Latem ubiegłego roku internetowe czasopismo Salon zamieściło artykuł zatytułowany Mój dziadek nie był bohaterem wojennym walczącym z nazistami, ale brutalnym kolaborantem[1]. To dziecięce wyznanie amerykańskiej pisarki pochodzenia litewskiego Silvii Foti – wtedy jeszcze nieznanej litewskiej publice – wywołało ostrą, choć ograniczoną dyskusję wokół tego, kto ma prawo i komu wolno wydawać sądy na temat historii narodu zarówno na Litwie, jak i w kręgach litewskiej emigracji[2].
Kontrowersje te dotyczą nie tyle samych faktów, a mianowicie nazistowskiej okupacji Litwy w latach 1941–1944 i Holokaustu, co ich interpretacji. Od momentu odzyskania niepodległości w 1991 roku litewscy historycy, pedagodzy i osoby publiczne dosyć szczegółowo udokumentowali i do pewnego stopnia wyjaśnili, na czym polegał Holokaust, a także to, jaką rolę wielu Litwinów odegrało jako kolaboranci nazistowskich władz okupacyjnych[3]. Ten proces był jednak częściowo wymuszony presją zewnętrzną i przeprowadzony w sposób ...
Pozostało jeszcze 97% artykułu.
Prenumeruj i wspieraj Przegląd Bałtycki!
Zyskaj dostęp do setek eksperckich artykułów poświęconych państwom regionu Morza Bałtyckiego.


