Moi wileńscy znajomi interesowali się, czy w wyborach prezydenckich na Łotwie będzie jakaś „intryga”, podobnie jak na Litwie, gdzie w niedzielę przekonująco wygrał bankier Gitanas Nausėda, choć do końca wróżono spore poparcie dla jego kontrkandydatki Ingridy Šimonytė. Nie, podczas środowego głosowania w łotewskim Sejmie nie było żadnej niespodzianki, inaczej niż gdy w 2007 r. wygrywał Valdis Zatlers, a w 2011 r. Andris Bērziņš. W środę jedyną zagwozdką była przewaga, jaką uzyska w głosowaniu eur...
Zamów prenumeratę w wariancie Patron, Przyjaciel lub dowolną prenumeratę jednorazową, aby móc przeczytać cały artykuł. Prenumerując wspierasz Przegląd Bałtycki! Przeczytaj dlaczego to ważne »
Jeśli już prenumerujesz, zaloguj się.