Ostatnie starcie Łotwy w wojnie o niepodległość. Konflikt z Litwinami o Subocz

|

Wraz z podpisaniem 11 sierpnia 1920 roku traktatu pokojowego między Łotwą a Rosją Sowiecką łotewska wojna o niepodległość została oficjalnie zakończona. Przed nowo narodzonym państwem stała jednak walka o uznanie międzynarodowe, a także trudne negocjacje i spory graniczne z formalnie zaprzyjaźnionymi sąsiadami: Estonią, Litwą i Polską. Powiat iłłuksztański stał się ostatnim ważnym terytorium włączonym do państwa łotewskiego, jednak okoliczności jego przejęcia skomplikowały przyszłe stosunki między Łotwą a Litwą, a także w sposób jaskrawy ukazały problemy, które uniemożliwiły nawiązanie ścisłej unii wojskowo-politycznej między nowymi państwami.

W telegraficznym skrócie:

  • Latem 1919 roku jednostki armii litewskiej wyzwoliły znaczną część opanowanego przez Armię Czerwoną powiatu iłłuksztańskiego w dawnej guberni kurlandzkiej. W tym samym czasie doszło do poważnych sporów terytorialnych między Łotwą a Litwą, w których istotnym problemem była kwestia przynależności powiatu Iłłukszta.
  • Zgodnie z porozumieniem osiągniętym w Kownie 27 sierpnia 1920 roku, linią graniczną miała stać się szosa z Subocza (łot. Subate) do Łasmujży (Laši) i Iłłukszty (Ilūkste), ale ze stacji kolejowej Kałkuny (ob. część okręgu Dyneburg) mogli korzystać również Litwini. Pod pretekstem nieotrzymania żadnego rozkazu, Litwini odmówili odstąpienia wspomnianego terytorium (nakaz odejścia przyszedł dopiero 5 września).
  • Sprawę całkowicie rozwiązało odebraniem Litwinom Wilna przez polskiego generała Lucjana Żeligowskiego w październiku 1920 roku, co strona łotewska wykorzystała jako pretekst do pełnego zajęcia terytorium powiatu iłłuksztańskiego.
  • Kwestia granicy między dwoma krajami została w pełni uregulowana dopiero w marcu 1921 roku, kiedy prace zakończył Sąd Arbitrażowy, kierowany przez Szkota Jamesa Simpsona. Jego decyzja legitymizowała przynależność całego okręgu Iłłukszty do Łotwy.

Spory o granice państwowe były po I wojnie światowej naturalne i charakterystyczne dla praktycznie wszystkich nowych i odnowionych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Jednak w przypadku Łotwy i Litwy rozwinęły się one w konflikt zbrojny.

Przeczytaj także:  Na cztery dni przed Bitwą Warszawską. Sto lat łotewsko-sowieckiego układu pokojowego

Ta tragiczna karta w stosunkach między obu krajami była w okresie międzywojennym przemilczana ze względów dyplomatycznych i dlatego została w dużej mierze zapomniana. Ale teraz te historyczne wydarzenia warte są przypomnienia. Przede wszystkim należy je postrzegać jako realną, aktywną kontynuację wojny o niepodległość Łotwy. Po drugie, wydarzenia te wyraźnie pokazują złożoność relacji w całym regionie, wraz z pojawieniem się stosunków sąsiedzkich między nowymi krajami.

Kłótnia o powiat Iłłukszta

Latem 1919 roku jednostki armii litewskiej wyzwoliły znaczną część okręgu Iłłukszty spod okupacji Armii Czerwonej. W tym samym czasie doszło do poważnych sporów terytorialnych między Łotwą a Litwą, w których istotnym problemem była właśnie kwestia przynależności powiatu iłłuksztańskiego. Strona litewska rościła sobie pretensje do tych terytoriów, nie ukrywając zamiaru zatrzymania tam swoich wojsk. Stosunki między oboma krajami znacznie komplikowało także odrębne stanowisko Litwy w polityce zagranicznej, determinowane konfliktem z Polską.

Panorama Iłłukszty przed 1915 r.

