Niebo dla Litwinów. O filmie „Nova Lituania” Karolisa Kaupinisa

|

Dausos to w mitologii bałtyjskiej rodzaj nieba, zaświatów, gdzie trafiają dobre dusze. Słynny litewski geograf i podróżnik, Kazys Pakštas (1893–1960), znany chyba u nas bardziej z koncepcji Bałtoskandii, chciał przed drugą wojną światową utworzyć takie niebo dla rodaków. Przeczuwał, że Litwini nie mogą czuć się bezpiecznie w młodej republice, na którą czyhają potężni sąsiedzi. Myślał o stworzeniu „Rezerwowej Litwy” zwanej Dausuvą, litewskiej zamorskiej kolonii, w której Litwini mogliby spokojnie egzystować. Swój projekt rozpoczął jeszcze w latach dwudziestych XX wieku, sądząc, iż najlepszym tego typu miejscem byłby Quebec. Przez następne lata podróżował, badał i analizował kolejne miejsca przeznaczone na litewską ziemię obiecaną: San Paulo, Angola, Madagaskar, Wenezuela, Honduras, Bahamy. Swoją ideą starał się zainteresować rząd. Bezskutecznie.

Pomysły Pakštasa skutecznie zainspirowały natomiast niedawno młodego litewskiego reżysera Karolisa Kaupinisa, czego wynikiem stał się jego pełnometrażowy debiut fabularny pod tytułem „Nova Lituania” (2019). Jest rok 1938. Litwa świętuje dwudziestolecie swojej niepodległości. Prezydent Palionis (Valentinas Masalskis) uczestniczy w uroczystości zaprzysiężenia żołnierzy. Wzniosłe słowa, przyszłość, służba. W akademii bierze udział także premier Jonas (Vaidotas Martinaitis), który, jak się potem okaże, będzie drugim głównym bohaterem filmu. Podniosłą atmosferę przerywa wiadomość o incydencie na granicy z Polską. Śmiertelnie postrzelony został polski pogranicznik. Takie zdarzenie rzeczywiście miało miejsce. Stanisław Serafin, żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza został zastrzelony w nocy z 10 na 11 marca. Patrol KOP spostrzegł wcześniej dwóch osobników, którzy nielegalnie przekroczyli granicę z Polską. Podczas interwencji Serafin znalazł się po stronie litewskiej, gdzie dosięgły go kule. Nie jest to dobra wiadomość dla Litwinów. Od czasu zajęcia Wilna Litwa nie chce utrzymywać stosunków dyplomatycznych z Polską, formalnie jest w stanie wojny. Wszystko to w czasie, kiedy nazistowskie Niemcy prowadzą coraz bardziej agresywną politykę w Europie: anektują Austrię i żądają od Czechosłowacji oddania Kraju Sudetów.

Przeczytaj także:  Na straży nieuznanej granicy – recenzja książki „Na litewskiej rubieży”

W tym burzliwym okresie kowieński wykładowca geografii, profesor Feliksas Gruodis (Aleksas Kazanavičius), którego pierwowzorem jest właśnie Kazys Pakštas, próbuje przedstawić władzom swoją wizję utworzenia nowej Litwy. Przez decydentów nie jest jednak traktowany poważnie, odbija się od drzwi do drzwi. Wszystko zmienia dopiero spotkanie z premierem Jonasem. Główna oś fabularna filmu, czyli przekonywanie premiera do szalonego pomysłu profesora, jest pokazana na tle potyczek z losem, które toczą dwaj bohaterowie. Gruodis mieszka z pełną pretensji żoną, autokratyczną teściową oraz młodą kuzynką, która jest pod ich opieką. Brak dzieci wyraźnie ciąży na domowej atmosferze. Wydaje się, że całkowite pochłonięcie się idée fixe Gruodisa wynika po części z tego rodzinnego zaduchu, choć równie prawdopodobna może być sytuacja odwrotna – to jego zawodowe zaangażowanie doprowadziło do takiego stanu. Z kolei premier Jonas mimo wysokich ambicji i niezwykłej pracowitości znajduje się całkowicie w cieniu gburowatego prezydenta. Pisze mu przemówienia, jest na jego każde zawołanie. Jonas cierpi także na poważne schorzenie serca, które zaważy na jego politycznej karierze. Majstersztykiem jest scena, w której dowiadujemy się o zmianie na stanowisku premiera. Niecodzienna przyjaźń i współpraca, jaka połączyła wykładowcę akademickiego i szefa rządu, od początku ma swoje podwaliny: szczere uczucie i troska o losy Litwy. Losy przesądzone. Najpierw zajęcie przez Niemców Kłajpedy, potem okupacja całego kraju przez Związek Radziecki.

