Trudno zakwalifikować Notes kurlandzki Kazimierza Brakonieckiego do jednej kategorii. Na pewno nie jest to klasyczny reportaż dziennikarski. Gdyby na miejscu autora znalazł się rasowy dziennikarz śledczy, zapewne najbardziej zainteresowałyby go ciemne interesy mera Windawy Ainarsa Lembergsa. Brakoniecki tylko o nim wspomina. Nie ma tu zbyt wielu rozmów, więcej natomiast wniosków z własnych obserwacji i lektur, które czasem nie są bezpośrednio związane z miejscem bytowania autora.
Kurlandia jest ...
Zamów prenumeratę w wariancie Patron, Przyjaciel lub dowolną prenumeratę jednorazową, aby móc przeczytać cały artykuł. Prenumerując wspierasz Przegląd Bałtycki! Przeczytaj dlaczego to ważne »
Jeśli już prenumerujesz, zaloguj się.