W tym roku minęła, w ogóle nie zauważona przez nasze media, setna rocznica zajęcia Mińska Litewskiego przez wojska polskie. Do lipca 1920 r. panowały w tej dawnej stolicy carskiej guberni „polskie rządy”, z polskim naczelnikiem Okręgu Mińskiego Władysławem Raczkiewiczem, późniejszym prezydentem RP na uchodźstwie, na czele. Tylko jeden raz mińszczanie mogli obchodzić Boże Narodzenie i Sylwestra w „polskim Mińsku”. Było to dokładnie sto lat temu. W „czerwonym kościele” i innych świątyniach Mińska rozbrzmiewał język polski, na skromnych stołach lądowały „litewskie wędliny”. Niewielu mińszczan zdawało sobie chyba sprawę, że to już koniec tego świata, który znają z początków XX w. Że później, po Traktacie Ryskim, nastąpi coś zupełnie innego.
Zanim jednak nakreślimy atmosferę adwentową i świąteczną w Mińsku Litewskim, oddajmy głos profesorowi Mieczysławowi Jackiewiczowi, który pisze w jakich okolicznościach Mińsk, do 1915 r. stolica carskiej guberni, zaś w 1918 r. ośrodek białoruskiego ruchu narodowego, znalazł się w ogóle w polskich rękach. Od początku 1919 r. państwo polskie prowadziło bowiem regularną wojnę z siłami bolszewickimi. Do Wilna udało się wkroczyć w kwietniu 1919 r., do Mińska zaś cztery miesiące później. Podczas walk rozpoczętych 1 lipca na środkowym odcinku frontu opanowano rozległe tereny Białorusi, a 8 sierpnia, po tygodniu ciężkich zmagań, polskie oddziały zajęły Mińsk, strategicznie ważny węzeł kolejowy (…) Batalion szturmowy miał największe powodzenie, i ok. godziny 10. wkroczył na przedmieścia Mińska. Polacy, tocząc walki z piechotą wspieraną samochodem pancernym, ok. godz. 12. zajęli zachodnią część miasta i wysadzili tor kolejowy do Bobrujska. Do wieczora oddziały polskie opanowały całe miasto – pisze w tym roku w rocznicowym tekście dla „Magazynu Polskiego” (gazety polonijnej z Białorusi) prof. Jackiewicz.

Miesiąc po wyzwoleniu Mińska do miasta dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego przyjechał marszałek Józef Piłsudski. Było to wieczorem 18 września 1919 r., gdy bieg na mińskim dworcu zakończył pancerny pociąg z Wilna. Tego dnia «Kurier Miński» informował, że miasto w oczekiwaniu na Józefa Piłsudskiego od rana było udekorowane flagami narodowymi polskimi oraz portretami Naczelnika Państwa Polskiego. Na dworcu wiele osób oczekiwało na przyjazd Piłsudskiego. Oprócz społeczności polskiej w Mińsku szykował się na spotkanie z Wodzem Naczelnym także Tymczasowy Komitet Białoruski na czele z przewodniczącym Aleksandrem Pruszyńskim (1887-1920), który też był poetą białoruskim i wydawał poezje pod pseudonimem Aleś Harun. Konstanty Piotr Rdułtowski (1880-1953), późniejszy starosta baranowicki, wspominał, że od rana tego dnia przedstawiciele społeczności polskiej oczekiwali na przyjazd pociągu pancernego z Naczelnikiem Państwa. Pociąg spóźnił się i dopiero wieczorem przyjechał na dworzec miński.
Dla wielu mińszczan, odciętych od wiadomości „z Korony”, wizerunek marszałka Piłsudskiego musiał być czymś nowym. Kim był ten mąż opatrznościowy, który miał wyzwolić tereny dawnego województwa mińskiego i włączyć je do Rzeczypospolitej, albo do jakiejś formy polsko-białoruskiej federacji? «Piłsudski wyszedł z pociągu zamyślony, poważny. Orkiestra zagrała hymn narodowy, a Naczelnik Państwa salutując przeszedł przed frontem witających…». Po zasalutowaniu warcie honorowej Piłsudski przyjął raport dowódcy warty i zastępcy Władysława Raczkiewicza (1885-1947), komisarza Okręgu Mińskiego Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich Olgierda Jeleńskiego, wysłuchał krótkiego przemówienia burmistrza miasta Mińska Mitrofana Downar-Zapolskiego i następnie na placu dworcowym przy głośnych okrzykach «Niech żyje!» przyjął raport dowódcy szwadronu ułanów, po czym sprężystym krokiem skierował się do Domu Szlacheckiego, gdzie mieścił się sztab Naczelnik (cytat z artykułu prof. Mieczysława Jackiewicza).
