Wspomnienie o Alicji Maciejewskiej

|

Sprzątając w biurku natknęłam się na teczki z notatkami, listami i kserokopiami, na podstawie których 18 lat temu zaczęłam przygotowania do napisania pracy doktorskiej pod tytułem „Polsko-estońskie stosunki kulturalne okresu międzywojennego”, promotorem której był prof. dr hab. Jan Lewandowski z UMCS w Lublinie. Jak wiadomo rękopisy nie płoną. Zwłaszcza te, które są częścią rozprawy i nigdy te, które są już pełnoletnie i warte większego grona czytelników. Takim jest na przykład belgradzki ślad na ścieżce przyjaźni pomiędzy Warszawą i Tallinnem – wspomnienia Joanny Maciejewskiej-Pavković o mamie Alicji Maciejewskiej (1906-1988).

Joanna Maciejewska-Pavković, Belgrad, 1 lutego 2002 roku:

Pragnę Polonii Estońskiej przybliżyć postać mojej matki, osoby bardzo zasłużonej dla rozpowszechnienia kultury estońskiej w Polsce i rozszerzenia kontaktów polsko-estońskich.

Moi przodkowie po matce pochodzili z południowej Estonii. Pradziad Juhan Tamm był synem chłopa z miejscowości Ringiste w okręgu Karula, a prababcia Maarja, z domu Kargaja pochodziła z Karula. Tam się też poznali, gdyż pradziadek był przez jakiś czas w pobliżu nauczycielem ludowym. Zamieszkali w Vissi, gdzie przy cerkwi otworzyli sklep. Małżeństwo Tamm wkrótce przeniosło się do Valgi (do 1920 roku estońska Valga i łotewska Valka stanowiły jedno miasto – Wałk; tutaj pozostawiono nazewnictwo zgodnie z zapisem autorki wspomnień – przyp. red.) i przy ul. Vabaduse 12/14 (w czasach radzieckich Võidu) Juhan kupił dom i otworzył sklep kolonialny. Dom ten, później rozbudowany, istnieje do dziś. Przez władze wyzwolonej Estonii został zwrócony naszej rodzinie i od podstaw odnowiony.

W tamtych czasach Valga była miastem wielonarodowościowym, zamieszkałym przez Niemców, Rosjan, Łotyszy, Estończyków, Żydów. Była to też kolonia polska, głównie wykwalifikowanych fachowców i ich rodzin sprowadzonych przez władze carskie do pracy przy węźle kolejowym. To oni zbudowali kościół katolicki w Valdze. Juhan Tamm, dzięki swoim zdolnościom kupieckim, działalności społecznej (m.in. zajmował się polityką, założył w Valdze kółko śpiewacze, zafundował dzwon dla tamtejszej cerkwi) i walorom osobistym uważany był za szanowanego obywatela nie tylko między tamtejszymi Estończykami.

Alise Trzeciak z córeczką Alicją. Zdjęcie z archiwum prywatnego Ewy Królikowskiej.

Cała czwórka dzieci Juhana Tamma – syn i trzy córki – otrzymała, jak na ówczesne czasy (a był to przełom XIX i XX wieku), solidne wykształcenie. Najstarszy syn Juhan był naczelnym geometrą w guberni hersońskiej. Córka, Emilie (Veister, ur. 1879 r.), późniejsza właścicielka posiadłości wiejskiej Sarapuu koło Karula, była znanym i szanowanym pedagogiem, prowadziła w Valdze prywatną szkołę. Byli uczniowie ją uratowali przed wywózką na Syberię przez władze bolszewickie po 1945 roku. Druga córka, Alise (ur. 1881 r.), moja babcia, skończyła Konserwatorium Muzyczne w Petersburgu. Pracowała jako muzyczny pedagog i występowała jako śpiewaczka. W rodzinnej tradycji istnieje m.in. pamięć o jej występie w 1916 roku na koncercie na rzecz polskich uchodźców wojennych w sali Säde, gdy śpiewała pieśni Szopena. Była też uzdolnioną malarką. W 1906 roku wyszła za mąż za Polaka Zygmunta Trzeciaka (1876–1965), studenta Politechniki Ryskiej. Wówczas przeszła z religii prawosławnej na katolicką i przyjęła imię Elżbieta. Zmarła w 1952 roku i pochowana jest na cmentarzu w Lüllemäe (życiorys artystyczny Alicji Elżbiety Trzeciak moja matka zdeponowała w Muzeum w Valdze). Najmłodsza córka Tammów – Olga (Grave, ur. 1890 r.) skończyła gimnazjum francuskie w Rydze. W 1940 roku wyjechała z rodziną do Niemiec. W Kolonii mieszkają jej wnuk i wnuczka, którzy przejęli dom w Valdze i nadal mają kontakt z Estonią.

Alicja Maciejewska-Trzeciak, Warszawa, 1928 r. Zdjęcie z archiwum prywatnego Ewy Królikowskiej.

