Poprzez przyjęcie ustawy o obywatelstwie w 1927 roku Łotwa stała się jednym z najbardziej liberalnych państw dla emigracji rosyjskiej, ustępując jedynie Estonii, gdzie Rosjanie cieszyli się szerszą autonomią kulturową i możliwością używania języka. Kolejny plus życia na Łotwie to była możliwość używania rosyjskiego, oni mogli się czuć tutaj jak w Rosji. Łatgalię można nawet było nazwać „Rusią”, ojczyzną starowierów. Przyjeżdżali tutaj często różni działacze kulturalni, społeczni, filozofowie. Położenie Rosjan na Łotwie nie było złe. Istniały jednak także cienie. Nawet wśród rdzennych Rosjan łotewskich było niewielu bogatych ludzi, a „biała emigracja” rosyjska stała się najbardziej bezbronną i najmniej zamożną częścią społeczeństwa. Biorąc pod uwagę „jakościowy” charakter „białej emigracji”, której znaczną część stanowiła inteligencja, emigrantom szczególnie trudno było przystosować się do nieznanego środowiska, do warunków życia. Były także sprawy związane z językiem państwowym. W latach dwudziestych na Łotwie „biali emigranci” mogli swobodnie komunikować się w języku rosyjskim, co było niemożliwe na przykład we Francji. Ten fakt odegrał jednak pewną negatywną rolę, często brakowało motywacji do nauki łotewskiego – mówi w rozmowie z Przeglądem Bałtyckim łotewski historyk rosyjskiego pochodzenia Andrejs Gusačenko.
Andrejs Gusačenko urodził się w 1982 r. w Nowoszachtyńsku w Rosji. Jego rodzina osiedliła się na Łotwie Sowieckiej dwa lata później. W 2007 r. ukończył studia ekonomiczne w Międzynarodowej Akademii Bałtyjskiej, zaś w 2017 r. studia historyczne na Uniwersytecie Łotewskim. Jego praca magisterska poświęcona była aktywności rosyjskiej organizacji „Sokół” na Łotwie w latach 1928-1940. W 2017 r. podjął studia doktoranckie na Uniwersytecie Łotewskim, tytuł jego planowanej dysertacji brzmi „Międzynarodowy antybolszewicki ruch rosyjski na Łotwie w latach 1920-1940”. W 2018 r. został asystentem naukowym w Instytucie Historii Łotwy na Uniwersytecie Łotewskim. Specjalizuje się w studiach nad społecznością rosyjską oraz rosyjskimi „białymi emigrantami” w przedwojennej Łotwie, ruchu antybolszewickim, historii łotewskiej wojny o niepodległość w latach 1918-1920, zwłaszcza w aktywności „białych Rosjan”. Brał udział w międzynarodowych konferencjach naukowych, okrągłych stołach, audycjach radiowych. Jest autorem czternastu artykułów naukowych. W przeszłości był znanym łotewskim DJ-em (Andre Crash).
Tomasz Otocki, Przegląd Bałtycki: W poprzedniej części rozmowy poruszyliśmy temat łotewskiej wojny o niepodległość, Anatola von Lievena, stosunek „białej emigracji” do niezależności politycznej Łotwy w 1918 r., a także obecność mniejszości rosyjskiej w Sejmie. Teraz chciałbym się skupić nie na rdzennej ludności rosyjskiej Łotwy, a na „białej emigracji” . Jakie były najważniejsze organizacje, które ją reprezentowały? Czy w ogóle Łotwa była na ważnym miejscu w Europie, gdy mowa o obecności „białych Rosjan”?
Andrejs Gusačenko: Pomimo bliskości zniewolonej Rosji Łotwa nie stała się celem rosyjskiej emigracji, nawet o znaczeniu regionalnym. W kontekście fenomenu kulturowego rosyjskiej zagranicy Łotwa pozostała na peryferiach, podczas gdy centra emigracyjne znajdowały się we Francji, Czechosłowacji, Niemczech, Królestwie Serbów, Chorwatów i Słoweńców, Bułgarii i innych krajach. Największa fala „nansenowców” przyszła na Łotwę w pierwszej połowie lat dwudziestych i wyniosła 30 tysięcy osób.