***
Informacje na temat wizyty Piłsudskiego w Mińsku można znaleźć w prasie z tamtego okresu, najlepiej sięgnąć po ukazujący się od września 1919 r. pod redakcją Wacława Wojewódzkiego „Goniec Miński”. Gazeta wychodziła aż do opanowania Mińska przez wojska bolszewickie 11 lipca 1920 r. (skądinąd był to dzień świąteczny w przedwojennej Białorusi Sowieckiej, zanim po agresji na ziemie wschodnie Rzeczypospolitej 17 września 1939 r. do kalendarza nie wprowadzono nowych dat).
Choroba mińskiego biskupa
Czym polska społeczność Mińska żyła w grudniu 1919 r., gdy echa wizyty marszałka Piłsudskiego już dawno przebrzmiały? Truizmem jest powiedzenie, że szykowano się do Świąt Bożego Narodzenia czy do „spotkania Nowego Roku” (tego rusycyzmu prasa mińska nagminnie używała, choć walczyła z „obmierzłymi moskwicyzmami” ile tylko się dało). „Goniec Miński” przynosi jednak więcej informacji na temat życia Polaków mińskich w okresie Adwentu. Jedną z czołowych wiadomości była ciężka choroba biskupa mińskiego Zygmunta Łozińskiego. Gazeta codziennie informowała o stanie zdrowia kapłana: Niedziela, 21 grudnia. Temperatura spadła stopniowo, z rana 36,7, tętno 72. Stan zadowalający (…) 22 grudnia: temperatura przez ubiegłą dobę się wahała pomiędzy 36,9-37,2. Tętno od 72 do 82. Ognisko zapalne w prawym płucu zaczyna się zmniejszać, tarcie opłucnej trwa. Ogólny stan zadowalający. Ze względu na pomyślny zwrot w przebiegu choroby, biuletyny podawane będą co drugi dzień.

Sprawy kościelne zresztą dawały o sobie znać co i rusz. 7 grudnia dokonano wyświęcenia byłego kościoła bernardynów, który przez ponad sześćdziesiąt lat w ramach represji za powstanie styczniowe znajdował się w rękach prawosławnych (jak bez ogródek pisał „Goniec” – „schizmatyków”). Wyświęcenia dokonał oczywiście ks. Zygmunt Łoziński. Tego samego dnia odbył się zresztą w sali Domu Szlacheckiego (róg ulicy Podgórnej i Dominikańskiej) walny zjazd Towarzystwa im. Józefa Piłsudskiego. Na przewodniczącego zjazdu wybrano burmistrza Bobrujska i prezesa Komitetu Polskiego w Bobrujsku Eugeniusza Fastowicza-Zahorskiego. Na zjeździe referat o „sanacji życia publicznego” wygłosił biskup Łoziński. Jak pisał w 2018 r. „Biełsat”: Dom Szlachecki był centrum świeckiego życia miasta w XIX wieku. Pełnił on rolę współczesnego centrum rozrywki – z restauracją, salą taneczną, sektorem gier, w którym stał stół do gier karcianych. Możliwe, że przez to przyległa do niego nazwa „Kasyno”, chociaż ruletki nigdy w nim nie było.
12 grudnia 1919 r. zmarł zasłużony działacz społeczny Mińszczyzny Wilhelm Jelski, gazety zamieściły poświęcony jemu nekrolog. Jelski był prezesem mińskiego „Sokoła”, a także działaczem Mińskiego Towarzystwa Rolniczego, inicjatorem utworzenia fabryki kilimów w Mińsku. Był także ostatnim właścicielem Ignatycz (obecnie Kalinino w rejonie mińskim). Współczesna encyklopedia internetowa przypomina: Wilhelm Jelski był kolekcjonerem sztuki, szczególnie polskiego malarstwa. W jego domu znajdowały się obrazy m.in. Matejki, Wyczółkowskiego, Gierymskiego, Simmlera, Weyssenhoffa, Żmurki i wiele innych. Znaczna część tych zbiorów uległa zniszczeniu w czasie rewolucji październikowej w 1917 roku. Resztki, które zostały uratowane, przepadły po śmierci Jelskiego, w zawierusze wojny polsko-bolszewickiej. Jelskiego pochowano w katakumbach „nowego kościoła” św. św. Symeona i Heleny. W grudniu 1919 r. „Goniec Miński” donosił także o wydarzeniach w dalekiej Polsce: o wizycie Semena Petlury w Warszawie. W styczniu 1920 r. zauważono wyzwolenie Dyneburga przez wojska polskie. Skądinąd gazeta wzywała, w kontekście Łatgalii, by przestać używać opatrzonej już nazwy z czasów zaborczych „Dźwińsk”.