Moja matka Alicja Maciejewska, z domu Trzeciak, urodziła się 13 kwietnia 1906 roku w Rydze. Wczesne dzieciństwo spędziła w Estonii, a przed samą I wojną światową pojechała wraz z rodzicami na Kaukaz do Soczi, gdzie jej ojciec został zaangażowany jako inżynier przy budowie mostów. Inż. Zygmunt Trzeciak był bowiem wynalazcą typu tzw. fundamentów sprężystych. Budowane na tych fundamentach mosty były odporne na nawałnice górskich rzek, szczególnie wiosną w czasie topnienia śniegów. Podobno mosty w Soczi budowane metodą Trzeciaka wytrzymały do dziś (wcześniej zastosował też swoje fundamenty przy budowie elektrowni w Valdze). Pobyt rodziny Trzeciaków w Soczi przerwała wojna. Babcia z matką wróciły do Estonii, a dziadkowi jakoś udało się przedostać do Polski. Tak w zasadzie rozeszło się ich małżeństwo.

Po maturze w gimnazjum w Valdze, Alicja zaczęła studiować historię na Uniwersytecie w Tartu w 1923 roku. Po dwóch latach podjęła decyzję przeniesienia się na Uniwersytet Warszawski. Mimo, że mówiła biegle po niemiecku i po rosyjsku, jej znajomość języka polskiego była, powiedzmy, poprawna. Jednakże w towarzystwie takich kolegów jak Stanisław Herbst i Janusz Pajewski, prowadzona przez wybitnych profesorów, którymi byli między innymi Oskar Halecki i Marceli Handelsman, problemy językowe szybko znikły.

Dom w Sarapuu. Zdjęcie z archiwum prywatnego Ewy Królikowskiej.

Jeszcze jako studentka związała się z Poselstwem Estońskim w Warszawie i pracowała tam jako maszynistka i tłumaczka, zarabiając w ten sposób na pokój w Warszawie. Naturalnie, wszystkie wakacje spędzała w Estonii, szczególnie w ukochanym Sarapuu u ciotki Emilii, która stała się główną ostoją i opiekunem całej rodziny. Jednakże przyszłe życie Alicji pozostało już na zawsze związane z Polską. Jak to zwykle bywa, na studiach poznała Eugeniusza Maciejewskiego, studenta architektury, którego poślubiła w 1931 roku. Ślub odbył się w Valdze, a małżonkowie zamieszkali w Gdyni, gdzie ojciec już od 1929 roku pracował przy rozbudowie nowego portowego miasta. W nowym własnym domku na Wzgórzu Focha urodziły się córki Ewa i Joanna.

Alicja nadal spędzała większość wakacji w Estonii, potem już razem z dziećmi. W czasie jednego z takich pobytów, w 1935 roku, zawarła znajomość z pisarzem Augustem Gailitem. Ta znajomość zapoczątkowała żmudną pracę przetłumaczenia na język polski jego słynnej powieści Toomas Nipernaadi, która wyszła w Estonii w 1928 roku. Nie była to jej pierwsza próba przekładu literackiego. Już w 1930 roku przetłumaczyła cykl reportaży z Polski znanego publicysty estońskiego Bernharda Lindego, który uczestniczył w tymże roku w Kongresie PEN-Clubu w Warszawie.

W 1936 roku, gdy pierwsza wersja przekładu była już gotowa, przedstawiciele Estonii poprosili oficjalnie pisarkę Zofię Nałkowską o jego opracowanie. Nałkowska poznała Gailita osobiście, kiedy w 1932 roku została zaproszona do Estonii z okazji wystawienia jej sztuki Dom kobiet. Kontakty tam zawarte wywołały u pisarki żywe zainteresowanie młodą literaturą estońską. Pisze o tym w swoich pamiętnikach. Zadanie redaktora przekładu potraktowała bardzo sumiennie i jako osoba o wysokich wymaganiach stylistycznych ponad dwa lata wciąż wracała do zredagowanego już przez siebie tekstu. Współpracę z Nałkowską, przedłużanie się pracy nad redakcją tekstu, trudności w dotarciu do osoby pisarki, nieuprzejmość jej sekretarza, Alicja w swoich opowiadaniach wspominała jako bardzo trudny okres w jej życiu. Wreszcie w nr 2 czasopisma literackiego „Studio” z 1936 roku staraniem Nałkowskiej został wydrukowany jeden z rozdziałów powieści pt. Kadri Parvi. W tym samym czasopiśmie nr 5/6 ukazał się tekst pióra Alicji Maciejewskiej Słów parę o Auguście Gailicie. Powieść jako całość zaczęła wychodzić w odcinkach w krakowskim dzienniku „Czas” od jesieni 1938 do wiosny 1939 roku. Poprzedzona została dwoma artykułami tłumaczki: przedrukiem Słów parę o Auguście Gailicie („Czas” z 6 IX 1938 r.) i Drugie spotkanie z Augustem Gailitem („Czas” z 11 IX 1938 r.). Książka została złożona do druku w wydawnictwie „Rój” latem 1939 roku, gdzie w zawierusze wydarzeń wojennych rękopis zaginął. Dopiero spotkanie Alicji Maciejewskiej z redaktorką Pamiętników Zofii Nałkowskiej dr Hanną Kirchner (co miało miejsce, niespodziewanie w Belgradzie jesienią 1972 roku) zaowocowało odnalezieniem zapomnianego już wydania powieści Gailita w odcinkach i jej ponownym wydaniem w formie książkowej w Państwowym Instytucie Wydawniczym, w edycji „Klub Interesującej Książki”, pod tytułem Dziwny świat Tomasza Nipernaadiego. Przedmowę, w bardzo ciepłym tonie, napisała dr Hanna Kirchner. Pomimo wielkiej pomocy p. Kirchner, książka czekała w wydawnictwie, a potem w drukarni przez ponad 5 lat i ukazała się wiosną 1988 roku na parę miesięcy przed śmiercią tłumaczki.

