Alfonsas Eidintas: w przedwojennym litewskim MSZ działały także kobiety

|

Jedną z nich była dziennikarka i działaczka społeczna Magdalena Avietėnaitė. Przez długi okres mieszkała w USA, gdzie redagowała litewską prasę. Wcześniej studiowała w Szwajcarii, otrzymując bardzo dobre wykształcenie. Spotkała rumuńskiego arystokratę Mihaia Serbana, z którym związała swoje plany. W 1918 roku, już po ogłoszeniu przez Tarybę aktu niepodległości, ogłoszono apel Antanasa Smetony do emigracyjnych Litwinów, by wracali do kraju i budowali nowe instytucje. Niestety m.in. z tego powodu zakończył się związek Avietėnaitė z rumuńskim arystokratą. Wybrała nie szczęście osobiste, a pracę dla Litwy. Kolejną ciekawą kobietą była Juzefa Zaleskienė, świetna tłumaczka. Augustinas Voldemaras dyktował jej treść dokumentów, a ona od razu tłumaczyła. Oprócz niej działały w MSZ także maszynistki, sekretarki, trochę tych kobiet było. Jednak o wyższe stanowiska było trudno – mówi w rozmowie z Przeglądem Bałtyckim litewski historyk, dyplomata i wykładowca Alfonsas Eidintas.

Alfonsas Eidintas. Zdj. Tomo Razmaus / Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Litewskiej.

Alfonsas Eidintas urodził się w Wajgowie w rejonie kielmskim. Po ukończeniu szkoły średniej w Kielmach kształcił się na Wydziale Historii Wileńskiego Instytutu Pedagogicznego (ob. Akademia Oświaty Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie). W 1973 roku podjął pracę wykładowcy na macierzystej uczelni. Od 1986 do 1993 roku był zatrudniony w Instytucie Historii Litewskiej Akademii Nauk. W 1993 roku został pracownikiem MSZ niepodległej Litwy. Pracował jako ambasador w USA, Kanadzie i Meksyku, a także w Izraelu, Cyprze, w RPA i Etiopii. Następnie został ambasadorem w Norwegii i Grecji. Jest autorem ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych, a także ponad dwudziestu książek poświęconych historii Litwy XX wieku, litewskiej emigracji, biografii litewskich przedwojennych prezydentów: Antanasa Smetony, Aleksandrasa Stulginskisa oraz Kazysa Griniusa. Zajmuje się także współczesną dyplomacją i Izraelem. Napisał i wydał trylogię: „Ieškok Maskvos sfinkso“, „Erelio sparnų dvelksmas“ oraz „Aukštai šaltos žvaigždės“.

Tomasz Otocki, Przegląd Bałtycki: W Kownie można zobaczyć wystawę Pańskiego autorstwa poświęconą dyplomacji litewskiej w latach 1918-1940. Jednak chronologicznie wcale nie zaczyna się ona w 1918 roku, tylko siedem lat wcześniej, gdy w Paryżu powstało specjalne informacyjne biuro litewskie. Czy możemy powiedzieć więcej na jego temat?

Alfonsas Eidintas: To inicjatywa zaczęła się od litewskiego działacza Juozasa Gabrysa-Paršaitisa, który dał się już poznać w czasie rewolucji 1905 roku. Jako działacz Litewskiej Partii Demokratycznej zaproponował powołanie do życia paramilitarnej organizacji, która walczyłaby z carskimi żandarmami. Przez pewien czas mieszkał w Odessie, jednak później przeprowadził się do Paryża, gdzie założył Biuro Informacyjne, mające na celu promowanie „sprawy litewskiej”. We Francji niewiele osób znało Litwę. Może ci, którzy byli na wystawie etnograficznej z 1900 roku, gdzie zaprezentowano nasz kraj, pokazując m.in. książki szmuglowane z Prus Wschodnich. Juozas Gabrys-Paršaitis poprosił Amerykanów, by wyłożyli pieniądze na promocję Litwy. Miał także kontakty z politykami francuskimi. Zaczął redagować magazyn poświęcony małym narodowościom mieszkającym w Rosji, które były przedmiotem opresji. Ze względu na swoją działalność został najbardziej znanym Litwinem na Zachodzie.