Skomplikowane relacje między Łotwą i Litwą były również jaskrawo widoczne podczas Konferencji Bałtyckiej w Bulduri, która zakończyła się 4 września 1920 roku. W tym czasie litewskie władze wojskowe w sposób coraz bardziej zdeterminowany zaczęły przejmować terytoria, które wcześniej znajdowały się pod kontrolą władz łotewskich.

Na przykład 11 sierpnia 1920 roku komendantura okręgu Iłłukszty poinformowała, że ​​jednostki litewskie stopniowo posuwają się naprzód, zajmując kontrolowane do tej pory przez Łotwę terytoria w gminie Bebrene i w innych miejscach, wielokrotnie żądając wysłania dodatkowych sił w celu „zapewnienia skutecznej ochrony granic w niezbędnych punktach”. Z kolei 20 sierpnia komendant obwodu Laši (w języku polskim: Łasmujży) poinformował, że „Litwini zamierzają zająć dwór Ilze”, ponadto dzieje się to w porozumieniu z właścicielem dworu Kirjakowem. Dlatego dowódca wysłał tam trzech żołnierzy dla ochrony, nie pozwalając pojechać tam 19 sierpnia litewskiemu podoficerowi (feldfebelowi – w dawnym rosyjskim i niemieckim nazewnictwie wojskowym odpowiednik polskiego sierżanta – przyp. red.), który przybył po zgodę (na udanie się do dworku – przyp. red.), ale nie potrafił wyjaśnić powodów przyjazdu.

Reakcja strony łotewskiej

Oskars Dankers

Niestety, nastąpiła radykalna – choć całkowicie zgodna z duchem czasu – akcja strony łotewskiej. Dowódca dywizji semigalskiej Oskars Dankers stwierdził w rozkazie wydanym w Krasławie w dniu 21 sierpnia, że ​​w powiecie Iłłukszta (wokół Iłłukszty, Bebrene, Asarów i innych miejscowości) „ostatnio” armia litewska czyni życie ludności „ciężkim, a nawet nie do zniesienia” (rabunki, różne „zamieszki”, arbitralne rekwizycje, podwody). Litwini „zupełnie ignorują łotewskiego komendanta Subocza, nie dając mu możliwości działania”, na całym obszarze „toczy się agitacja przeciwko obywatelom Łotwy, podburzanie i podżeganie miejscowej ludności”, a litewskie oddziały przesuwają się „coraz bardziej w głąb Kurlandii”.

Pojawiły się ostre słowa, na przykład „litewskie jarzmo coraz mocniej spada na miejscowych Łotyszy”. „Kurlandzkim żniwom grozi przejęcie przez naszych bezwstydnych sąsiadów, miejscowi Łotysze z niecierpliwością czekają, aż ich łotewscy bracia przybędą i uwolnią ten gnębiony zakątek Kurlandii”.

Przeczytaj także:  Nadzieje, które się nie spełniły. Stulecie konferencji w Bulduri

Dlatego rząd zdecydował, że „my sami musimy chronić naszych braci w Kurlandii przed wszystkim, przez co teraz cierpią. Nasi bohaterscy żołnierze muszą przynieść pokój i porządek w całej Kurlandii […]. Nie chcemy walczyć, a jedynie położyć kres bezczelnej napastliwości naszych litewskich sąsiadów […]. Cudzego nie chcemy, ale własnego też nikomu nie damy”.

Pierwsze starcia

12. Pułk Bowski (nazwa pochodzi od Bowska, czyli miasta Bauska – przyp. red.), eskadra Dywizji Semigalskiej i 1. Bateria 12. Dywizji Artylerii otrzymały 22 sierpnia rozkaz przepłynięcia tratwą przez Dźwinę przy Nīcgale i zepchnięcia Litwinów do linii Asare-Bebrene (wzdłuż szosy), między Bebrene a jeziorem przy Dźwinie i Dźwiną.

Nakazano nie rozpoczynać „operacji wojennej”, a jedynie w przypadku nieposłuszeństwa rozbroić Litwinów i wysłać ich „na Litwę”. 24 sierpnia doszło jednak do drobnych starć, a 26-27 sierpnia 12. Pułk Bowski wykonał rozkaz, wydalając Litwinów, którzy znacznie przekroczyli linię demarkacyjną, a 27 sierpnia poinformował okolicznych rolników, że od tego dnia mieszkają na Łotwie.