Przeczytaj także:  Aneksja Kraju Kłajpedy w marcu 1939 roku
Przeczytaj także:  „Zostaliśmy sami ze swoją rozpaczą”. Sowiecka aneksja krajów bałtyckich w 1940 roku

Zapewne ktoś, kto nie jest Litwinem lub specjalistą od tego kraju, nie odkryje wszystkich odniesień i aluzji, jakie występują w tej opowieści. Czy przypadkiem nazwisko prezydenta należy łączyć jakoś z wicemerem Kowna? Czy imię absztyfikanta forsowanego przez teściową nie jest przypadkowe? Postaci prezydenta i premiera są fikcyjne, lecz i tu można doszukać się pewnych cech wspólnych z prezydentem Smetoną czy premierem Tūbelisem. Z kolei „prawdziwy Gruodis”, czyli Kazys Pakštas dostał w roku 1930 dofinansowanie do swoich badań. Ton filmu określany bywa jako sarkastyczny czy groteskowy. Istotnie, dialogi są błyskotliwe i często dowcipne, mimo ponurej przecież aury historycznej. Po faktycznej aneksji przez ZSRR prezydent Palionis tłumaczy wojskowemu asystentowi tekst swojej przemowy: „Nie na rękę mi wspominać, że wpuściliśmy ich armię. Każdy tak się cieszy z Wilna… Nie chcę psuć klimatu”.

Przeczytaj także:  Wilno dla Białorusinów, a my – dla Rosjan

Akcja filmu toczy się w scenerii przedwojennego Kowna z jego piękną, modernistyczną architekturą. Jeśli profesor idzie na pocztę, by nadać listy, będzie to oczywiście słynny budynek Poczty Głównej przy alei Wolności 102. Uniwersytet, szpital, restauracja. Do tego precyzyjnie dobrane detale: parkiety, meble, sztućce. Nic nie jest przeładowane, nie sprawia wrażenia dekoracji. Pomagają też czarno-białe, kontrastowe zdjęcia Simonasa Glinskisa w coraz modniejszym formacie retro 4:3, przypominające te z ostatnich filmów Pawła Pawlikowskiego.

Przeczytaj także:  Ścieżkami kowieńskiego modernizmu z przewodnikiem „Kowno. XX-XXI wiek”

„Nova Lituania” zdobyła już szereg nagród na międzynarodowych festiwalach, między innymi w Atenach, Kairze, Karlowych Warach, Tallinnie czy Wiesbaden. Litewscy widzowie mówią nawet o przełomie w swoim kinie. Pamiętając o tym, że jest to fabularny debiut, należy pochwalić Karolisa Kaupinisa za dojrzałość realizacji i śledzić jego kolejne produkcje. I tak, ten film szczególnie powinien być obejrzany w Polsce.

Absolwent Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej oraz Podyplomowych Studiów Zarządzania dla Twórców, Artystów i Animatorów Kultury Uniwersytetu Warszawskiego. Prowadził badania terenowe dotyczące Seto oraz Liwów. Autor wystawy zdjęć „Kihnu Saar, czyli rzecz o niezwykłej wyspie” oraz zdjęć cyklu „Staroobrzędowcy nad Pejpusem”. Założyciel Stowarzyszenia ProEstonia. Organizator cyklicznych przeglądów animacji estońskiej oraz szeregu imprez promujących kulturę Estonii. Odznaczony przez prezydenta Estonii Orderem Krzyża Ziemi Maryjnej.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!