Wizyta gen. Stanisława Szeptyckiego, „Mińska Czerezwyczajka”

W okresie adwentowym dała mińszczanom znać o sobie także „wielka polityka”. Na trzy dni przed Wigilią Mińsk odwiedził generał Stanisław Szeptycki, którego „Goniec Miński” przywitał wielkim artykułem na całą stronę tytułową. „Zwycięski wódz, jeden z pierwszych żołnierzy Rzeczypospolitej, osobisty przyjaciel Naczelnika Państwa z czasów, gdy w kuźnicy legionów Piłsudskiego wykuwano świetny dziś w wielokrotne triumfy Miecz Polski, człowiek, któremu kresy polskie, Litwa i Białoruś zawdzięczają orężne wyzwolenie z niewoli bolszewickiej – generał Szeptycki – zawitał dziś po raz drugi do naszego miasta” – pisał „Goniec”. „Przyjazd bohatera polskiego, Generała Szeptyckiego, zelektryzował społeczeństwo nasze. Na żadne przygotowania czasu nie było, lecz „czem chata bogata, tem rada”: w ciągu paru godzin został zorganizowany skromny obiad w sali Resursy Obywatelskiej i przeszło siedemdziesiąt przedstawicieli miejscowego towarzystwa wraz z władzami wojskowemi i cywilnemi na czele zebrało się w Resursie Obywatelskiej w celu uczczenia drogiego gościa” – donosiła polska prasa. Podczas uroczystych przemówień ze strony miejscowej społeczności padły słowa zachęcające władze polskie do powrotu do granicy z 1772 roku, a więc trwałego włączenia Mińska do Rzeczypospolitej.
Okres Adwentu sprzyjał refleksji, wyciszeniu, ale także wizytom w teatrze. W grudniu 1919 r. na deskach Polskiego Teatru Powszechnego grano „Żołnierza Królowej Madagaskaru”, jednak triumfy święciła „Mińska Czerezwyczajka”, zapomnianego już dziś twórcy Stefana Kiedrzyńskiego, a także „Sprawa Kajzera”. „Mińska Czerezwyczajka” pozwoliła mińszczanom z humorem i dystansem podejść do okresu okupacji sowieckiej, który skończył się w sierpniu 1919 r. (wtedy wydawało się, że na zawsze). „Kto nie miał sposobności obejrzenia tej zabawnej sztuki z dni panowania bolszewików na ziemiach mińskich, niech skorzysta ze sposobności. „Mińska Czerezwyczajka” poza sensacyjnym tytułem posiada istotną wartość satyry napisanej ad hoc, na wzór całego szeregu sztuk, które tworzą się z potrzeby chwili. Publiczność, która dotąd widywała i słyszała o krwiożerczych „komisarzach”, „preoczach” i „towarzyszach”, będzie dziś mogła po raz ostatni uśmiać się i zabawić z trzymających w swem ręku losy Rosji „władców ludu”. Całość przedstawienia nosić będzie lekki charakter z rodzaju przedstawień z warszawskich teatrów „Czary kot” i „Qui pro quo” – pisał w grudniu 1919 r. „Goniec Miński”. Niestety już parę miesięcy później mińszczanie przekonali się, że władza bolszewicka bynajmniej nie odeszła w cień.
Jesteśmy jednak w okresie świątecznym, działalność teatrów nie ustała. Swoje sztuki wystawiał teatr białoruski w Mińsku: w drugi dzień katolickiego Bożego Narodzenia odegrano „Cienie”, dramat w trzech aktach autorstwa Franciszka Olechnowicza. Z kolei w okresie przed Chanuką, teatr żydowski grał „Cnotliwą Zuzannę”.
