Aneta Prymaka-Oniszk: Trzeba być bardzo uważnym

|

Pamięć o wydarzeniach sprzed 100 lat prawie się nie zachowała. Dominował przekaz ustny, zdjęcia czy dokumenty zaginęły. Zaczynałam od okruchów opowieści. Babcia prawdopodobnie dużo opowiadała, ale miałam zaledwie siedem lat, gdy umarła. Nie wiedziałam nawet, dokąd w tym bieżeństwie trafili - mówi w Aneta Prymaka-Oniszk, autorka reportażu „Bieżeństwo 1915”.
Barbara Lekarczyk-Cisek: Pisząc swój znakomity reportaż „Bieżeństwo 1915”, przypomniała Pani historię zaginionego świata, nigdy w pełni nieopowiedzianą. Co sprawiło, że podjęła Pani temat trudno i mało znany?
Aneta Prymaka-Oniszk
Aneta Prymaka-Oniszk: Bieżeństwo to część mojej historii rodzinnej. I choć wiedziałam o nim niewiele, wciąż do mnie wracało, szczególnie w przełomowych momentach życia. Nie miałam pojęcia, dlaczego; w końcu postanowiłam się tym zająć. I dość szybko okazało się, że dotykam tematu ważnego nie tylko dla mnie. Gdy zaczęłam jeździć po wsiach i zbierać zachowane opowieści, było lato i ludzie siedzieli na ławkach p...

Pozostało jeszcze 92% artykułu.

Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!

Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.

WYBIERZ I ZAMÓW!

Dostęp jednorazowy

Zaloguj się


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!


×