Krišjānis Ķūķis

Wspomnienia żołnierza eskadronu Dywizji Semigalskiej Žanisa Strautnieksa świadczą o powadze sytuacji. Przed rozkazem „wypędzenia Litwinów z zajmowanego przez nich Suboczu”, dowódca 12. pułku Krišjānis Ķūķis „wygłosił bardzo bojowe przemówienie (do żołnierzy swojego pułku i eskadry – przyp. red.), z którego pozostał w pamięci rozkaz strzelania prosto w brzuch”. 25 sierpnia Jānis Ceplītis, przedstawiciel szefa sztabu armii łotewskiej, oraz Oskars Dankers, dowódca dywizji semigalskiej, wyjechali do Kowna w celu uzgodnienia linii demarkacyjnej, w związku z czym 12. pułk otrzymał ścisły rozkaz „nie podejmować żadnych agresywnych działań przeciwko Litwie”.

Jednocześnie sztab Naczelnego Wodza Armii Łotewskiej starał się uspokoić łotewską opinię publiczną. 24 sierpnia gazeta „Latvijas Kareivis” (Żołnierz Łotewski) opublikowała wypowiedź szefa Wydziału Operacyjnego Jānisa Ceplītisa, zgodnie z którą „w sprawie granicy łotewsko-litewskiej nie ma komplikacji, których nie można byłoby rozwiązać pokojowo”, nawet jeśli „Litwini zajęli nowe punkty w spornej części okręgu Iłłukszta, ale wydaje się, że byłoby za wcześnie mówić o szerszej operacji ze strony litewskiej”.

Porozumienie w sprawie linii demarkacyjnej

Zgodnie z umową zawartą 27 sierpnia w Kownie między Oskarsem Dankersem i Jānisem Ceplītisem z jednej strony, a ministrem obrony Litwy Konstantinasem Žukasem z drugiej, linia graniczna przebiegała szosą od Subocza do Łasmujży i Iłłukszty, zaś stacja kolejowa w Kałkunach (ob. część okręgu Dyneburg) mogła być także wykorzystywana przez Litwinów. Dowództwo litewskie obiecało natychmiastowe wydanie rozkazów.

Przeczytaj także:  Żeligowski już nie straszy

Według danych dowództwa Dywizji Semigalskiej, 1 września 6. Pułk Litewski, a także litewskie jednostki straży granicznej i żandarmerii zajęły linię od Subocza (około 50 żołnierzy z 2 karabinami maszynowymi) przez Kalnbērzi-Puri-Sabaļi do Kazimiri. W młynie Baltmuiža stacjonowała drużyna szkoleniowa (150 mężczyzn) z 2 karabinami maszynowymi, w Jaunsvente nadal znajdowała się kwatera główna 6. pułku. Od Kazimiri Litwini zajęli pozycje wzdłuż Dźwiny, dalej na linii Purņiki-Demeščina-Romaņiški-dwór Didrichsteina-Ławkiesy-Demeń-Pisaryszki (obecnie „Dom pisarzy” w gminie Demene niedaleko litewskiej granicy)-Šēnberga–Beļmonti–Raki (cała linia zajęta przez 6. Pułk). Dalej na wschód, pozycje na linii Jakubova-Dubina-Kleinborn-Rožki-Raugišķi-Popeļišķi-Pļusi-Ļivošķi, zajął 9. litewski pułk piechoty.

2 września litewski przedstawiciel wojskowy w Rydze Kazys Tallat-Kelpša został poinformowany, że następnego dnia wojska łotewskie zajmą północną część Suboczu, a także gminy Laši i Pilskalne. Jednocześnie poinformowano o tym dowódcę litewskiej kompanii stacjonującej w Suboczu, który odpowiedział, że takie działanie potraktuje jako początek wojny z Litwą.

