Przodkowie pochodzili z Litwy, a zagłada Żydów miała miejsce pod drzwiami ich domu rodzinnego. Nigdy o tym nie mówili.
Siedzieliśmy w kuchni moich rodziców, parę dekad temu. Babcia była już bardzo stara, wydawało się, że jej wzrok odbiegał w dal, później przyszły łzy, których w ogóle przede mną nie ukrywała. Zapytałem ją czy sama postanowiła podjąć temat?
„Pewna żydowska kobieta prosiła mnie pewnego dnia, by pójść do obozu w Szawlach – nie wiem, czy to było getto czy obóz koncentracyjny – i by spróbować przekazać jej uwięzionemu mężowi list i chleb. Przez płot czy jakoś tak, nie pamiętam teraz dokładnie” – powiedziała. Nie zrobiła tego. Bała się o swoją własną rodzinę: co by się stało z jej dziećmi, gdyby Niemcy ich przyłapali? Babcia nosiła w sobie ten obrazek cały życie, obrazek proszącej, pełnej zwątpienia Żydówki i ten obrazek był bezsilny i bierny.
Właściwie to było moje pierwsze spotkanie z Litwą, krajem, który wtedy należał jeszcze do Związku Sowieckiego, o którym nic nie wiedzi...
Pozostało jeszcze 90% artykułu.
Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!
Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.


