Ita Kozakiewicz, czyli ideały z 1990 roku gdzieś się zawieruszyły

|

Ita nie grzeszyła zbytnią pięknością, ale była bardzo zgrabna. Nazwałbym ją „wesołą dziewuszką”, niezmiernie oczytaną i dowcipną. Poznaliśmy się w końcu lat osiemdziesiątych XX wieku. U niej w mieszkaniu znajdowałem zawsze najnowsze i najciekawsze płyty. Skąd ona je dostawała, nie wiem. Pewna kompania ludzi, z którą byłem związany, przychodziła do niej na potańcówki. Ona miała dużo przyjaciółek i tak zaczęła się nasza znajomość. Jakie relacje nas łączyły? Przyjaźniliśmy się, to nie było nic nadz...

Zamów prenumeratę w wariancie Patron, Przyjaciel lub dowolną prenumeratę jednorazową, aby móc przeczytać cały artykuł. Prenumerując wspierasz Przegląd Bałtycki! Przeczytaj dlaczego to ważne »

Wybierz i zamów »

Dostęp jednorazowy

Jeśli już prenumerujesz, zaloguj się.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!