W momencie, kiedy rozpoczęła się I wojna światowa Francja wprowadziła cenzurę wojskową i nie można było już publikować, wtedy Juozas Gabrys-Paršaitis przeprowadził się do Szwajcarii, gdzie założył kolejne Litewskie Biuro Informacyjne z udziałem szwajcarskich Litwinów. Tam również zaczęto drukować specjalny magazyn na temat Litwy. Kolejne Biuro Informacyjne Litwinów otwarto w Waszyngtonie. Tam także działali Litwini, wielu z nich zostało później dyplomatami niepodległej Litwy. To byli tacy ludzie jak dziennikarz Bronius Balutis, inżynier Tomas Naruševičius, ksiądz Juozas Dabužis czy pisarz i redaktor Jonas Žilius. Oni zostali wytypowani przez amerykańską społeczność jako przedstawiciele Litwinów na konferencji wersalskiej.

Tymczasem w momencie, kiedy Litwa ogłasza 16 lutego 1918 roku swoją niepodległość jedynym krajem, który ją uznaje są kajzerowskie Niemcy.

Owszem, młode państwo litewskie związało się wtedy z Cesarstwem Niemieckim czterema konwencjami: wojskową, celną, finansową i komunikacyjną. Jednak większość litewskich polityków podchodziła do tego nieufnie, gdyż te wszystkie konwencje zbyt silnie wiązały Litwę z Niemcami. Trzeba pamiętać, że Litwa była wtedy pod okupacją niemiecką i była to jedyna droga, żeby działać. Antanas Smetona w uznaniu przez Niemcy upatrywał pewnej szansy. Stawka na Niemcy kończy się jesienią 1918 roku, gdy w Niemczech wybucha rewolucja, a te przegrywają I wojnę światową. Wtedy Litwą zaczyna interesować się Wielka Brytania.

Przeczytaj także:  Litewska flaga na Kurfürstenstraße. Sto lat stosunków litewsko-niemieckich

Wróćmy jednak do 1918 roku. Wtedy powstaje Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Augustinas Voldemaras

To było 4 listopada, zaś na ministra nominowano premiera Augustinasa Voldemarasa. Jego zastępcą został Petras Klimas, późniejszy wieloletni poseł w Paryżu, sekretarką ds. prasowych ministerstwa mianowano Jadwigę Chodakowską, szwagierkę prezydenta Antanasa Smetony. Ale wkrótce ci ludzie szybko udali się do Paryża na konferencję pokojową. Z kolei w Kownie ministerstwo rozwijało się bardzo powoli pod kierownictwem Voldemarasa. Jednak w grudniu 1918 roku na czele rządu stanął Mykolas Sleževičius i to w jego rękach było powstanie litewskiego MSZ. Wtedy bardzo ważną rolę odegrała Juzefa Zaleskienė, która znała wiele języków i pisała w nich noty dyplomatyczne. Zaczęto powoli mianować naszych posłów. Na przykład przedstawicielem Litwy w Berlinie został członek Taryby, bardzo znany polityk Jurgis Šaulys. On był nawet kandydatem na pierwszego premiera Litwy, ale zwyciężyła bliska relacja, która łączyła Smetonę z Voldemarasem.

Ile osób pracowało w Ministerstwie?

Jeśli weźmiemy wiosnę 1919 roku, to jakieś dwadzieścia osób. Jednak wkrótce kończy się konferencja pokojowa w Paryżu i Litwini wracają powoli do Kowna, zasilając ministerstwo. Trzeba jednak pamiętać, że wówczas Litwa wciąż nie jest uznawana de jure na arenie międzynarodowej. Zaczyna się więc nominować specjalnych wysłanników, ale nie posłów. Takim wysłannikiem był chociażby wspomniany Jurgis Šaulys, który w kwietniu 1919 roku prowadził negocjacje w Warszawie. Oczywiście mieliśmy biura informacyjne w Szwajcarii, Sztokholmie, Kopenhadze, ich dyrektorzy uzyskali później nominację na posłów.