Problemy z aprowizacją
Przez cały Adwent 1919 r. w Mińsku Litewskim zbierano pieniądze na „Gwiazdkę dla polskiego żołnierza”, specjalną imprezę, mającą uhonorować broniących przed bolszewikami Kresów Rzeczypospolitej. W tym celu powstał Komitet Gwiazdkowy pod honorowym patronatem biskupa Łozińskiego. Uczennice i panny mińskie podjęły się szycia specjalnych „woreczków” dla żołnierzy, przed Świętami rozdano cztery tysiące takich „woreczków”, kontynuację zapowiedziano na okres po Trzech Króli. Kobiety odwiedzały żołnierzy w koszarach i szpitalach. Z kolei 20 grudnia w Polskim Teatrze Powszechnym odbyło się przedstawienie, dochody z którego przekazano na „gwiazdkę dla polskich dzieci”. „Niech tu na Kresach stanie się dzień Gwiazdki dla dzieci dniem święta i radości. Niech miłość i ofiarność zapanuje w sercach nie tylko magnata, ale i tego co żyje powszednim chlebem. Sobotni wieczór połączony z zabawą i przedstawieniem w teatrze naszym, niech zgromadzi wszystkich. Niech mury teatru polskiego okażą się za szczupłe dla tych mas, które na ołtarzy budującej się Polski przyjdą złożyć swój choćby najskromniejszy dar na „Gwiazdkę dla dzieci” – zachęcał „Goniec Miński”. 20 i 21 grudnia 1919 r. w Gimnazjum żeńskim im. Królowej Jadwigi odbył się bazar świąteczny, z którego dochody przeznaczono na „wpisy dla niezamożnych uczennic”. „Zabawa będzie nadzwyczaj urozmaicona: 1) kosze szczęścia (każdy los wygrywa – między innymi wygrać można cielę, dwa koguty, kurę i królika), 2) Loteria allegri, 3) Pałac Królowej Zimy, 4) Namiot cygański, 6) Pawilon chiński, 6) Kawiarnia turecka” – donoszono. Podczas bazaru przygrywała orkiestra wojskowa. Na rzecz mińskich dzieci opodatkowali się także właściciele mińskich kin.

W „Gońcu Mińskim” skład wędlin i kiełbas Glińskiego-Sofronowa położony przy ulicy Mickiewicza (obecnie Sowiecka) oferował mińszczanom m.in. „wędliny litewskie” (na mińskim stole nie mogło zabraknąć także galarety, barszczu, kołdunów, kiślu). Tak naprawdę jednak gwiazdka białoruska w 1919 roku, mimo zakończenia okupacji bolszewickiej, miała być bardzo skromna. „Na handlowym rynku w Mińsku z powodu wstrzymania ruchu kolejowego daje się zauważyć zupełny zastój. Z Warszawy towary nie przybywają zupełnie. W miasteczkach okręgu mińskiego zupełnie ustał popyt na różne towary. Za to powiększył się popyt na sacharynę i farby, które wywożono do sowieckiej Rosji” – donosił „Goniec”. W grudniu 1919 r. otwarto w Mińsku kantynę kooperatywy urzędniczej, która posiadała na składzie: masło śmietankowe, sery w różnych gatunkach, śledzie, słoninę, wędliny oraz towary kolonialne. Zapowiadano przywiezienie z Warszawy wódki, spirytusu, wina, skóry, obuwia i papierosów. Jak informował jednak „Goniec” „dziesięć wagonów z kartoflami i z solą wskutek utrudnień transportowych nie ruszyło jeszcze z miejsca postoju”.
Najrychlejszego zjednoczenia z Macierzą…
Święta dla mieszkańców Mińska miały jednak głównie swój wymiar religijny, jeszcze bardziej ceniony po wyzwoleniu miasta spod okupacji bolszewickiej. „Goniec Miński” zapraszał na pasterkę w „nowym kościele” św. św. Symeona i Heleny o godzinie 23 (obecnie nazywany jest „czerwonym kościołem”, od koloru cegły, w 1919 r. takiej nazwy nie używano), godzinę później pasterka odbyła się w kościele podominikańskim przy ulicy Dominikańskiej, a także na Złotej Górce. W katedrze mińskiej o godz. 11 odprawiono jutrznię, zaś o 24 – pasterkę. W pierwszy dzień świąt msze święte odbyły się o ósmej rano we wszystkich kościołach mińskich. Na msze katolickie w Mińsku udali się nie tylko mińszczanie, ale także mieszkańcy terenów wiejskich, pozbawionych kościołów katolickich.

