W ostatnią niedzielę (3 marca) mieszkańcy Litwy wybierali swoich przedstawicieli we władzach samorządowych. Do rozdysponowania było łącznie 1461 mandatów radnych i merów. Ponad 21 proc. wszystkich miejsc zdobyli kandydaci lokalnych komitetów wyborczych. Na dalszych miejscach pod względem liczby uzyskanych mandatów uplasowały się reprezentowane w Sejmie partie polityczne. Nierozstrzygnięta pozostaje rywalizacja o stanowisko mera Wilna. 17 marca w II turze wyborów zmierzą się Remigijus Šimašius i Artūras Zuokas.
Częściowe wyniki niedzielnego głosowania znane były już tego samego dnia wieczorem (lokalne zamknięto o godz. 20 czasu wileńskiego). Na pełne wyniki trzeba było poczekać do następnego dnia rano. Frekwencja wyniosła 47,90 proc. Pod tym względem zauważalna jest tendencja wzrostowa: w poprzednich wyborach w 2015 roku głosowało 47,18 proc. uprawnionych, a cztery lata wcześniej – 44,08 proc. Najwyższą frekwencję odnotowano w leżącym na Kowieńszczyźnie rejonie birsztańskim, gdzie głosowało 67,42 proc. uprawnionych. Najmniej chętnie do lokali wyborczych udawali się mieszkańcy Kłajpedy (38,91 proc.).
Urzędujący wygrywają
Główna Komisja Wyborcza podała także zbiorcze zestawienie mandatów zdobytych przez poszczególne ugrupowania. Zgodnie z ordynacją samorządową obok partii politycznych swoich kandydatów mogą wystawiać również komitety wyborców. I właśnie dla tych drugich ostatnie wybory okazały się dużym sukcesem. Różne lokalne komitety łącznie zdobyły 311 mandatów, co stanowi ponad 1/5 wszystkich miejsc, które były do obsadzenia. Zwycięstwem lokalnych ugrupowań obywatelskich zakończyły się wybory w sześciu największych miastach Litwy: Wilnie, Kownie, Kłajpedzie, Szawlach, Poniewieżu i Olicie. Czworo kandydatów lokalnych komitetów już w pierwszej turze wygrało wybory na merów, a 18 kolejnych przeszło do II tury.
W przypadku miejsc zdobytych przez partie polityczne o największym sukcesie może mówić opozycyjny Związek Ojczyzny-Litewscy Chrześcijańscy Demokraci (TS-LKD). Kandydaci tej centroprawicowej partii zdobyli 267 mandatów, trzech kandydatów na merów wygrało wybory w I turze, a 15 dostało się do II tury. Niewiele mniej mandatów (264) zdobyła Litewska Partia Socjaldemokratyczna (LSDP), a pięciu przedstawicieli tej partii zostało wybranych merami. Na trzecim miejscu wśród partii znalazł się rządzący w skali kraju Litewski Związek Rolników i Zielonych (LVŽS), który uzyskał 218 miejsc w samorządach. Na dalszych miejscach uplasowały się: Ruch Liberalny (121 mandatów), Partia Pracy (60) oraz Akcja Wyborcza Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin (54).
Do zwycięstwa w I turze wyborów na mera danego samorządu potrzebne było uzyskanie więcej niż połowy głosów. Udało się to 19 kandydatom, z których aż 16 uzyskało reelekcję. Wśród zwycięzców znaleźli się m.in. Visvaldas Matijošaitis w Kownie, Artūras Visockas w Szawlach, Ričardas Malinauskas w Druskienikach, Šarūnas Vaitkus w Połądze, Živilė Pinskuvienė w Szyrwintach czy sprawujący swoją funkcję od 1990 roku Gintautas Gegužinskas w Poswolu. W Janowie na stanowisko mera powrócił Mindaugas Sinkevičius po przerwie spowodowanej wykonywaniem funkcji ministra gospodarki w rządzie Sauliusa Skvernelisa. Reelekcję uzyskali też kandydaci AWPL-ZChR: Zdzisław Palewicz w rejonie solecznickim i Maria Rekść w rejonie wileńskim.
W Wilnie będzie koalicja
Najwięcej zainteresowania budziła rywalizacja w stołecznym Wilnie. Ostatecznie zakończyła się ona sukcesem komitetu wyborczego urzędującego mera Remigijusa Šimašiusa „Za Wilno, z którego jesteśmy dumni”. Poprzednie wybory Šimašius wygrał jako kandydat Ruchu Liberalnego (LRLS), ale w trakcie kadencji pożegnał się z partią, przechodzącą kryzys wywołany skandalami korupcyjnymi. Jego komitet wyborczy powstał w oparciu o miejskie struktury partii, popierające Šimašiusa. Ugrupowaniu udało się zdobyć aż 28,14 proc. głosów, co przekłada się na 17 miejsc w liczącej 50 mandatów radzie Wilna. Oznacza to, że komitet będzie potrzebował poszukać partnerów koalicyjnych wśród pozostałych ugrupowań, które weszły do rady.