Większość rosyjskich emigrantów pozostała na Łotwie tylko przez chwilę. Ludzie obdarci, pozbawieni praw obywatelskich, którzy często tracili wszystkich, którzy uciekli z „raju socjalistycznego”, wymagali pomocy, dlatego już w 1920 r. w ramach Związku Narodowego-Demokratycznego (wcześniej funkcjonującego jako Narodowy Związek Demokratyczny Rosyjskich Obywateli Rygi) pod przywództwem rosyjskiego emigranta Konstantina Gudim-Lewkowicza, zaczęto okazywać tym ludziom pomoc humanitarną. Gudim-Lewkowicz miał w tej sprawie doświadczenie jeszcze z okresu I wojny światowej. Celem komitetu było zapewnienie moralnej, prawnej i materialnej pomocy „białym emigrantom” na Łotwie. Komitet otrzymał główne fundusze ze środków organizacji „Ziemgor”(„Российский Земско-Городской комитет”) z siedzibą w Czechosłowacji.
Czerwony Krzyż, YMCA, a także inne organizacje i przedsiębiorstwa prywatne pomagały emigrantom z Rosji. Oprócz wspomnianego komitetu otwarto w 1925 r. w Rydze „Towarzystwo Rosyjskich Emigrantów na Łotwie”, kierowane przez byłego gubernatora wyspy Sachalin, Dmitrija Grigoriewa. Oprócz pomocy materialnej i prawnej towarzystwo zorganizowało kursy języka łotewskiego, wieczory rodzinne, wycieczki i inne wydarzenia kulturalne. W ramach towarzystwa działało m.in. Biuro Pracy, które naprawdę było w stanie pomóc wielu „białym emigrantom” w znalezieniu zatrudnienia. Obie instytucje otrzymały finansowanie od „Ziemgora”. W drugiej połowie lat dwudziestych XX w. towarzystwo Grigoriewa znajdowało się na najkorzystniejszej pozycji. Przy tej organizacji powstało Towarzystwo Młodzieży Emigrantów Rosyjskich. Jak udało mi się dowiedzieć, niektórzy z jego uczestników byli jednocześnie członkami podziemnych organizacji antybolszewickich, byli zaangażowani w przekraczanie granicy i prawdopodobnie współpracowali z łotewskim wywiadem.
Jeśli mówimy o położeniu emigrantów rosyjskich i porównujemy je z sytuacją w innych krajach, to na Łotwie było bardziej stabilnie?
Pomimo licznych perypetii i sporów w Sejmie dotyczących przyjęcia ustawy o obywatelstwie w 1927 r., przyjęto ustawę stwierdzającą, że osoba, która mieszka na Łotwie nieprzerwanie od pięciu lat, z wyjątkiem okresu od 1 sierpnia 1914 do 8 stycznia 1919 r., może pretendować do obywatelstwa łotewskiego. W ten sposób Łotwa stała się jednym z najbardziej liberalnych państw pod tym względem, ustępując jedynie Estonii, gdzie Rosjanie cieszyli się szerszą autonomią kulturową i możliwością używania języka. Dzięki ustawie można było porzucić paszporty nansenowskie, które nie dawały stabilizacji, choćby gdy ktoś podejmował zatrudnienie. Kolejny plus życia na Łotwie to była możliwość używania rosyjskiego, oni mogli się czuć tutaj jak w Rosji. Łatgalię można nawet było nazwać „Rusią”, ojczyzną starowierów. Przyjeżdżali tutaj często różni działacze kulturalni, społeczni, filozofowie. Położenie Rosjan na Łotwie nie było złe. O tym mówili przedstawiciele międzynarodowej emigracji rosyjskiej. Po przybyciu na Łotwę wielokrotnie odwiedzali Łatgalię, która była dla nich niczym utracona ojczyzna. Pomimo peryferyjnego charakteru Łotwy w kontekście rosyjskiej diaspory, także Rygę i inne duże miasta często odwiedzało wielu przedstawicieli rosyjskiej myśli filozoficznej, literatury i kultury.
