W związku z regulacją o ujawnieniu zasobów Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego Łotwy Sowieckiej przyjętą w 2018 r. przez Sejm XII kadencji na stronie internetowej Łotewskiego Archiwum Narodowego ukazały się wczoraj listy i kartoteki tajnych współpracowników bezpieki. Wywołało to furorę wśród części użytkowników na Facebooku, choć jak podają łotewskie media na liście agentów poza paroma wyjątkami nie ma wysoko postawionych polityków. Są za to duchowni, największa „ustrzelona” osoba to prawosławny metropolita Rygi i całej Łotwy Aleksander, zarejestrowany w 1982 r. jako agent „Czytelnik”. W internecie opublikowano alfabetyczny spis agentów, statystyki, książkę telefoniczną pracowników KGB z ich nazwiskami, a także dokumenty Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Łotwy.
Dostęp do „worków KGB” może mieć każdy, wystarczy zarejestrować się na stronie Łotewskiego Archiwum Narodowego. – Dziś znalazłam swego sąsiada profesora prawa międzynarodowego, był kierownikiem katedry, nazywa się Aivars Fogelis. Jest także nazwisko polskiego księdza z Jełgawy, który teraz pełni funkcję dziekana w seminarium duchownym we Lwowie. W „workach KGB” znalazła się także znana łotewska malarka Maija Tabaka – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu przewodniczka miejska i działaczka lokalnej społeczności polskiej, która chce zachować anonimowość. W środowisku łotewskich Rosjan krytycznych wobec lokalnego establishmentu rosyjskiego „worki KGB” przewijały się w piątek na osiach czasu. Teczki udostępniali choćby rosyjski imigrant Dmitrij Sawwin, a także działacz ruchu „EuroRosjan” Igor Watolin. Ten pierwszy podzielił się zapisem dokonanym na metropolitę Rygi i całej Łotwy Aleksandra Kuriaszowa, pseudonim „Czytelnik”. – Sądząc po kartotece zawerbował go ten sam czekista, któremu po restytucji cerkwi w 1990 r. Kuriaszow zlecił zarządzanie cerkiewnym majątkiem. Zabawna „koincydencja” – napisał na Facebooku Sawwin, który publicznie umieścił także kartkę rejestracyjną z kartoteki Iwana Miroliubowa, prawosławnego księdza, doktora teologii, znawcy tematyki staroobrzędowców, bliskiego współpracownika patriarchy moskiewskiego Cyryla. Miroliubow został zarejestrowany w 1981 roku jako „Anatolij”.
W „teczkach” znalazły się nie tylko nazwiska prawosławnych, ale także innych duchownych. Juris Krumgolds na osi czasu Dmitrija Sawwina umieścił informację o współpracy z KGB Staņislavsa Mukānsa, księdza z parafii katolickiej św. Piotra w Windawie. Na liście znalazł się także inny Mukāns, Juris, urodzony w 1938 r. duchowny z Łatgalii. Prawdziwą sensacją jest jednak znalezienie się na liście Julijansa Vaivodsa, wyniesionego w 1983 r. przez papieża Jana Pawła II do funkcji kardynała. Vaivods zmarł w maju 1990 r., trzy tygodnie po ogłoszeniu przez Radę Najwyższą Łotwy niepodległości.
Mimo tego, że emocje budziły wczoraj kwestie duchownych współpracujących z KGB, to okazało się, że współczesnych polityków na liście jest bardzo niewielu. – Nazwiska polityków w „workach Czeka” do tej pory nie wybrzmiały – pisał w czwartek łotewski portal Delfi. Nie jest bowiem dużą sensacją, że w kartotekach znalazło się nazwisko pierwszego niekomunistycznego premiera Łotwy, byłego europosła Ivarsa Godmanisa o pseudonimie „Pugulis”. Jednak sprawa ta już była wcześniej rozpoznawana przez sąd, który przychylił się do tezy, że Godmanis nie był agentem. Problematyczne jest tylko zniknięcie części dokumentów w jego sprawie z archiwum sądowego w Jurmali. Z innych polityków w „workach KGB” znaleźli się poseł Socjaldemokratycznej Partii „Zgoda” Igor Pimenow, pseudonim „Kriwiczew”, współpracujący z bezpieką od 1978 r., wieloletni mer Dyneburga i działacz Związku Zielonych i Rolników Rihards Eigims zarejestrowany w 1985 r. jako „Edgars”, a także były poseł „Jedności”, działacz mniejszości litewskiej na Łotwie Romualds Ražuks. Ten ostatni był jednak tylko „kandydatem na współpracownika”. Dodajmy, że w 1990 roku Ražuks stanął na czele Łotewskiego Frontu Narodowego, walczącego o niepodległość kraju od Sowietów. – Otwarto archiwum KGB ŁSRR. Okazuje się, że były mer Dyneburga miał doświadczenia z różnymi służbami. Nie tylko z KNAB w nowych czasach – napisał ironicznie na Facebooku europoseł Rosyjskiego Związku Łotwy Andriej Mamykin. Chodziło mu właśnie o wspomnianego Eigimsa, jak sugeruje sowiecka kartoteka z pochodzenia Polaka, który niedawno został zatrzymany przez antykorupcyjną służbę KNAB.
Gdy mowa o artystach to wśród agentów znaleźli się m.in. dyrygent Arvīds Platpers (pseudonim „Verdi”), późniejszy poseł na Sejm, malarka Maija Tabaka („Viktorija”) czy Jānis Jurkāns („Lapsa”) z Państwowego Teatru Dramatycznego im. Andrejsa Upītsa w Rydze (przypadkowa zbieżność imienia i nazwiska z byłym szefem MSZ, łotewskim Polakiem, Jānisem Jurkānsem). Platpers pytany o współpracę powołuje się jednak na wyrok ryskiego sądu rejonowego z 2005 r., który stwierdził, że nie współpracował on z KGB. – Miałem liczne wyjazdy za granicę od 1981 r. Każdy bardzo interesował się tym, co tam się dzieje. Byłem w USA, Japonii. To wszystko jest związane z moimi wyjazdami – powiedział mediom Platpers.
Łotewskie prawo o lustracji przewiduje, że ujawniony zasób ma jedynie „charakter informacyjny i nie wywołuje konsekwencji prawnych bez stwierdzenia odpowiedniego faktu przez wyrok sądu”. Łotewscy internauci niewiele jednak sobie z tego robią. Lustracja trwa.
W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.