Mijają dwa lata od powołania drugiego gabinetu Stefana Löfvena. Gdyby porównać ten czas do biegu przez płotki, to premierowi Szwecji kilka z nich udało się zręcznie ominąć, kilka staranować, a nieliczne przeskoczyć. Na półmetku zmagań sytuacja nie wygląda najlepiej, a na mecie czekać może surowa kara.
By zrozumieć obecną sytuację polityczną w Szwecji trzeba się cofnąć do 9 września 2018 roku. Wtedy to miały w tym kraju miejsce wybory, jak się okazało później, przełomowe dla szwedzkiej sceny poli...
Zamów prenumeratę w dowolnym wariancie, aby móc przeczytać cały artykuł. Prenumerując wspierasz Przegląd Bałtycki! Przeczytaj dlaczego to ważne »
Jeśli już prenumerujesz, zaloguj się.