Wspomnijmy ich nazwiska.

Szefem misji w Szwajcarii, w Bernie, był Vladas Daumantas, Jonas Aukštuolis objął stanowisko w Sztokholmie, Jurgis Savickis w Kopenhadze, zaś Vytautas Gylys w Helsinkach. Ostatecznie Litwa zostanie uznana przez mocarstwa de jure w 1922 roku, w 1921 roku dołączy do Ligi Narodów.

Czy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych działały także kobiety? Jedną z nich miałem okazję zobaczyć na wystawie…

To była dziennikarka i działaczka społeczna Magdalena Avietėnaitė. Przez długi okres mieszkała w USA, gdzie redagowała litewską prasę. Wcześniej studiowała w Szwajcarii, otrzymując bardzo dobre wykształcenie. Spotkała rumuńskiego arystokratę Mihaia Serbana, z którym związała swoje plany. W 1918 roku, już po ogłoszeniu przez Tarybę aktu niepodległości ogłoszono apel Antanasa Smetony do emigracyjnych Litwinów, by wracali do kraju i budowali nowe instytucje. Z USA wrócili m.in. właśnie Avietėnaitė, Bronius Balutis czy Tomas Naruševičius, zatrudniając się w służbie dyplomatycznej. Niestety z tego powodu zakończył się także związek Avietėnaitė z rumuńskim arystokratą. Wybrała nie szczęście osobiste, a pracę dla Litwy. Pracowała w MSZ, zaś od 1924 do 1926 roku kierowała litewską agencją informacyjną ELTA. Po II wojnie światowej znalazła się na emigracji.

Magdalena Avietėnaitė. Zdj. Muzeum Narodowym im. M. K. Čiurlionisa w Kownie.

Ona była bardzo dobra w językach, świetnie mówiła po angielsku, francusku i niemiecku. Bardzo przydała się służbie dyplomatycznej. Organizowała litewskie placówki za granicą. W 1924 roku reprezentowała Litwę na Międzynarodowej Konferencji Agencji Telegraficznych w Bernie, gdzie była jedyną kobietą wśród uczestników.

Kolejną ciekawą kobietą była Juzefa Zaleskienė, świetna tłumaczka. Augustinas Voldemaras dyktował jej treść dokumentów, a ona od razu tłumaczyła. Oprócz niej działały w MSZ także maszynistki, sekretarki, trochę tych kobiet było. Jednak o wyższe stanowiska było trudno. W 1934 roku nasz minister spraw zagranicznych Dovas Zaunius wysłał do paru naszych poselstw zapytania, co stanie się, jeśli mianuje na stanowiska chargé d’affaires kobiety, które w trakcie nieobecności posła będą go zastępować. Otrzymał same negatywne odpowiedzi: „proszę, nie przysyłajcie do nas kobiet. To spowoduje wiele komplikacji”. Nawet jeśli Zaunius chciał być progresywny, otrzymał odmowę od naszych dyplomatów. Tak czy inaczej Avietėnaitė była bardzo silną osobą w naszym MSZ. Nawet jeśli była chrześcijańską demokratką, przetrwała w 1926 roku pucz narodowców i pozostała w resorcie także za czasów Antanasa Smetony.

Przeczytaj także:  „Nie chcemy w ministerstwie kobiet”. Trudna droga Łotyszek do równouprawnienia

Jakim ministrem był Dovas Zaunius?

Dovas Zaunius. Zdj. Narodowe Archiwum Cyfrowe.