Starcie pod Suboczem 3 września 1920 roku

3 września od rana Litwini zajęli pozycje wokół Suboczu, ale w miarę zbliżania się łotewskiego batalionu, wycofali się z miasta i „okopali” (utworzyli pozycje do obrony) za nim. 21 litewskich żołnierzy zostało pojmanych w Suboczu, zaś w innych miejscach – jeszcze dwóch żołnierzy (wszyscy zostali wkrótce zwolnieni, oddając broń). Kilka godzin później rozpoczęła się strzelanina, w której padł jeden żołnierz litewski (Justinas Krupšaitis), a dwóch żołnierzy armii litewskiej zostało rannych.

Subocz. Panorama miasta

Eduards Avotiņš, ówczesny oficer łotewskiej komendantury do zadań specjalnych w Suboczu, wspomina: płk Krišs Ķūķis 3 września rano poinformował komendanturę, że ​​otrzymał zadanie wyrzucenia Litwinów z Suboczu, a o godzinie 18.00 przybędą tam dwa oddziały 2. Batalionu 12. Pułku Bowskiego. Krišs Ķūķis polecił dowódcy, aby zawiadomił litewskiego komendanta o konieczności opuszczenia miasta do tego czasu, w przeciwnym razie „on będzie odpowiedzialny za konsekwencje”.

Oficerowie dowództwa przybyli do dowódcy litewskiego, który odmówił wykonania tej decyzji z powodu nieotrzymania rozkazu z dowództwa. W trakcie rozmowy, dwaj litewscy żołnierze wbiegli, informując, że Łotysze otoczyli litewskie koszary w północno-wschodniej części miasta, biorąc do niewoli litewskich żołnierzy (dwóch uciekinierów znajdowało się na straży, dlatego udało im się uciec, pozostali pod ochroną zostali przetransportowani do łotewskiej komendantury). Po usłyszeniu tego A. Šimkus chwycił kapelusz i rewolwer, pośpieszył do drugiego pododdziału, który nie zdążył zostać zneutralizowany przez wyznaczoną do tego 6. kompanię łotewską, i poprowadził go na dwa wzgórza po zachodniej stronie miasta, gdzie zaczęli się okopywać.

Oba łotewskie oddziały rozmieściły się w dawnych niemieckich okopach, które znajdowały się naprzeciwko. Krótko przed godziną dwunastą „z niewyjaśnionej strony” rozległ się strzał, co spowodowało wzajemne, intensywne ostrzały z karabinów, które trwały do ​​godziny trzynastej czterdzieści, wśród Litwinów był zabity i byli ranni. Następnie dowódca łotewskiego batalionu Konstantīns Kunike wysłał do Litwinów jednego ze swoich dowódców, Vitoldasa Pupeiko, który był narodowości litewskiej, z pisemnym zaproszeniem do litewskiego dowódcy A. Šimkusa, by zjawił się na rozmowy, które ten ostatni „grubiańsko odrzucił”. O godzinie czternastej do Subocza przybył sam Krišs Ķūķis, który wraz z dwoma komendantami przeszedł przez pole do Litwinów, zapraszając ręką do siebie A. Šimkusa („Synu, chodź tutaj!”). Po chwili wyszedł A. Šimkus i zaczęły się rozmowy. Następnie również zostali zwolnieni jeńcy.

Ekstrawagancki i znany z gorącej krwi Krišs Ķūķis wygłosił ojcowskie i władcze przemówienie do Litwinów, znajdujących się w szeregu przy łotewskiej komendanturze: „Dzisiaj mieliście wielki zaszczyt walczyć z łotewskim żołnierzem, to znaczy człowiekiem, który urodził się w bitwie i dorastał pod kulami, kiedy wy ssaliście jeszcze butelkę lub pierś matki i łaziliście wczepieni w mamine fartuchy. Głównym sprawcą tego konfliktu zbrojnego jest dowódca waszej kompanii. Tylko przez niego ponieśliście straty, zabitego, rannych, podczas gdy u nas nie ma ani zabitych, ani rannych. W tej chwili jeszcze nie wypędzam was z miasta, chociaż mam do tego prawo, ale radzę wam zebrać swoje rzeczy i na razie pozostać w południowej części miasta za rynkiem. Nie pokazujcie się po drugiej, północnej stronie rynku z bronią lub bez niej, czekajcie spokojnie na dalsze rozkazy”.

