Reportaże pisane o Rosji często ulegają schematom. Zazwyczaj, gdy dotyczą europejskiej Rosji, opowiadają one o wielkiej polityce, czy chaotycznej rosyjskiej apokalipsie; z jej biedą i korupcją. Inną często spotykaną kalką są teksty o dalekiej syberyjskiej Rosji; z jej różnymi etnosami, mrozem i mistycyzmem. Książka Pauliny Siegień „Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu” ucieka tym schematom. Reportaż opublikowany przez Wydawnictwo Czarne zabiera nas do Rosji geograficznie bardzo nam bliskiej, czasem do bólu zwykłej, a z pewnością szerzej nieznanej.
O Kaliningradzie i szerzej obwodzie kaliningradzkim wiemy niewiele. Jeżeli w polskich mass mediach pojawiają się materiały o tym kawałku Rosji to dotyczą one zazwyczaj kwestii bezpieczeństwa: ilości rosyjskich wojsk w regionie, ćwiczeń floty bałtyckiej, zasięgu Iskanderów. Interesuję nas czy kolumny rosyjskich czołgów T-72B3M z baz w obwodzie kaliningradzkim zjawią się na przedmieściach Warszawy wciągu 24 czy 72 godzin. Co bardziej docie...
Pozostało jeszcze 88% artykułu.
Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!
Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.