To pedantyczny niemiecki urzędnik pochodzący z Prus Wschodnich (śmiech). To postać z książek. Ponadto miał problem z poślubieniem kobiety, która była rozwódką. Miał różne przeprawy z Watykanem. Jako szef MSZ nie był jakiś szczególnie innowacyjny. Stasys Lozoraitis był inny. Podobnie jak generał Stasys Raštikis chciał modernizować Litwę, miał swoje koncepcje. Podkreślał, że nie możemy walczyć na dwa fronty, z Niemcami i Polską. „Zapomnijmy na jakiś czas Wilno, znormalizujmy nasze stosunki z Polską”. To była idea Lozoraitisa. Tak samo Stasys Raštikis chciał zmodernizować armię litewską, nie chciał, żebyśmy tkwili w XIX wieku.

A co możemy powiedzieć o Juozasie Urbšysie, ostatnim ministrze niepodległej Litwy?

Nic szczególnego, on nie był specjalnie błyskotliwy. Można go nazwać „żołnierzem Smetony”, bez żadnych szczególnych inicjatyw. W lecie 1939 roku podpisano pakt Ribbentrop-Mołotow, który decydował o przyszłości naszego regionu na następne dziesięciolecia. Tymczasem Urbšys jest na paromiesięcznym urlopie i nic go nie interesuje. Zastępują go chrześcijańscy demokraci pracujący w resorcie: Edvardas Turauskas i Kazys Bizauskas. Ale gdzie jest minister? Nawet, jeśli chorował, nie powinien był uciekać od obowiązków.

Kto był według Pana najlepszym dyplomatą litewskim epoki dwudziestolecia międzywojennego?

Sądzę, że nasz poseł w Paryżu Petras Klimas. A także nasz przedstawiciel w Rzymie Voldemaras Vytautas Čarneckis. Oni byli nie tylko dyplomatami, ale także działaczami politycznymi. Klimas zasiadał w Paryżu, zaś Čarneckis odgrywał bardzo dużą rolę wśród rosyjskich Litwinów. Dwaj panowie potrafili pisać, inicjowali różne kroki. Klimas napisał do Smetony, że czas Litwy nadchodzi i trzeba przetransferować pieniądze za granicę, że warto na wszelki wypadek mianować osobę, która będzie kierowała polityką niepodległej Litwy. Oni uważali, że Litwa musi się przygotować do aneksji, ale Antanas Smetona ignorował te ostrzeżenia.

Czy w dyplomacji litewskiej pracowali sami Litwini?

Niekoniecznie. Młody Szwajcar Joseph Ehret został dyrektorem Litewskiej Agencji Telegraficznej, która później weszła w skład MSZ. Ehret był przyjacielem wielu litewskich studentów, którzy studiowali we Fryburgu, oni później zaprosili go, by pracował w Litewskim Biurze Informacyjnym. Następnie on znalazł się na Litwie, gdzie był znany jako Juozas Eretas, znaczący naukowiec. Pamiętajmy, że w Szwajcarii on miał stopień doktora filologii. Pojawił się na Litwie jesienią 1919 roku na zaproszenie umierającego przyjaciela Mykolasa Ašmysa, który prosił go, by coś dobrego zrobił dla jego kraju. W 1920 roku z inicjatywy Ehreta powstała ELTA, czyli Litewska Agencja Telegraficzna. W tym samym roku Ehret zaciągnął się do wojska litewskiego, co zachęciło litewską inteligencję, by uczynić to samo.

Później Ehret wniósł wkład w powstanie Uniwersytetu Litewskiego, od 1930 roku funkcjonującego jako Uniwersytet Witolda Wielkiego. Na tej uczelni Szwajcar wykładał aż do czasu okupacji sowieckiej w 1940 roku. Warto dodać, że Ehret był także współzałożycielem Litewskiej Katolickiej Akademii Nauk.

Czy Joseph Ehret jest jedynym przykładem cudzoziemca, który zaangażował się w budowę litewskiej służby dyplomatycznej?