Dlaczego Litwini nie wypełnili porozumień kowieńskich

Po południu Litwini rozmieścili się w południowej części miasta. 3 września Łotysze zajęli jeszcze Pilskalni, ale z powodu oporu nie mogli wejść do Laši. Dopiero wieczorem litewski przedstawiciel wojskowy w Rydze poinformował, że dowództwo w Kownie nakazało odwrót, ale lokalni dowódcy wciąż zaprzeczali faktowi otrzymania rozkazu.

Najwyraźniej rozkaz z Kowna rzeczywiście nie dotarł (możliwe, że jego wysłanie zostało celowo opóźnione). Na przykład 3 września dowódca 6. pułku litewskiego zwrócił się do dowództwa łotewskiego 2. Pułku Windawskiego, prosząc o poinformowanie dowódcy Dywizji Semigalskiej, że poprzedniej nocy „łotewska armia rozpoczęła atak na całym froncie”, co uznał za „arbitralne działanie” (w oryginale, po rosyjsku, samowolnij postupok), określając to jako sytuację, w której „jeden z dowódców małych jednostek wziął na siebie odpowiedzialność za przekroczenie naszej linii demarkacyjnej” i spowodował konflikt między Łotwą a Litwą.

Z dalszego tekstu wynika, że litewski dowódca był w istocie świadomy tego, że łotewskie jednostki raczej nie przeprowadziłyby takiej akcji bez rozkazu dowództwa. Napisał: „być może łotewski rząd wydał rozkaz ustanawiający nową linię demarkacyjną, ale nasze wojska nie ruszą się z miejsca, dopóki nie otrzymają rozkazu od najwyższego dowództwa. Najwyraźniej zapewnienia dowódcy Dywizji Semigalskiej o naszych przyjaznych stosunkach były tylko słowami, bo nie wyobrażam sobie, aby dowódca pułku bez zgody swojego dowództwa podjął tak ryzykowny krok”.

4 września starosta powiatu iłłuksztańskiego poinformował Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, że w nocy z 2 na 3 września wojska litewskie zostały wycofane z gminy Pilskalne, wycofując się na linię szosy Subocz-Iłłukszta (która zgodnie z porozumieniem kowieńskim miała pozostać neutralna i dostępna dla obu stron), pozostawiając tym samym część wspomnianej gminy pod okupacją litewską (około 10–15 gospodarstw). 4 września Litwini zatrzymali zastępcę komendanta II Komendy Powiatowej Policji Iłłukszty jadącego wspomnianą drogą z Subocza do gminy Pilskalne (niedaleko małej Baltmuižy), zabierając go do dowódcy kompanii do Baltmuižy. Ten ostatni zakazał łotewskiemu urzędnikowi poruszania się po wspomnianej drodze, gdyż nad ranem 4 września otrzymał rozkaz „nie wpuszczać nikogo na wspomnianą drogę”. W rezultacie tego wszystkiego „mieszkańcy strefy przyfrontowej żyją w niepokoju”.

O brzasku 4 września Litwini z pozycji Łasmujży ostrzelali stanowisko łotewskiego oddziału, a także łotewską komendanturę Łasmujży, a dowódca 12. pułku komendant Ķūķis poinformował: jeśli to się powtórzy, wtedy on „zrówna z ziemią” Łasmujżę (dowództwo dywizji natychmiast „upomniało” Ķūķisa i poprosiło „o poprawne zachowanie i unikanie starć”). Rozbrojono kilka posterunków litewskich, ale wieczorem 4 września stwierdzono, że nie jest możliwe, aby „dowódca dywizji litewskiej nie otrzymał rozkazu z Kowna w ciągu dwóch dni. Celowo zwlekają i nie chcą przestrzegać porozumienia kowieńskiego”. Jednak tego samego wieczoru, po dłuższych negocjacjach, Litwini ewakuowali swoją komendanturę. 5 września rano dotarła w końcu informacja, że ​​Litwini otrzymali rozkaz z Kowna i tego samego dnia wycofali się całkowicie. Z kolei 6 września 2. Pułk Windawski w podstępny sposób doprowadził do tego, że Litwini opuścili część gminy Demeń i gminę Borówka (ob. Silene).