„Biała emigracja” rosyjska miała jednak także cienie.
Nawet wśród rdzennych Rosjan było niewielu bogatych ludzi, „biała emigracja” rosyjska stała się najbardziej bezbronną i najmniej zamożną częścią społeczeństwa. Biorąc pod uwagę „jakościowy” charakter „białej emigracji”, której znaczną część stanowiła inteligencja, emigrantom szczególnie trudno było przystosować się do nieznanego środowiska, do warunków życia. Były także sprawy związane z językiem państwowym. W latach dwudziestych na Łotwie „biali emigranci” mogli swobodnie komunikować się w języku rosyjskim, co było niemożliwe we Francji, która stała się jednym z centrów emigracji z Rosji. To paradoks, ale ten fakt odegrał także pewną negatywną rolę – często brakowało motywacji do nauki łotewskiego, co było szczególnie frustrujące w drugiej połowie lat trzydziestych XX wieku, po ustanowieniu autorytarnego reżimu Ulmanisa. Po jego puczu w 1934 r. trzeba było już dobrze znać łotewski, by obejmować jakieś stanowiska. Wtedy jednak część Rosjan asymiluje się, a co najmniej integruje z państwem łotewskim.
Większość „białych emigrantów” mieszka w Rydze?
Generalnie tak, względnie w innych dużych miastach. Gdy mowa o nansenowcach, to było ich od 15 do 25 tysięcy. Ta liczba zresztą się zmieniała, oni się naturalizowali, działali w różnych organizacjach, np. w „Sokole”. Jeśli zaś mówimy o miejscowych Rosjanach, to większość z nich, jakieś 80%, stanowili chłopi, głównie w Łatgalii. W Rydze czy w Lipawie mieszkała rosyjska inteligencja.
Jedną z najważniejszych organizacji rosyjskich w przedwojennej Łotwie był „Sokół”. Czy możemy powiedzieć coś o jego korzeniach?
To organizacja, która powstała jeszcze w 1862 r. w Pradze z inicjatywy Miroslava Tyrša oraz Jindřicha Fügnera, który brali udział w wydarzeniach z 1848 r. w imperium austriackim. Ta słowiańska organizacja patriotyczna za główny cel stawiała sobie rozwój fizyczny mężczyzn poprzez gimnastykę, ale także duchowy i moralny poprzez wykłady edukacyjne i rozmowy. W końcu stali się organizacją, której celem była walka o niezależność narodową. „Sokół” miał charakter pansłowiański, rozprzestrzeniający się przez wiele krajów na ludność słowiańską. Podczas wojny rosyjsko-tureckiej w latach 1877–1878 wielu członków „Sokoła” wzięło udział w walce wyzwoleńczej przeciwko Imperium Osmańskiemu, walczyli po stronie armii rosyjskiej. Jeden z najbardziej znanych i popularnych uczestników kampanii, generał piechoty Michaił Skobelew zauważył udział „Sokoła” i zaczął później promować ruch w Rosji.
Pod koniec XIX w. organizacja rozprzestrzeniła się na terenie Rosji, uzyskała wsparcie Mikołaja II i rosyjskiej arystokracji. Większe nadzieje związane z tą organizacją pojawią się po rewolucji 1905 roku, władze wierzą, że będzie ona konsolidować społeczeństwo. Gdy wybuchła I wojna światowa, wielu z członków „Sokoła” poszło jako ochotnicy na front. Po zwycięstwie rewolucji bolszewickiej „Sokół” zaczął działać na emigracji m.in. w Belgradzie (w 1921 r.), ale także w Bułgarii, Francji. Wśród przywódców i ideologicznych inspiratorów „Sokoła” byli biali oficerowie, którzy wycofali się z Rosji pod koniec 1920 roku.
Kiedy organizacja zaczyna działać na Łotwie?
