Jak donosi estoński dziennik Eesti Päevaleht, licząca 1,3 mln ludności Estonia zebrała w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku tyle samo pieniędzy z tytułu podatku VAT, co licząca 2 mln ludności Łotwa. Pomimo niższej stawki VAT (odpowiednio 20% i 21%).
Oba kraje do września zebrały po około 1,4 mld euro z tytułu VAT. Taka suma dla Estonii już teraz jest wynikiem lepszym niż w całym roku 2013. W porównaniu z rokiem ubiegłym, dochody z VAT wzrosły o 11-12%, w porównaniu z rokiem 2013 to aż 21%. Jest to efekt tak wzrostu gospodarczego (chociaż ten nie należy do najwyższych i od kilku lat oscyluje ok. 1-2%), ale przede wszystkim wprowadzenia deklaracji (rejestru) faktur powyżej 1000 euro. Ten obowiązek został nałożony na przedsiębiorców w listopadzie 2014 roku.
Prosty i szczelny system podatkowy
Estoński system podatkowy jest najtańszy i najprostszy w OECD. Nie znaczy to jednak, że podatki nie są tam zbierane. Wbrew przeciwnie, rząd dba nie tylko o to, by podatnik spędzał jak najmniej czasu na księgowości i formalnościach, ale także dba, żeby system był możliwie szczelny. Do niedawna dosyć powszechne były wyłudzenia podatku VAT, czego dowodem może być skok w przychodach z tytułu tego podatku po wprowadzeniu wcześniej wspomnianych deklaracji. Według estońskiego Urzędu Celnego i Podatkowego to rozwiązanie jest dużo bardziej efektywne niż przewidywano przed jego wprowadzeniem. Estończycy podkreślają, że solidarne płacenie należności podatkowej to również równe szanse dla przedsiębiorców – zwłaszcza tych uczciwych. Na pewno przynosi wymierne korzyści dla państwowego budżetu.
Redaktor naczelny Przeglądu Bałtyckiego. Absolwent Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Interesuje się Estonią, regionem Morza Bałtyckiego oraz Europą Środkową i Wschodnią. Prowadzi również portal estoński Eesti.pl.