Nie tylko, na przykład podczas konferencji w Paryżu i Moskwie Litwę reprezentował znany żydowski prawnik i polityk Simonas Rozenbaumas. Kolejną ważną osobą był Nachmanas Rachmilevičius, w 1935 roku mianowany konsulem honorowym w Jerozolimie. Także na niższym szczeblu działali dyplomaci żydowskiego pochodzenia. Jeśli zaś chodzi o inne mniejszości, to sprawa stawała się skomplikowana. Stosunki polsko-litewskie bardzo się ochłodziły w 1919 roku i to miało swoje konsekwencje. Przed puczem Polskiej Organizacji Wojskowej w Kownie narodowość nie miała znaczenia. „Jesteś Polakiem, to sobie bądź”. Później wszystko się zmieniło i jeszcze doszła akcja Żeligowskiego. Na początku lat dwudziestych nasz premier, chrześcijański demokrata Ernestas Galvanauskas powiedział, że odtąd musimy selekcjonować naszych ludzi.

Czy w okresie międzywojennym istniała jakaś szkoła dyplomatów na Litwie?

Nie, przyjmowano po prostu osoby, które nadawały się do tego i miały odpowiednie wykształcenie. Dyplomaci mieli bardzo różne wykształcenie, przed 1914 rokiem kończyli studia w różnych ośrodkach europejskich i światowych. Dopiero później pojawił się Uniwersytet Litewski w Kownie, później zwany Uniwersytetem Witolda Wielkiego.

Nasz dyplomata w Moskwie Jurgis Baltrušaitis ukończył Uniwersytet Moskiewski, podobnie jak Kazimieras Bizauskas i Tomas Naruševičius, z kolei Jurgis Šaulys studiował w Bernie, zaś Juozas Purickis także w Szwajcarii, we Fryburgu. Dovas Zaunius, pochodzący z Prus Wschodnich, miał za sobą studia na Albertynie w Królewcu. Voldemaras Čarneckis studiował w Petersburgu. Bronius Balutis był absolwentem szkoły w Chicago.

Czy litewskie MSZ wymieniało swoje doświadczenia z Łotyszami i Estończykami?

Generalnie relacje trzech krajów bałtyckich nie były takie bliskie. Powstała w 1934 roku Bałtycka Ententa nie była unią polityczną, nie było żadnych zobowiązań, chodziło o spotkania i wymianę poglądów. Wciąż istniała kwestia Wilna, w którą Łotysze i Estończycy nie chcieli się angażować. Oczywiście przez cały okres międzywojenny odbywały się spotkania ministrów, a także specjalne delegacje, np. na pogrzeb pierwszego prezydenta Łotwy Jānisa Čakste w 1927 roku.

Językiem, w którym pracowała służba dyplomatyczna był język litewski, czy także francuski?

Jedynie litewski. Oczywiście nasi dyplomaci mówili w różnych językach. Francuski był językiem dyplomacji, ale oni znali także polski, rosyjski czy niemiecki.

Dyplomatyczna służba niepodległej Litwy trwała zaledwie dwadzieścia dwa lata. Powstało MSZ, poselstwa, konsulaty. Wszystko to zostało brutalnie przerwane przez okupację sowiecką.

Przedwojenne MSZ zdążyło jeszcze mianować Stasysa Lozoraitisa zwierzchnikiem służby dyplomatycznej, gdyby coś się stało z naszą niepodległością, okazało się, że to był dobry krok.

W 1940 roku nastąpiła sowiecka okupacja Litwy, a za nią m.in. deklaracja Sumnera Wellesa, która uznawała kraje bałtyckie za wciąż niepodległe państwa de jure. Ostatecznie powstała służba dyplomatyczna okupowanej Litwy, na jej czele znalazł się m.in. Stasys Lozoraitis, przedwojenny minister spraw zagranicznych.