W 1928 r. bardzo duży oddział powstał w Dyneburgu, zaś w 1930 r. w Rydze, mniejszy. Do czasu okupacji sowieckiej w 1940 r. na Łotwie działało ponad dziesięć oddziałów sokołów, zrzeszając jednocześnie około tysiąca członków. Organizacja w Rydze podporządkowana była Belgradowi, a więc białym oficerom. Chodziło o wychowanie nowego pokolenia rosyjskiego na Łotwie, gotowego walczyć za ojczyznę. Ci ludzie wierzyli, że po krachu bolszewizmu powstanie nowa Rosja. Za wszelkie sympatie do komunizmu wyrzucano z organizacji. „Sokół” istniał aż do początku okupacji sowieckiej w 1940 r., miał swój oddział młodzieżowy znany jako Ludowy Związek Pracy Nowej Generacji (później NTS), a także ERU (Rosyjski Ogólny Związek Wojskowy), Bractwo Prawdy Rosyjskiej (PDU).
W „Sokole” uczestniczyli zarówno prawosławni, jak i staroobrzędowcy.
Pełnoprawnym członkiem organizacji mógł być przedstawiciel narodów słowiańskich (uczestniczyli także Polacy z Łotwy), dzieci innych narodowości mogły brać udział we wszystkich działaniach, z wyjątkiem głosowania na spotkaniach.
Warto jednak pamiętać, że zgodnie z traktatem łotewsko-sowieckim z 11 sierpnia 1920 r. na terenie jednego państwa nie mogły istnieć organizacje wrogie wobec drugiego państwa. Więc „Sokół” działał pod pewnym przykryciem. Z jednej strony był organizacją gimnastyczną, z drugiej – stali na jego czele carscy oficerowie, w Rydze był to Nikołaj Liszyn, oficer, który służył na Morzu Kaspijskim, Konstantin Lejman, były żołnierz Judenicza, w Rzeżycy, a także Kliment Dydorow, prawa ręka Anatola von Lievena.
Ciekawym tematem jest rosyjska prasa emigracyjna na Łotwie.

Okres międzywojenny charakteryzował się tutaj ogromną dynamiką. W latach dwudziestych i trzydziestych XX w. na Łotwie ukazywało się łącznie ponad siedemdziesiąt gazet i osiemdziesiąt czasopism w języku rosyjskim. Najważniejsze jest jednak publikowanie publikacji jednodniowych, tj. niezbyt udane projekty, które istniały przez kilka miesięcy. Niewątpliwie najpopularniejszą rosyjską gazetą na Łotwie i najpopularniejszą rosyjską publikacją w krajach bałtyckich jest gazeta „Siegodnia”. Powstała we wrześniu 1919 r., istniała do okupacji w 1940 r. Można powiedzieć, że powstała wraz z łotewskim państwem i położyła się do grobu także razem z nim. W 1924 r. zaczęła się ukazywać jeszcze „Siegodnia wieczierom”.
Redakcję tworzyły osoby, które miały doświadczenie dziennikarskie w przedwojennej Rosji carskiej. Byli to głównie Żydzi, ale nie ortodoksyjni, tylko bardzo oddani rosyjskiej kulturze, głównie „biali emigranci”, podobnie jak wielu dziennikarzy. Gazeta była szeroko znana w rosyjskim środowisku poza Łotwą, wysyłało do niej swoje materiały wielu pisarzy i poetów, takich choćby jak Arkadij Awarczenko, żyjący na emigracji w Czechosłowacji, Iwan Bunin, emigrant żyjący we Francji, Aleksandr Kuprin, także mieszkający we Francji, czy w końcu inna emigrantka Teffi, czyli Nadieżdża Łochwicka.
Co ciekawe, gazeta zdołała reprezentować interesy rosyjskiej inteligencji, ale także chłopów mieszkających w Łatgalii. Odwoływała się również do mówiącej w języku rosyjskim inteligencji żydowskiej. Miała bardzo dobry, nowoczesny layout. Redaktorzy gazety byli związani z Piotrem Milikowem, który wydawał najbardziej popularną gazetę emigracyjną „Posliednije nowosti”. „Siegodnia” miała zaś korespondentów we wszystkich większych miastach Europy, w tym w Warszawie, Paryżu, Berlinie. Otrzymywali wiadomości z pierwszej ręki. Mieli nawet nielegalnych korespondentów w Związku Sowieckim. „Siegodnia” to była najważniejsza gazeta rosyjska w krajach bałtyckich, a także jedna z najważniejszych wśród emigracji rosyjskiej. Istniała najdłużej ze wszystkich wydawnictw emigracyjnych.
