Wielka polityka potrafi trafić w serce, naruszyć prywatne szczęście. Doświadczyła tego Anna Michaiłowa. Białorusinka mieszka od wielu lat w litewskiej stolicy, Wilnie, jest świetnie zintegrowana. Ta atrakcyjna młoda kobieta, z szerokim uśmiechem i falującymi włosami o ciemnym odcieniu blond, ma także prywatne, tak samo kruche, jak i silne więzi ze swoją ojczyzną z wyboru.
Wybranek Anny pracował w litewskiej policji. Po agresji rosyjskiego prezydenta Władimira Putina na Ukrainę zaczął się bać. O ...
Zamów prenumeratę w wariancie Patron, Przyjaciel lub dowolną prenumeratę jednorazową, aby móc przeczytać cały artykuł. Prenumerując wspierasz Przegląd Bałtycki! Przeczytaj dlaczego to ważne »
Jeśli już prenumerujesz, zaloguj się.