Alicja Maciejewska była też w latach 1937–1939 sekretarką w Konsulacie Estońskim w Gdyni. Swoją pracę opisała następująco: „Obowiązkiem moim było prowadzenie rejestru statków estońskich przybywających do portu gdyńskiego, […] korespondencja i przechowywanie prywatnych listów marynarzy, organizowanie marynarzom bezrobotnym pomocy materialnej, prace tłumaczeniowe, sprawozdania z prasy estońskiej itd.…”. Była też jednym z członków-założycieli Towarzystwa Polsko-Estońskiego w Gdyni w 1937 roku.

Wybuch Drugiej Wojny Światowej zastał nas: matkę, moją siostrę i mnie w Estonii. Ojciec został zmobilizowany, walczył w obronie Helu i w październiku 1939 roku był wzięty do niewoli. Nie mogąc wrócić do Polski, spędziłyśmy w Estonii ponad 6 lat. Mieszkałyśmy w naszym domu w Valdze, lata spędzałyśmy u cioci Emilii w Sarapuu. W latach 1941–1944 mieszkałyśmy w budynku szkoły w Madsa koło Lüllemäe, gdzie matka pracowała jako nauczycielka. Późną jesienią 1945 roku wróciłyśmy do Polski, do Gdyni. Razem z nami w wagonie towarowym wracała polska rodzina z okolicy Siemiatycz, którą wojna zastała na pracach u gospodarza estońskiego.

Alicja Maciejewska była do końca życia tłumaczem przysięgłym z języka estońskiego. Szczególnie w pierwszych latach po wojnie z tego tytułu przez nasz dom przewinęło się wielu Estończyków, którzy w ucieczce przed reżimem bolszewickim znaleźli się w Polsce. Większość podążała dalej na Zachód, ale niektórzy zostali na Wybrzeżu. Matka pomagała wielu z nich, nawet w miarę możliwości finansowo. Miejscowi Estończycy regularnie spotykali się w naszym domu, a na swoje siedemdziesiąte urodziny matka urządziła wieczór estoński, na którym można było mówić tylko tym językiem. W Estonii była po wojnie tylko dwukrotnie, w 1958 (lub 1959) i w 1964 (lub 1965) roku, kiedy musiała sprzedać dom w Sarapuu i sprowadzić do Gdyni sparaliżowaną ciotkę Emilię. Będąc już ciężko chorą zbierała jeszcze materiały do historii kościoła katolickiego w Valdze. W tym celu korespondowała z nieznaną jej osobiście Zofią Sokołowską z Valgi, osobą w jej wieku, urodzoną w Estonii, która w swoich listach przesłała matce szereg informacji i kilka ciekawych fotografii. Niestety, po śmierci matki nie miał już kto zająć się tym tematem, fotografie zostały zwrócone adresatce. Alicja Maciejewska pochowana została na Cmentarzu Witomińskim w Gdyni obok swojego ojca Zygmunta i ukochanej ciotki Emilii Veister.

Od niedawna córka Ewa Królikowska, mieszkająca w Szczecinie, wznowiła kontakty z rodziną i przyjaciółmi w Estonii, bywa w Ambasadzie Estonii na uroczystościach z okazji świąt państwowych i współpracuje z działającym w Gdyni oddziałem Stowarzyszenia Polska-Estonia. Rodzinna tradycja trwa.

Wspomnienia pierwotnie ukazały się w 2002 roku w piśmie „Nasza Polonia” nr 131 („Nasz Czas” nr 41 (580)).

Urodziła się w Kiviõli we wschodniej Estonii, gdzie przed wojną przy rosyjskiej szkole były klasy z polskim językiem nauczania. Studiowała slawistykę na Uniwersytecie w Tartu w Estonii, wykłada język polski w Tallinnie. W Polsce kształciła się na Uniwersytecie Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie, na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje na Uniwersytecie Tallińskim, jest lektorką i nauczycielką języka polskiego oraz pasjonatką polskości. Napisała wiele artykułów i prac o polskich śladach w Estonii i polsko-estońskich relacjach kulturalnych.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!