„Siegodnia” to nie była jednak jedyna gazeta rosyjska wychodząca na Łotwie.
W latach 1924–1929 była wydawana w Rydze gazeta „Słowo”, która stała się najważniejszym konkurentem dla „Siegodnia”. „Słowo” było wydawane w wydawnictwie „Salamander”, którego właścicielem był Nikołaj Biełocwietow. W skład zespołu redaktorów wchodził Nik Brieżański, były współzałożyciel „Siegodnia”. Niestety „Słowo” było skierowane tylko do części społeczeństwa, do „prawdziwie rosyjskich” „białych emigrantów”, prawicowych kręgów, co w kontekście łotewskim znacznie ograniczyło czytelnictwo i najprawdopodobniej spowodowało klęskę gazety. Kierownictwo łotewskie uważało gazetę za organ rosyjskich nacjonalistów, a nawet monarchistów, chociaż nie było to do końca prawdą.
Jak wyglądały stosunki rosyjskiej „białej emigracji” na Łotwie z miejscowymi Rosjanami?
Miejscowa inteligencja, która mieszkała w Rydze, Lipawie czy innych miastach, bardzo przeżywała to, co się dzieje w Rosji. W końcu wielu z nich zostawiło tam swoich krewnych, przyjeżdżając na Łotwę. Było więc duże współczucie wobec „białych emigrantów”, a także zainteresowanie. Z kolei staroobrzędowcy, chłopi w ogóle nie wiedzieli, o co chodzi, już bardziej inteligencja łotewska solidaryzowała się z emigrantami z Rosji. Dobre stosunki z „białą emigracją” rosyjską mieli łotewscy wojskowi tacy jak choćby Kārlis Goppers czy Rūdolfs Bangerskis, którzy pomagali im w zagospodarowaniu się na Łotwie, znalezieniu środków do życia.
Rosyjska „biała emigracja” miała także dobre relacje z Niemcami bałtyckimi. Duża część Niemców służyła bowiem Imperium Rosyjskiemu: w armii, marynarce wojennej i instytucjach państwowych. Dlatego Niemcy znaleźli wiele wspólnego z rosyjskimi „białymi emigrantami”, zwłaszcza wśród inteligencji. Niektórych łączyły prawicowe poglądy, choć trzeba przyznać, że wielu z nich było rozczarowanych monarchią rosyjską, poczynając od polityki rusyfikacji, a skończywszy na dyskryminacji i deportacjach w 1914 i 1915 r. Duża część Niemców bałtyckich była także bardziej lojalna wobec systemu demokratycznego, co wielokrotnie potwierdzało się w Sejmie.
Jak Rosjanie ustosunkowali się do przewrotu Ulmanisa w 1934 roku?
Pozytywnie, przynajmniej jeśli mówimy o miejscowej inteligencji czy „białej emigracji”. Monarchiści cieszyli się, że w końcu władza przeszła w ręce jednej osoby, że doszło do czegoś w rodzaju „samodzierżawia”. Oczywiście społeczność rosyjska była zróżnicowana i istniał także sektor lewicowy, który negatywnie odniósł się do Ulmanisa. Pamiętajmy, że poseł staroobrzędowców do Sejmu Kalistratow zostanie po 1934 r. uwięziony za swą działalność.
Z kolei poseł Siergiej Trofimow (lekarz, prawnik, były żołnierz Armii Północno-Zachodniej, założyciel Rosyjskiego Związku Chłopskiego) i jego grupa, którzy zbliżyli się w Sejmie czwartej kadencji z Łotewskim Związkiem Chłopskim Ulmanisa, stali się grupą najbliższą nowemu rządowi. Musieli jednak funkcjonować pomimo zakazu organizacji partii politycznych.