Nastawienie mieszkańców Subocza

Jednak 7 września do Subocza przybyła wspólna komisja łotewsko-litewska, by załatwić na miejscu kwestię linii demarkacyjnej, a wchodzący w jej skład pułkownik armii łotewskiej Oskars Dankers nakazał staroście powiatu iłłuksztańskiego, by do 9 września do godziny osiemnastej przenieść jego kancelarię, która znajdowała się w litewskiej części Subocza, a także od tej chwili uważać wszystkich mieszkańców południowej części Subocza za cudzoziemców. 9 września kancelaria starosty została przeniesiona z Subocza do dworu Kazimirvāle, dwie wiorsty od miasteczka Subocz, jednak 14 września wiceminister spraw wewnętrznych poinformował Ministerstwo Obrony, że minister „nie uważa takiego rozwiązania za korzystne dla interesów naszego kraju”. 8 września, zgodnie ze świadectwem Eduardsa Avotiņša, komisja sporządziła w Suboczu specjalny akt w języku rosyjskim, wyrażający żal z powodu starć, które się wydarzyły, wyrzekający się wzajemnych roszczeń i proponujący „zapomnieć o konflikcie na zawsze”, jednocześnie nakazując litewskiemu oddziałowi opuszczenie Subocza do 20 września, co zresztą się stało.

Kazimirvāle. Zdj. Aleksandrs Timofejevs / Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0.

18 września prasa łotewska doniosła o tym, co się stało, dodając, że „część wojsk litewskich, wycofując się za nową linię demarkacyjną, zabrała kilka koni dworowi w Kazimierzyszkach. Plebania w Łasmujżach została w całości zrujnowana przez Litwinów, wybito okna, wyjęto piece, zabrano drzwi i framugi okienne”. Rolnicy, którzy pozostali w części litewskiej, zwłaszcza w gminie Prode, nie chcą pozostać „pod litewską administracją”.

Sytuacja była jednak bardziej skomplikowana z punktu widzenia postawy miejscowych, co pokazuje świadectwo Heleny Rudane, byłej mieszkanki Subocza, żyjącej w latach osiemdziesiątych XX wieku w Stanach Zjednoczonych: „Pamiętam też, jak przybyli żołnierze łotewscy i napadli na Litwinów. O ile pamiętam, jeden żołnierz zginął, drugi utonął podczas pływania w jeziorze. Otwarte trumny obu żołnierzy umieszczono w pomieszczeniu zwanym klubem miejskim. Mieszkańcy miasta udekorowali trumny i salę kwiatami oraz wieńcami, ponieważ uważali litewskich żołnierzy za wyzwolicieli od komunistów”.

Konflikt graniczny ureguluje sąd arbitrażowy

Problem został całkowicie rozwiązany przez odebranie Litwinom Wilna dokonane w październiku 1920 roku przez polskiego generała Lucjana Żeligowskiego, co strona łotewska wykorzystała jako pretekst do całkowitego zajęcia terytorium powiatu iłłuksztańskiego, wypędzając jednostki litewskie ze stacji Eglaine. Tym samym ten obszar Łotwy stał się ostatnim ważnym terytorium włączonym do tego kraju. Warunki wyjścia wojsk litewskich z okręgu Iłłukszty skomplikowały w pewnym stopniu  stosunki między Łotwą a Litwą.

Kwestia granicy między dwoma krajami została w pełni rozwiązana dopiero w marcu 1921 roku, kiedy prace zakończył kierowany przez Szkota Jamesa Simpsona sąd arbitrażowy. Jego wyrok legitymizował przynależność całego powiatu iłłuksztańskiego do Łotwy. Ponadto w skład Łotwy włączona została zamieszkana przez Łotyszy gmina Oknista, dawniej część guberni kowieńskiej. Z kolei Litwa przejęła Połągę i okolice, a także węzeł kolejowy Możejki (Połąga przed 1918 rokiem wchodziła w skład guberni kurlandzkiej, zaś Łotysze wysuwali wcześniej roszczenia wobec Możejek – przyp. red.).

