Szwedzi stali się ekonomicznie niezależni, ale czy szczęśliwi? – stawia pytanie film „Szwedzka teoria miłości” w reżyserii Erika Gandiniego. Za niezależność zapłacili przecież samotnością, a ta jest walutą nieszczęścia.
Kino dokumentalne ma to do siebie, że trudno z nim dyskutować. Z zasady ma edukować i obrazować fakty. A z faktami się przecież nie polemizuje. Co innego fabuła. Jej siła polega na tym, że przekazuje prawdę w fikcyjnej historii, niejako za pomocą metafory. „Coś, co ktoś sobie wym...
Zamów prenumeratę w wariancie Patron, Przyjaciel lub dowolną prenumeratę jednorazową, aby móc przeczytać cały artykuł. Prenumerując wspierasz Przegląd Bałtycki! Przeczytaj dlaczego to ważne »
Jeśli już prenumerujesz, zaloguj się.