek i działała do 1923 r.
Jak w latach 1920-23 wyglądają stosunki Litwy z działaczami białoruskimi?
Początkowo patrzy się bardzo optymistycznie na tę współpracę, czemu sprzyja układ na arenie międzynarodowej. Jest wspólny wróg w postaci państwa polskiego, który pokazuje, że istnieje możliwość współpracy. Chodzi zarówno o aktywność dyplomatyczną, jak i na terenie Wileńszczyzny. W litewskich kręgach państwowych Białorusini wraz z Żydami są uważani za mniejszości najbardziej przychylne.
W Kownie istnieją dwa konkurujące ze sobą ośrodki: ministerstwo, które ma się zajmować kwestią białoruską na terenie Litwy w granicach z lipca 1920 r., do linii Niemna i Mołodeczna, jest także rząd BRL, który funkcjonuje dziwnie, bo oficjalnie nie jest uznany przez Litwę. Uznanie BRL niosłoby bowiem za sobą konieczność ustalenia wspólnej granicy. Mimo tego, że Białorusini otrzymują wsparcie, pożyczki, to rząd oficjalnie nigdy uznany nie został. Jest za to umowa o współpracy z 1920 r. między premierem rządu BRL a dyrektorem departamentu w MSZ Litwy. Widać zatem, jak nierówno byli traktowani Białorusini, przecież ranga tych dwóch instytucji jest zupełnie inna.
Czy na Litwie Kowieńskiej istnieją szkoły białoruskie?
Istniały szkoły w miejscowościach przygranicznych w okolicy Szyrwint oraz niedaleko Wysokiego Dworu i Jewia. To są tereny dawnego powiatu trockiego guberni wileńskiej, między Koszedarami a Trokami. Prowadzono starania o otwarcie szkoły białoruskiej w Kownie. Dopiero w latach trzydziestych udało się założyć przedszkole na Zielonej Górze. Ten budynek stoi do tej pory, jest domem mieszkalnym. W latach trzydziestych była tam „Białoruska Chatka”, siedziba Białoruskiego Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego w Kownie, którego przewodniczącym był Symon Jakawiuk, były poseł na Sejm RP, który uciekł z Polski na Litwę.
Szkoły białoruskiej w Kownie nie ma, co się dzieje z uczniami białoruskimi?
Oni chodzą do szkoły rosyjskiej. Ze studentów Uniwersytetu Litewskiego, późniejszego Uniwersytetu Witolda Wielkiego, którzy byli członkami Białoruskiego Zjednoczenia Studentów (to było kilkanaście osób), tylko jedna osoba była absolwentką szkoły litewskiej, wszyscy pozostali skończyli gimnazjum rosyjskie.
Gimnazjum to było główną szkołą, do której uczęszczali Rosjanie i Białorusini, było one także popularne wśród społeczności żydowskiej. W pierwszym okresie po 1918 r. do szkoły rosyjskiej chodzili także Litwini, głównie dzieci, które masowo uczyły się w szkołach rosyjskich w głębokiej Rosji przed 1918 r. Na początku lat dwudziestych te dzieci nie były w stanie podjąć nauki w szkole litewskiej, bo nie znały wystarczająco litewskiego.
Prasa białoruska istnieje w Kownie?
Istnieje i ma się bardzo dobrze, gdyż ma mieć szeroki zasięg, jednym z elementów szerzących ideę „wolnej Białorusi” poza Kowno, szczególnie na odcinku wileńskim i grodzieńskim. Poza oficjalną prasą istnieją także różne inne inicjatywy, pół-legalne, słynne pismo „Biełaruski partizan”, które było wydawane jako organ białoruskich partyzantów z siedzibą w Puszczy Białowieskiej w 1921-22 r. Było redagowane w Kownie i z „tymczasowej stolicy” było przewożone na tereny zajęte przez Polaków. Poza tym z Kownem związane jest pierwsze, najpoważniejsze białoruskie czasopismo emigracyjne „Krywicz” redagowane przez Wacława Łastouskiego i Klaudiusza Duż-Duszeuskiego, będące poważnym pismem kulturalnym, mniej politycznym. Wcześniej w Kownie wychodzi także pismo „Biełaruski ściah”, a także pisma ukierunkowane dla chłopów, gdzie propagowano litewską reformę rolną, która nigdy nie odbyła się na taką skalę w Polsce. Dla bezrolnych czy małorolnych Białorusinów z Wileńszczyzny czy Grodzieńszczyzny to była paląca kwestia. Chodziło o skierowanie sympatii Białorusinów w stronę państwa litewskiego.