Przeczytaj także:  Możejki-Reņģe, Reņģe-Ryga. Śladami starej kolei i dawnych posiadłości

Przebywanie wojsk litewskich w okręgu Iłłukszty było ściśle związane z niezwykle trudnymi stosunkami między Łotwą i Litwą w omawianym okresie. Nie da się jednak tego zrozumieć bez dotykania kwestii innego sąsiada Łotwy, Polski, której tradycyjnie złe stosunki z Litwą staną się jednym z najtrudniejszych problemów dla polityki zagranicznej Łotwy w okresie międzywojennym (próba zachowania równowagi politycznej między dwoma wrogimi sobie sąsiadami, by jednocześnie z obydwoma utrzymywać w miarę dobre stosunki).

Ogólnie rzecz biorąc, stosunki z Litwą w latach 1919–1920 nie były dobre, a jednym z elementów decydujących o tym były nieporozumienia terytorialne, w tym kwestia przynależności powiatu iłłuksztańskiego.

***

Powyższe jednoznacznie potwierdza, że ​​region bałtycki nie był na tle całej Europy Środkowo-Wschodniej wyjątkiem w kreowaniu wzajemnych granic państw podobnych geopolitycznie – również tutaj wystąpiły bardzo poważne różnice w kwestiach terytorialnych, które w tym przypadku przerodziły się w poważny konflikt zbrojny. Jednocześnie świadczy to o problemach, które uniemożliwiły ustanowienie ścisłej unii wojskowo-politycznej między nowymi krajami.

Należy jednak zauważyć, że w następnych dekadach państwa bałtyckie stosunkowo skutecznie przezwyciężyły różnice z czasów wojny o niepodległość i bezpośrednio po niej, w miarę możliwości poprzez współpracę dwustronną, determinowaną zarówno wzajemną sympatią narodów, jak i zrozumieniem przez rządy potrzeby współpracy w zakresie bezpieczeństwa.

Tym samym stosunki między Łotwą i Litwą układały się stosunkowo dobrze, zwłaszcza po 1934 roku, kiedy władze litewskie odeszły od horyzontalnego kierunku w polityce zagranicznej (czyli szukania poparcia w Moskwie i Berlinie w walce z Polską). Abstrahując, to właśnie w imię dobrych stosunków między dwoma państwami opisane zderzenie zostało skutecznie wymazane z oficjalnej historii.

Dziś jednak musimy pamiętać o tych trudnych wydarzeniach, zarówno po to, aby w pełni zrozumieć trudną sytuację naszych krajów w momencie ich powstawania, jak i po to, aby dziś skuteczniej budować nasze relacje. Aby zapewnić dobre stosunki, trzeba też znać i rozumieć negatywne i tragiczne strony ich historii.

Dodatek. Sytuacja w powiecie iłłuksztańskich oczami pisarza

21 sierpnia oficjalna gazeta wojskowa „Latvijas Kareivis” („Żołnierz Łotewski”) zamieściła obszerny komentarz oficera i pisarza Jēkabsa (Aleksandrsa) Grīnsa na temat sytuacji w okręgu Iłłukszty, w którym podkreślił, że „sytuacja na południowym wschodzie Kurlandii stwarza poważne obawy w armii, szczególnie tych żołnierzy, których ojczyzną są gminy leżące w górnej Kurlandii, jedna po drugiej okupowane przez armię litewską”. Autor tekstu zarzucił Litwinom to, że „przyjęli ton wielkiej potęgi w stosunku do Łotwy (…), ich zachowanie z dnia na dzień staje się coraz bardziej wyzywające i zuchwałe”.

Pod ochroną wojsk łotewskich i polskich (przeciwko sowieckiej Rosji), Litwa „marzyła o wielkości byłego mocarstwa Witolda, szukała po starych archiwach i muzeach archeologicznych dowodów na to, że tysiąc lat temu granice litewskiego terytorium etnograficznego sięgały aż do Dyneburga i Wilna, wobec czego oba wspomniane miasta są bezspornie częścią Litwy”.