W stołecznej radzie zasiądą także przedstawiciele: komitetu „Szczęśliwe Wilno” Artūrasa Zuokasa (16,78 proc. głosów, 10 mandatów), TS-LKD (15,81 proc., 9 miejsc), AWPL-ZChR (9,24 proc., 6 miejsc), Partii Pracy (7,78 proc., 5 mandatów) i LVŽS (4,68 proc i 3 miejsca). Porażką zakończył się start w Wilnie Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej, która z poparciem zaledwie 3,83 proc. znalazła się poza radą. Oznacza to pożegnanie się ze stanowiskiem dotychczasowego wicemera stolicy Gintautasa Paluckasa, jednocześnie pełniącego funkcję przewodniczącego LSDP. W bezpośrednich wyborach mera Wilna najwyższe poparcie uzyskali Šimašius i Zuokas, odpowiednio: 37,80 proc. i 22,99 proc. głosów. i to oni za dwa tygodnie zmierzą się w II turze.
O ile w Wilnie zwycięski komitet Šimašiusa zmuszony będzie szukać sobie koalicjanta, to w Kownie sytuacja jest już jasna: zdecydowaną większość mandatów zdobył popierający mera Visvaldasa Matijošaitisa komitet „Zjednoczone Kowno”, który uzyskał poparcie 65,8 proc. wyborców oraz 32 mandaty w 40-osobowej radzie. Pozostałe 8 miejsc zostanie obsadzone przez kandydatów TS-LKD. Lokalny komitet zwyciężył również w Kłajpedzie. Ugrupowanie obecnego mera „Vytautas Grubliauskas i drużyna” zdobyło 21,25 proc. i 9 mandatów (na 30 możliwych). W portowym mieście, podobnie jak w Wilnie, niezbędne będzie utworzenie koalicji.
„Feudalizacja” i „uciekinierzy”
Zdaniem komentatorów i ekspertów trudno jest wskazać jednego zwycięzcę wyborów samorządowych. W czasie powyborczej konferencji prasowej politolog Mažvydas Jastramskis z Uniwersytetu Wileńskiego wskazywał na dobre wyniki TS-LKD i LSDP, za którymi stoją silne struktury partyjne w skali całego kraju. Rządząca partia Rolników i Zielonych zwiększyła co prawda swój stan posiadania w radach w porównaniu z poprzednimi wyborami, ale nie była w stanie przeskoczyć ugrupowań opozycyjnych. „Dla tezy Ramūnasa Karbauskisa (lider LVŽS – przyp. aut.), że wygrają wszystkie wybory, nie ma żadnych podstaw” – powiedział Jastramskis.
Mažvydas Jastramskis zwraca również uwagę na niepokojącą tendencję, że wśród wybranych merów znaleźli się samorządowcy znani z autorytarnych metod zarządzania samorządami i mający problemy z wymiarem sprawiedliwości. Wtórowała mu inna politolog z Uniwersytetu Wileńskiego Ainė Ramonaitė, która twierdzi, że w niektórych samorządach można zaobserwować proces „feudalizacji”. Uczestnicy konferencji zwracali także uwagę, że wśród zwycięskich komitetów obywatelskich dużą część tworzą „uciekinierzy” z partii politycznych, dlatego ich wygraną trudno uważać za sukces oddolnych ruchów społecznych.
Większość, bo 41 samorządów czeka jeszcze II tura wyborów merów. Po nich jasne stanie się, kto zachowa, a kto straci władzę w miastach i rejonach. Zwycięskie ugrupowania przystępują do rozmów z potencjalnymi partnerami koalicyjnymi. W Wilnie możliwa jest współpraca komitetu Šimašiusa z AWPL-ZChR oraz Rolnikami i Zielonymi. Koalicja z TS-LKD miałaby większość, ale konserwatyści nie palą się do współpracy po nieudanych wspólnych rządach w poprzedniej kadencji. Ogólnie dobry wynik TS-LKD w skali kraju może wróżyć partii dalsze sukcesy: w tegorocznych wyborach prezydenckich i przyszłorocznych parlamentarnych. Przed nowymi wyzwaniami stają socjaldemokraci. Partia osiągnęła dobry wynik w całej Litwie, ale klęska w stolicy oznacza prawdopodobnie koniec rządów Gintautasa Paluckasa jako lidera.
Absolwent Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, pracownik Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, interesuje się krajami bałtyckimi, stosunkami polsko-litewskimi i polsko-białoruskimi, był współautorem "Programu Bałtyckiego" w Radiu Wnet, publikował m.in. w "Nowej Europie Wschodniej", "New Eastern Europe", "Tygodniku Powszechnym", portalu "Więź" i "Magazynie Pismo". Autor książki "Litwa po litewsku" (Wydawnictwo Czarne, 2024).