Ile Białorusinów mieszka wtedy w Kownie?
Kilkuset. To jest mała grupa, ale aktywna, posiadająca swoje dwie organizacje, bibliotekę, swoje przedszkole. Aktywnych członków może było parudziesięciu.
Co się dzieje po 1923 r. w stosunkach białorusko-litewskich?
Staje się jasne, że kwestia białoruska nie pomaga Litwinom w konflikcie o Wileńszczyznę, powoli ta współpraca jest wygaszana. Nie ma jednoznacznego pomysłu w jaki sposób dalej to ciągnąć. Centrum emigracyjnej polityki litewskiej związanej z BRL przenosi się do czeskiej Pragi, podobnie jak większość działaczy. Niektórzy z większą sympatią spoglądają w kierunku Mińska i Białorusi Sowieckiej. W Kownie zostaje były premier Wacłau Łastouski, Klaudiusz Duż-Duszeuski, środowisko kowieńskie współpracuje z białoruską chadecją w Wilnie, najbardziej aktywnym ośrodkiem prolitewskim, gdy mowa o organizacjach białoruskich z Wilna. W pewnym stopniu była ona finansowana z Kowna, pieniądze szły do księdza Adama Stankiewicza.
Wreszcie w styczniu 1924 r. oficjalnie zostaje zlikwidowane Ministerstwo ds. Białoruskich, de facto ono przestaje istnieć rok wcześniej, później jest wygaszane jako struktura. Zostaje przekształcone w Centrum Białoruskie w Republice Litewskiej, które działa jako departament w MSZ. Tam znajdują zatrudnienie Łastouski i Duszewski. Ten ostatni jest obywatelem Litwy, zaś pierwszy jest bezpaństwowcem. paszporty BRL są zresztą przez jakiś czas honorowane. Do Mińska Białoruskiego Łastouski przyjeżdża w 1927 roku jako obywatel BRL. W 1938 roku zostaje skazany przez Sowietów na karę śmierci.
Chciałem teraz zapytać o 1939-1940, czyli ostatni rok w relacjach białorusko-litewskich. Co się wtedy zmienia, gdy Wileńszczyzna zostaje przyłączona do Litwy?
Zmienia się niewiele. W Kownie w 1940 r. wciąż są ci sami działacze, ale Centrum Białoruskie w Republice Litewskiej, po wyjeździe Łastouskiego do Mińska kierowane przez Duż-Duszeuskiego, zostaje przekazane w 1939 r. Białorusinom wileńskim, z księdzem Adamem Stankiewiczem, liderem chadecji białoruskiej na czele. Duż-Duszeuski odżegnuje się od działalności politycznej, zaś Centrum Białoruskie przenosi swą siedzibę do Wilna. Wtedy chadecja białoruska wydaje w Wilnie jedyną gazetę białoruską na Litwie „Krynica”, zaś w Kownie zostaje Symon Jakawiuk ze swoim Białoruskim Towarzystwem Kulturalno-Oświatowym. To wszystko wynika ze struktury emigrantów białoruskich, wokół Jakawiuka byli zgrupowani przedstawiciele środowiska grodzieńskiego, które w 1918 r. zaczęło współpracować z Litwinami. Oni przyjechali z Grodna do Kowna. Z kolei Łastouski i Duż-Duszeuski byli związani z „grupą wileńską”. Przez cały okres międzywojenny jest widoczny konflikt między tymi dwoma grupami.