Z okazji Wigilii specjalny list do żołnierzy polskich opublikowało w „Gońcu Mińskim” harcerstwo z miasta Mińska: „stoisz gdzieś daleko od swoich w pustym polu śnieżnym na warcie… i widzisz wśród mgły i zawiei jak cudnie błyszczy Gwiazda Betlejemska. Wiesz, że w ciepłych, zacisznych domkach, zasiadają rodacy do Wieczerzy wigilijnej, a Ty stać musisz, żołnierzu na posterunku – czuwać i wytężać słuch, bo ani wiesz, co cię czeka za chwilę: może śmierć od kuli wroga, bohaterska – bo za Ojczyznę, smutna – bo daleko od domu i rodziny, a może najgorsze – niewola! Ale odważnie patrzysz pomimo to przed siebie. Odważnie – bo wierzysz! Wierzysz, że kiedyś ustanie walka i ojczyzna nasza tak już wyczerpana odpocznie w spokoju i dobrobycie, wierzysz, że i dla Ciebie strudzonego wojną, zziębniętego, zabłyśnie naprawdę jasno i cudnie Gwiazdka Betlejemska w noc Bożego Narodzenia!”. Specjalne życzenia dla mińszczan przygotowała redakcja „Gońca Mińskiego”. Oprócz „wszelkiej pomyślności” życzono Polakom z terenu dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego „najrychlejszego i najtrwalszego zjednoczenia się z Polską Macierzą”, „wytrwania w pracy twórczej dla dobra Najjaśniejszej Rzeczypospolitej”, a także „szczęścia i zadowolenia w spełnianych rzetelnie obowiązkach”.
Na pierwszy i drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia uczniowie szkoły realnej im. Tadeusza Rejtana przygotowali specjalne jasełka „na wpisy dla niezamożnych uczniów tejże szkoły”. Przedstawienie odbyło się w sali mińskiego „Sokoła” na rogu Franciszkańskiej i Magazynowej. Z kolei restauracja „Paryż” przy hotelu „Paryż” przy ulicy Dominikańskiej kusiła w dni Bożego Narodzenia (26-28 grudnia 1919 r.) „wspaniałą elektryczną choinką”. Musiała być to przede wszystkim frajda dla mińskich dzieciaków.
Sale trzęsły się od śmiechu i mazura
Wejście w Nowy Rok 1920 było dla mieszkańców Mińska nie lada zagadką. Co przyniesie kolejnych dwanaście miesięcy? Czy Mińsk na trwałe zostanie włączony w skład Rzeczypospolitej? A może nastąpi znowu okupacja sowiecka? Może rządy białoruskie? W to ostatnie mało kto chyba wierzył, ale przyszłość wydawała się niepewna. Nie przeszkodziło to jednak mińszczanom w hucznym „spotykaniu Nowego Roku” (ten rusycyzm był w 1919 r. bardzo powszechny na Kresach). Elegancki wieczór sylwestrowy odbył się w Sali Szlacheckiej. Zaanonsowano program koncertowy, wróżby, bufet, kawę i likiery. Na północ zapowiedziano „niespotykane zjawisko”, zaś na późniejsze godziny tańce. Bilety na tę uroczystość można było nabyć w księgarni Makowskiego i w księgarni wojskowej. „Godnie spotykał Mińsk wyzwolony Nowy Rok w Domu Szlachty. Kto żyw, spieszył na ową noc, aby w radości i beztrosce witać ów rok, co pozwoli nam dalej być wolnemi i daj Boże… szczęśliwemi. Cały kwiat naszej inteligencji zjawił się licznie i wytrwał na stanowisku do białego rana” – relacjonował „Goniec Miński”. „Po przemówieniach na dane hasło rozpoczęły się ochocze tańce, a niepoślednia część zebranych ruszyła do bufetu, nawiasem mówiąc, godnego szerszego, a pochlebnego omówienia. Zapał wzrastał proporcjonalnie do czasu, a odwrotnie proporcjonalnie do baterii wszelkich win i likierów, a sale aż trzęsły się od dziarskiego mazura, śmiechu i zapału zebranych. Noc ową pełną szczerej radości i beztroski zawdzięczać należy Tow. im. Piłsudskiego, którego działalność coraz szersze zatacza kręgi” – pisali dziennikarze.

