W nocy z 12 na 13 lutego minęła siedemdziesiąta dziewiąta rocznica wysiedlenia pomorskich Żydów z dawnej rejencji szczecińskiej do gett Generalnego Gubernatorstwa. Ofiarami tego procederu byli zarówno mieszkańcy obecnej części niemieckiej rejencji (Stralsund, Anklam, Löcknitz), jak i części polskiej (Szczecin, Świnoujście, Goleniów). We wtorek odbył się „marsz życia” w Anklam, zaś dzień później pamięć ofiar Holocaustu uczczono w Stralsundzie. Według historyków Shoah przetrwało mniej niż dwudziestu pomorskich Żydów. W obchody rocznicy deportacji ludności żydowskiej na Pomorzu włączyły się kościoły, organizacje społeczne i stowarzyszenia.
W nocy z 12 na 13 lutego do gett we wschodniej Polsce (m.in. w Piaskach, Bełżycach i Głusku), a także do niemieckich obozów koncentracyjnych (Sobibor i Theresienstadt) wysiedlono ponad tysiąc pomorskich Żydów z rejencji szczecińskiej (części Prowincji Pomorskiej). By upamiętnić zagładę ludności żydowskiej, od lat na Pomorzu Przednim (Vorpommern, część historycznego Pomorza należąca do Niemiec) organizuje się „marsze życia”. W tym roku przeszły one przez Anklam, Stralsund i uniwersytecki Greifswald. W tym ostatnim celebrowano specjalne nabożeństwo w ewangelickim Kościele Mariackim. Zarówno w tym mieście, jak i w uznamskim uzdrowisku Heringsdof odbyła się droga do „stolpersteinów”, czyli do „kamieni pamięci”, które mają czcić ofiary Zagłady.
Niemieckie media podkreślają, że inicjatywa „marszu życia” narodziła się w głowach Jobsta i Charlotte Bittner z Tybingi. Od 2007 r. podobne marsze odbyły się w dwudziestu państwach i w ponad trzystu miejscowościach. We wtorek „marsz życia” miał miejsce w Anklam, tam, gdzie kiedyś znajdowała się synagoga, zaś dzień później pamięć ofiar Holocaustu uczczono w Greifswaldzie i Stralsundzie. Do tej pierwszej miejscowości dotarło dziesięcioro zmarzniętych uczestników marszu, którzy przebyli trzydziestokilometrową drogę z Anklam do Greifswaldu, by opowiedzieć się przeciwko antysemityzmowi i rasizmowi. „Ganz schön kalt” („Jest piękny mróz”) – powiedział meklemburskiej gazecie „Ostseezeitung” dwudziestoczteroletni Lukas Kind, który na Pomorze przyjechał aż z Lipska. Dla niego temat antysemityzmu jest niezmiernie ważny, gdyż jego dziadek mieszkał w latach 1937-1945 w Szczecinie, był urzędnikiem Izby Rolniczej i wiedział o deportacjach. Dla Kinda marsz jest zatem próbą odkupienie za winy przodków. „Początkowo odrzucałem ten temat, myślałem, że to przeszłość, jednak później coraz bardziej zacząłem się interesować tematem prześladowań Żydów i państwem Izrael. Zdecydowałem, żeby aktywnie walczyć przeciwko zapomnieniu” – powiedział „Ostseezeitung” Kind.
Dla wielu uczestników „marszu życia” udział w nim jest formą podkreślenia, że nie wszyscy mieszkańcy Meklemburgii-Pomorza Przedniego popierają skrajną prawicę. Akurat ten kraj związkowy był przez lata siedliskiem neonazistowskiej NPD, a obecnie triumfy święci tutaj „Alternatywa dla Niemiec”, która w wyborach w 2016 r. zajęła drugie miejsce przed lokalną CDU. Uczestnicy podkreślają zarazem, że jeszcze przed II wojną światową żydowskie życie tętniło nie tylko w stolicy prowincji Szczecinie, ale także w Anklam, Greifswaldzie czy Stralsundzie, który naziści pozbawili statusu rejencji.
W środę rano deportacje z Pomorza wspominano przy tablicy upamiętniającej żydowski dom modlitewny w Greifswaldzie przy Mühlenstraße. Później odbył się dalszy „marsz życia”, na który mieszkańcy Meklemburgii-Pomorza Przedniego zebrali się na Nowym Rynku w Stralsundzie. Wieczorem w tym mieście odbyła się specjalna uroczystość z udziałem rabina krajowego Jurija Kadnikowa (rodem z Eupatorii), a także sekretarza państwowego ds. Pomorza Przedniego Patricka Dahlemanna. We wtorek w uroczystościach w Anklam uczestniczył z kolei m.in. niemiecki strzelec sportowy, dwukrotny mistrz świata, siedmiokrotny mistrz Europy, trzykrotny olimpijczyk Ralf Schumann.
Z kolei jak doniosła szczecińska „Gazeta Wyborcza” w rocznicę wywózki lokalnych Żydów na miejscu wysadzonej w powietrze przez nazistów synagogi odbyły się uroczystości zorganizowane przez gminę żydowską. Jak powiedział „Gazecie” wiceprzewodniczący szczecińskiej gminy Albin Majkowski lokalna społeczność żydowska chce upamiętnić miejsce wywózek, zwłaszcza, że w 2020 r. będzie obchodzona okrągła rocznica deportacji. „Gazeta Wyborcza” przypomina, że w roku dojścia Adolfa Hitlera do władzy w Prowincji Pomorskiej mieszkało ponad sześć tysięcy Żydów, z czego jedna trzecia w stołecznym Szczecinie.
W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.