Kiedy jeszcze Vējonis był prezydentem, ja mówiłem w wywiadach: spójrzcie na Kersti Kaljulaid. To także prezydent. Ona pojechała do Narwy, mieszkała tam przez jakiś czas. Rozmawiała z ludźmi na ulicy. Można się domyślić, w jakim języku, skoro mieszka tam jedynie 5% Estończyków. To jest gest. Nie chodzi o to, żeby przejść na Łotwie na dwujęzyczność, ale żeby pokazać: „jesteście naszymi ludźmi, potrzebujemy Was”. W 2018 r. zadawałem pytanie, czy Vējonis nie mógłby czasem pojechać do Dyneburga i por...
Zamów prenumeratę w wariancie Patron, Przyjaciel lub dowolną prenumeratę jednorazową, aby móc przeczytać cały artykuł. Prenumerując wspierasz Przegląd Bałtycki! Przeczytaj dlaczego to ważne »
Jeśli już prenumerujesz, zaloguj się.