Obchody Sylwestra odbyły się także w Polskim Teatrze Powszechnym, gdzie zaproszono mińszczan na specjalny kabaret. „Goniec Miński” nie chciał jednak zdradzić programu uroczystości. Na godz. 20 zapowiedziano Sylwester w restauracji „Fryc” z programem wokalno-kameralnym, a także specjalnym bufetem. Na „wieczór sylwestrowy” i „choinkę” zapraszała także restauracja „Europa” przy ulicy Franciszkańskiej. Tutaj było „na bogato”: program kabaretowy, występy Lucyny Kowalskiej, gwiazdy znanej z Warszawy i Wilna. Przygrywać miał specjalny kwintet. W restauracji „Paryż” przygotowano „występy znanego magika”, a także „występy nowych warszawskich artystów”. Skromnie obchodzono Sylwestra w gmachu Związków Zawodowych im. Stanisława Staszica. Odbył się tam koncert amatorski, a później tańce aż do północy. O północy podano kolację, podczas której odbyły się toasty za pomyślność Rzeczypospolitej i jej władze.
Żeligowski w Mińsku
„Mińsk polityczny” bawił się w gmachu Okręgu Mińskiego Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich (w 1919 r. nie odtworzono przedrozbiorowego województwa mińskiego, Mińsk był stolicą jednego z okręgów na Kresach Wschodnich – przyp. red.). Wieczór rozpoczął się koncertem „o programie doborowym i urozmaiconym” – zaprezentowano utwory Chopina w wykonaniu Marii Kleckiej, zaśpiewała także Konstancja Święcicka. Zagrano także na skrzypcach i wiolonczeli. „O godzinie 11 koło 200 osób zasiadło do stołów biesiadnych. Pierwszy zabrał głos naczelnik okręgu p. Władysław Raczkiewicz (późniejszy prezydent RP na emigracji – przyp. red.), podnosząc zasługi Komendanta Piłsudskiego, któremu Polska ma do zawdzięczenia to, iż jest wolna i niepodległa. Mówca wzniósł toast na cześć wolnej Ojczyzny i umiłowanego przez naród Komendanta Piłsudskiego”. Następnie przemawiał zastępca naczelnika okręgu p. Jeleński na temat pracy zgodnej i wytrwałej, starosta zaś powiatu mińskiego p. Hruszwicki wzniósł z entuzjazmem przyjęty toast na cześć armii polskiej” – relacjonował już w nowym roku 1920 „Goniec Miński”.
Co ciekawe, w Mińsku przebywał w Sylwestra 1919 r. generał Lucjan Żeligowski, który stanie się w Nowym Roku osobą znaną z „buntu”, dzięki któremu zajęta zostanie Wileńszczyzna. Żeligowski chorował jednak i gości przyjmował w domu.
11 stycznia 1920 r. „Goniec Miński” zamieścił wiersz lokalnej poetki Marii Maleckiej, który próbował odgadnąć to, co stanie się przez kolejne dwanaście miesięcy.
Nowy Rok
Przyszedłeś do nas w cichą noc,
Pewny zwycięstwa, śmiały,
Diademy złotych, lśniących gwiazd
Nad głową Ci jaśniały
W królewskim stroju śnieżnych szat
I z berłem władcy w dłoni
Choć mocnyś dzisiaj – życia bieg
Najmędrszych w proch rozgromi
Przechodzą lata pragnień, snów
Marzeń się bajka snuje
A złotych rojeń wątła nić
W mgłach, szczęścia blask znajduje
I dnie tak płyną, – setki lat
Złudne miraży cieniem,
A pokolenie w ciemny grób
Odchodzą z swym marzeniem
O Roku Nowy, szczędź nam złud
Wskaż drogi nam za słońcem
Czyż zawsze jeno, – życia kres?
Tęsknoty będzie końcem?…
PS. Mińsk został zajęty przez bolszewików już parę miesięcy po hucznej, sylwestrowej zabawie 1919 roku. Po rozgromieniu Armii Czerwonej Polska miała wszelkie szanse, żeby wrócić do Mińska i utworzyć tam albo stolicę polskiego województwa, albo stolicę republiki białoruskiej, która istniałaby w federacji z Polską. Niestety podczas negocjacji ryskich polska delegacja zrzekła się Mińska, oddając Polaków Mińszczyzny na łup bolszewików. Mińsk Litewski, tym razem jako „Miensk”, został stolicą Białorusi Sowieckiej, w której Polacy formalnie uzyskali równouprawnienie (język polski był jednym z języków urzędowych, radio mińskie nadawało po polsku, istniał Polski Teatr, polskie szkoły). Pod koniec lat trzydziestych praktycznie cała polska społeczność Mińska została jednak wymordowana jako ofiary „operacji polskiej” NKWD. Ten tekst jest swego rodzaju hołdem złożonym mińskim Polakom przez Przegląd Bałtycki w stulecie „jedynej polskiej Wigilii” i „jedynego polskiego Sylwestra” w „polskim Mińsku”.
W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.