Dlatego też armia litewska, nie czekając na wspomniany w trakcie wzajemnych rozmów plebiscyt i jego ostateczny rezultat „idzie naprzód przez nasze terytorium, szerokim frontem między Līvāni i Dyneburgiem, i okupuje czysto łotewskie gminy jedna po drugiej, które nigdy nie należały do Litwy. Kaldabruņa, Bebrene, Dviete i Eicenīši są obecnie okupowane, to samo czeka na Dunavę, Asari i inne pobliskie gminy, które są najstarszym zamieszkałym terytorium przez Łotyszy”.

Przeczytaj także:  Polsko-łotewsko-niemieckie sąsiedztwo nad Bałtykiem. Recenzja książki „Polacy w Lipawie”

Pisarz zarzucił prasie i Zgromadzeniu Konstytucyjnemu, że nie zwracały należytej uwagi na to, co się dzieje: „Jeśli chcemy utrzymać godność swojego państwa i jedność terytoriów należących do naszego narodu, musimy odłożyć na bok wielką nieśmiałość i mówić językiem godnym jego mieszkańców, którzy walczyli jednocześnie z dwoma wielkimi mocarstwami i osiągnęli godny pokój na obu frontach. Estończycy dzięki naszej wyrozumiałości zabrali nam Valkę i Laurę, bolszewikom daliśmy Dryssę, Oświeję i Rosicę, gdzie mieszka ponad 20 tysięcy Łotyszy; Litwie przekazaliśmy dobrowolnie Żejmele i Birże, teraz oni idą bez oporu z naszej strony na Górną Kurlandię. Może Litwini zechcą zająć Dyneburg, Bowsk i Lipawę?.

Co oznacza inwazja wojsk litewskich na terytorium Łotwy? Nosiciel suwerennej władzy naszego kraju, a więc Zgromadzenie Konstytucyjne, musi natychmiast zadać Litwie pytanie, czy ta nowa okupacja jest prowadzona zgodnie z decyzjami rządu kowieńskiego i Naczelnego Dowództwa, czy też została wykonana na własną odpowiedzialność przez wysokiego rangą litewskiego oficera?

Jeśli pierwsza hipoteza jest słuszna, to mamy tutaj do czynienia ze świadomą prowokacją i do Zgromadzenia Konstytucyjnego należy tylko wydanie odpowiednich poleceń. Jeśli to nie jest prawda, żądamy oficjalnych przeprosin i surowej kary dla sprawców, w interesie ochrony naruszonej godności naszego kraju”.

Tekst opublikowano we wrześniu 2020 roku na lvportals.lv. Tłumaczenie z języka łotewskiego Tomasz Otocki, konsultacja Daniel Łubiński. Na naszej stronie publikujemy tekst za zgodą redakcji lvportals.lv.

W tłumaczeniu staraliśmy się oddać polskie odpowiedniki nazw miejscowości łotewskich, stąd „Subocz”, „Iłłukszta”, „Kałkuny”, „Łasmujża”, „Demeń”, „Ławkiesy”. Niestety nie wszystkie miejscowości posiadają polskie nazwy, w przypadku takich miejscowości pozostawiliśmy nazewnictwo zastosowane w artykule źródłowym. 

Ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Łotewskim, broniąc pracę magisterską pod tytułem „Walka Polski i Szwecji o Inflanty 1600–1629”. W 1990 r. został pracownikiem naukowym Instytutu Historii Akademii Nauk Łotwy, zaś trzy lata później Instytutu Historii Łotwy Uniwersytetu Łotewskiego. W 1995 r. obronił pracę doktorską pod tytułem „Stosunki łotewsko-polskie 1919–1920”. Współpracował także z Uniwersytetem Stradiņša w Rydze, a także Łotewskim Państwowym Archiwum Historycznym. Od 2006 r. jest profesorem Uniwersytetu Łotewskiego. Specjalizuje się w badaniu historii Łotwy okresu międzywojennego, ze szczególnym uwzględnieniem kwestii stosunków łotewsko-polsko-litewskich, historii mniejszości narodowych Łotwy, a także historii Europy Środkowo-Wschodniej. Jest autorem kilkunastu książek i kilkuset artykułów. Został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!