Po włączeniu Litwy w skład Związku Sowieckiego nasze poselstwa i ambasady wciąż działały w krajach, które nie uznały okupacji. Nasi dyplomaci byli uznawani za normalnych przedstawicieli. O ile Polska miała po 1945 roku rząd na uchodźstwie w Londynie, to jedyną litewską instytucją, która przetrwała do 1990 roku były nasze służby dyplomatyczne. Jesteśmy dumni z tego, że przetrwali, używając naszego złota, naszych instytucji. W Waszyngtonie zachowaliśmy nawet budynek naszej ambasady. Mieliśmy ambasadorów, posłów, konsulów, konsulów honorowych. To wszystko działo się w Wielkiej Brytanii, w Watykanie, USA czy Ameryce Łacińskiej.

Był niestety przykry przypadek Szwecji, która wydała litewskie złoto Sowietom.

Zrobili to także Brytyjczycy, ale ostatecznie odzyskaliśmy to złoto.

Jak wiele osób pracowało dla służb zagranicznych okupowanej Litwy?

Trudno powiedzieć, ze względu na status. Może to było jakieś dziesięć, dwanaście osób. Nie mieli dostępu do wszystkich instytucji, nie byli zapraszani na imprezy, uroczystości. Oczywiście Moskwa była wściekła, że oni wciąż działają. Pamiętam z młodości teksty z prasy sowieckiej na temat „żółtych figur woskowych” litewskich dyplomatów. Propaganda sowiecka nie mogła tego znieść. Swoją drogą Ministerstwo Spraw Zagranicznych Litwy Sowieckiej zajmowało się śledzeniem tych ludzi, szukali w prasie wszelkich informacji, robili wycinki i wysyłali to dalej.

Jeśli mielibyśmy wymienić nazwiska ludzi, którzy tworzyli służbę…

Stasys Lozoraitis. Zdj. Narodowe Archiwum Cyfrowe.

Stasys Lozoraitis był szefem całej naszej dyplomacji jako poseł w Rzymie. Po jego śmierci tę funkcję przejął Stasys Bačkis, pełniący obowiązki chargé d’affaires w Paryżu. Z kolej jego syn Audrys został później arcybiskupem wileńskim. Warto pamiętać, że Stasys Bačkis miał kontakty z litewskim ruchem dysydenckim. Później Bačkis uznał niepodległą Litwę i oddał się do dyspozycji naszego nowego ministra spraw zagranicznych Algirdasa Saudargasa.

Gdy mowa o USA, to mieliśmy także tam swoich przedstawicieli. Povilas Žadeikis  był w latach dwudziestych XX wieku konsulem w USA, zaś w 1935 roku został mianowany posłem w Waszyngtonie. Pracował na tym stanowisku do śmierci, czyli do 1957 roku. Bronius Balutis, za czasów niepodległości poseł w USA i w Holandii, po 1945 roku reprezentował Litwę w Wielkiej Brytanii. Po jego śmierci te obowiązki przejął Vincas Balickas, który w 1991 roku objął funkcję ambasadora niepodległej Litwy w Londynie. Miałem okazję go poznać w Wilnie. On odwiedził naszą stolicę i poprosił w pewnym momencie, co było zabawne, by skontaktować go z premierem Juozaems Tūbelisem, który zmarł jeszcze w 1939 roku. Śmieliśmy się, ale to jest charakterystyczne, że Balickas koncentrował się jeszcze na przedwojennej Litwie, on był postacią wyjętą z tamtej epoki.

Wywiad został przeprowadzony z okazji wystawy poświęconej przedwojennej litewskiej dyplomacji „Kuriančiajai diplomatijai 100“, pokazywanej w Kownie przy ulicy Donelaitisa (2018-2021). Współautorami ekspozycji są prof. Alfonsas Eidintas i Vytautas Žalys. Organizator wystawy: Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Litewskiej, partnerzy: Uniwersytet Witolda Wielkiego w Kownie, Litewskie Centralne Archiwum Państwowe, Litewskie Muzeum Sztuki, Litewskie Muzeum Narodowe, Muzeum Wojskowe Witolda Wielkiego, Litewskie Narodowe Muzeum im. M.K. Čiurlionisa, samorząd miasta Kowna.

W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!