W czerwcu 1940 r. Litwa trafia pod okupację sowiecką. Co się dzieje z działaczami białoruskimi w Kownie i Wilnie?
Do Wilna Sowieci wkraczają jeszcze na krótko we wrześniu 1939 r. Dla działaczy białoruskich i życia białoruskiego to jest jednak znaczące wydarzenie. Środowisko zostaje przetrzebione. Wystarczy wspomnieć Antona Łuckiewicza, dyrektora Muzeum Białoruskiego w Wilnie, jednego z największych autorytetów po stronie białoruskiej, który zostaje wywieziony przez Sowietów z Wilna. To co się dzieje w Wilnie już później podczas rządów litewskich w latach 1939-1940 to próba otrząśnięcia się przez środowisko białoruskie z tego co się stało pod okupacją sowiecką. Jeśli chodzi o to, co się dzieje w Kownie w czerwcu 1940 r., to osoby, które działały na rzecz Białorusi takie jak Duż-Duszeuski są poddane represjom. W sierpniu 1940 r. zostaje on aresztowany, pracował wówczas jako referent ds. budownictwa w zarządzie poczty przy Ministerstwie Komunikacji Litwy, wówczas już sowieckiej. Zostaje aresztowany w pracy. Dla pozostałych Białorusinów także rozpoczynają się intensywne represje, oczywiście dla tych, którzy reprezentowali inną opcję niż ta sowiecka.
Czyli praktycznie dla wszystkich?
Niekoniecznie. Wspomniany Symon Jakawiuk dość sprawnie przeżył okupację sowiecką i niemiecką, mieszkał w Kownie jeszcze w latach sześćdziesiątych, gdy przeniósł się do Grodna. Białoruskim historykom udało się ustalić, że bodajże od 1920 roku pracował jako agent sowiecki, co tłumaczy jego zachowanie w konflikcie z Duż-Duszeuskim, pewne zdolności do podporządkowania sobie większej grupy kowieńskich Białorusinów czy możliwości finansowe prowadzenia księgarni białoruskiej w Kownie, która miała wyłączność na sprowadzanie ze Związku Sowieckiego prasy i książek. Można sobie wyobrazić w jakich układach trzeba się znaleźć, by prowadzić tego typu działalność. Pojawia się pytanie, skąd Jakawiuk miał środki na budowę skromnego domku, w którym mieściła się „Białoruska Chatka” przy ulicy Kraszewskiego na Zielonej Górze?
Ostatnie pytanie: gdy Niemcy wkraczają w czerwcu 1941 r. do Kowna zastają tutaj jakichś Białorusinów? Czy część środowiska białoruskiego podejmuje współpracę z nazistami?
Nie udało mi się znaleźć w mojej pracy badawczej śladów współpracy działaczy białoruskich z Niemcami. Tutaj można wrócić do postaci Duż-Duszeuskiego, który takie propozycje otrzymywał, szczególnie ze strony działaczy białoruskich, którzy poszli na taką współpracę. Proponował mu posadę swojego zastępcy Wacłau Iwanouski, który został burmistrzem Mińska, ale Duż-Duszeuski odrzucał te propozycje. On wtedy pracował w fabryce wyrobów gumianych. Później za ukrywanie osób pochodzenia żydowskiego trafił do obozu w Prawieniszkach.
Generalnie jeśli mowa o działaczach białoruskich, to ciężko prześledzić jest ich losy podczas okupacji sowieckiej czy niemieckiej, bo nie były to osoby z pierwszych stron gazet, trudno odnaleźć także rodziny. W przypadku Duż-Duszeuskiego on tutaj został po II wojnie światowej, zaś jego rodzina wciąż żyje i udało mi się spotkać parę lat temu z jego synową. Niestety pamięć rodzinna bywa zawodna, po latach ciężko mówić o pewnych sprawach, jeśli nie ma się odpowiednich dokumentów.
Dziękuję za rozmowę.
W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.