Czy ten pozytywny stosunek do reżimu Ulmanisa będzie trwał?
Później stosunek do Ulmanisa zmienia się, w końcu władza łotewska zaczyna zamykać szkoły rosyjskie. Następuje łotyszyzacja, wymaga się bezwzględnie mówienia po łotewsku w miejscu pracy. Pamiętajmy zaś, że w Łatgalii staroobrzędowcy słabo znali język łotewski. Wtedy na wschodzie Łotwy, gdzie koncentruje się rosyjska ludność, pojawia się propaganda sowiecka. Ludzie słuchają radia sowieckiego, nie wierzą łotewskiemu. Niestety te osoby zupełnie nie wiedziały, co naprawdę się działo w Związku Sowieckim. Jednak wektor polityczny w Łatgalii przesuwa się na lewo.
Jak wygląda kwestia szkolnictwa rosyjskiego w przedwojennej Łotwie?
W warunkach parlamentaryzmu z lat dwudziestych i pierwszej połowy lat trzydziestych istniała autonomia mniejszości narodowych w dziedzinie edukacji, a ich szkoły funkcjonowały w stosunkowo sprzyjających warunkach. Nie było jednak wystarczającej liczby nauczycieli.
Trzeba także pamiętać, że większość Rosjan stanowią staroobrzędowcy, wcześniej w Rosji carskiej szkolnictwo tej grupy jest bardzo ograniczone z powodów politycznych. Gdy w 1918 r. powstała wolna Łotwa większość tych ludzi nie umiała czytać ani pisać. Często w nowym państwie łotewskim dzieci szły do szkoły, ale nie kończyły nawet czteroletniej podstawówki. O wiele lepsza sytuacja była wśród prawosławnej inteligencji, która mieszkała w dużych miastach, a także wśród innych mieszkańców rosyjskich Rygi, Lipawy czy Jełgawy. Duża część z tych ludzi później szła nawet na studia na Uniwersytet Łotewski. Generalnie jednak mała część mniejszości rosyjskiej była zainteresowana edukacją wyższą, choćby porównując z Niemcami bałtyckimi czy Żydami.
Po zamachu stanu Ulmanisa w 1934 r. autonomia mniejszości narodowych była ograniczana, wiele szkół mniejszości narodowych zaczęto zamykać.

Czy na Uniwersytecie Łotewskim były korporacje rosyjskie?
Istniała „Fraternitas Arctica”, założona jeszcze w czasach carskich na Politechnice Ryskiej, istnieje do dziś. Była popularna wśród studentów. Później w latach dwudziestych nastąpił rozłam, w 1929 r. pojawiła się „Ruthenia”. Były także dwie korporacje żeńskie: „Tatiana” i „Sororitas Slavia”, które w 1933 r. zjednoczyły się w jedną korporację „Sororitas Tatiana”.

To całe rosyjskie życie kończy się wraz z okupacją sowiecką w 1940 roku?
OGPU, a następnie NKWD posiadały szeroką sieć informatorów i doskonale zdawały sobie sprawę z działalności organizacji antysowieckich lub organizacji podejrzewanych o to na Łotwie. Ponadto kierownictwo policji politycznej Łotwy współpracowało w tej sprawie z NKWD, mówię tutaj o lecie 1940 r. Dlatego bardzo szybko aresztowano wszystkich przede wszystkim polityków, członków Białego Ruchu, „białych emigrantów”. Wszystkie organizacje polityczne zostały zamknięte. Potem nastąpiła seria aresztowań wielu osób publicznych i zamknięcie prawie wszystkich organizacji, wydawnictw. Wiadomo, że po masowych aresztowaniach i egzekucjach w latach 1940–1941 władze sowieckie dysponowały dodatkowymi listami osób, których aresztowaniu zapobiegł wybuch wojny sowiecko-niemieckiej. To już jednak zupełnie odrębny rozdział.
Jest to druga część rozmowy z Andrejsem Gusačenką na temat sytuacji Rosjan w przedwojennej Łotwie. Pierwsza część dostępna jest poniżej.
W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.