Litewska prawica chce zakazać używania wstążki św. Jerzego

|

Nawet trzysta euro mógłby zapłacić polityk mniejszości rosyjskiej Wiaczesław Titow, gdyby w przyszłości chciał paradować na posiedzeniu rady Kłajpedy z symbolem sowieckiego „zwycięstwa nad faszyzmem”. W czwartek litewski Sejm przyjął bowiem w pierwszym czytaniu projekt złożony przez konserwatystów, by zakazać na Litwie używania wstążeczki św. Jerzego, będącej symbolem zakończenia „wielkiej wojny ojczyźnianej”. Choć zdecydowana większość posłów nie okazała entuzjazmu wobec pomysłu, inicjatywa zgłaszana już w poprzedniej kadencji Sejmu przeszła głosami frakcji Związku Ojczyzny oraz częściowo Związku Rolników i Zielonych. Ruch Liberałów oraz dwie partie socjaldemokratyczne praktycznie nie wzięły udziału w głosowaniu, zaś Akcja Wyborcza Polaków na Litwie solidarnie zagłosowała w obronie wstążeczki georgijewskiej.

Wstążeczka używana jest w krajach bałtyckich od wielu lat, głównie przez lokalną mniejszość rosyjską. W 2014 r. kontrowersje wywołało przypięcie jej – w trakcie kampanii do Parlamentu Europejskiego – przez lidera Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemara Tomaszewskiego, podczas obchodów zakończenia II wojny światowej na Antokolu. Później obiekcje litewskich polityków i dziennikarzy wzbudził Wiaczesław Titow, radny Związku Rosjan na Litwie, gdy pojawił się na posiedzeniu rady Kłajpedy z rosyjską wstążeczką. Symbolu używają jednak głównie nie politycy, a kombatanci upamiętniający „wyzwolenie Litwy od faszymu”.

Przeczytaj także:  Olga Gorszkowa: Tomaszewski potraktował wstążeczkę georgijewską instrumentalnie

Wstążka św. Jerzego już po 2005 r. stała się symbolem rosyjskiego imperializmu. Przełomem była jednak interwencja rosyjska na Ukrainie oraz aneksja Krymu, wtedy ten symbol zaczął być systematycznie używany przez wojskowe siły prorosyjskie. Kreml próbuje eksportować ten symbol do „bliskiej zagranicy” jako znak „russkogo mira”. Użycie tej wstążeczki przez niektóre grupy tworzy napięcia w społeczeństwie. Chcielibyśmy tego uniknąć – mówi jeden z inicjatorów zakazu, poseł Związku Ojczyzny-Litewskich Chrześcijańskich Demokratów Laurynas Kasčiūnas. Pod wnioskiem podpisało się zresztą paru innych posłów, wśród nich przewodniczący partii Gabrielius Landsbegris i były minister spraw zagranicznych Audronius Ažubalis.

Przeczytaj także:  Audronius Ažubalis: Akceptujecie Łotwę, krytykujecie Litwę. To podwójne standardy

Z argumentacją konserwatysty zupełnie nie zgadza się poseł Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Zbigniew Jedziński, który w miniony czwartek dwukrotnie zabierał głos w debacie sejmowej na ten temat. – To głupi pomysł, służy odwróceniu uwagi od tego, że na Litwie pozostały nie tylko historyczne symbole, ale także żywa symbolika władzy sowieckiej. Mam na myśli zarówno byłych komunistów, którzy są u władzy, ale także fakt, że w 2017 r. Sejm nie zgodził się na ujawnienie byłych współpracowników KGB, czego od dawna domaga się polska partia – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu Zbigniew Jedziński. – Mnie w gruncie rzeczy symbole mało obchodzą, nie mam do nich stosunku emocjonalnego. Zastanawiam się tylko dlaczego musimy o tym dyskutować 28 lat po upadku komunizmu na Litwie – dodaje Jedziński, wskazując, że wstążeczka św. Jerzego ma źródło w odległych czasach, a nie w okresie władzy sowieckiej.

Przeczytaj także:  Sakson: nie przypiąłbym wstążeczki georgijewskiej

Choć Ruch Liberałów bywał w przeszłości określany jako „brat-bliźniak” konserwatystów, a w sprawach geopolitycznych obie partie mają identyczne poglądy, to za zakazem wstążeczki georgijewskiej głosowała w czwartek jedynie posłanka Aušrinė Armonaitė. – Jest jasne, że Rosja używa tej wstążki jako symbolu Noworosji i ekspansji imperialnej, ale nie uważam, że powinniśmy czegokolwiek zakazywać. Długoterminowej walki ideologicznej nie wygramy przez zakazy, ale otwartą debatę. Dlatego liberałowie nie brali udziału w tym głosowaniu. Wierzymy, że tego typu kary i zakazy jedynie pomogą Kremlowi w jego retoryce, że kraje bałtyckie cenzurują debatę publiczną – wyjaśnia Przeglądowi Bałtyckiemu stanowisko swego klubu Simonas Gentvilas.

Jedyną jednak frakcją, która otwarcie głosowała przeciwko zakazowi użycia symboliki georgijewskiej, była koalicja Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i Aliansu Rosjan. – Równie dobrze moglibyśmy zakazać używania symboliki krzyża, bo wykorzystywali go w czasie II wojny światowej naziści – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu poseł Jedziński. Polski Klub Dyskusyjny, reprezentujący wileńską inteligencję polskiego pochodzenia, w sprawie inicjatywy konserwatystów oficjalnie nie zabiera głosu. Nieoficjalnie członkowie klubu są w tej sprawie podzieleni. – Jeśli chodzi o mnie, to popieram inicjatywę konserwatystów co do wstążki. Z zastrzeżeniem, że sam zakaz nie wystarczy. Należy szukać dialogu w sprawach polityki pamięci również z miejscowymi Rosjanami – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu doc. dr. Andrzej Pukszto z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie. – Jestem z gruntu przeciwna wszelkim zakazom, mają one zazwyczaj odwrotny skutek – kontruje Ewelina Mokrzecka, obecna przewodnicząca Polskiego Klubu Dyskusyjnego. – Owszem, raziło mnie to, że Waldemar Tomaszewski przypiął w 2014 r. wstążeczkę georgijewską zaraz obok polskiej flagi, ale dajmy spokój starszemu pokoleniu, które świętuje co roku na Antokolu, niech sobie przypinają, jak chcą, ci ludzie pamiętają II wojnę światową – dodaje Mokrzecka, zaraz zastrzegając, że PKD oficjalnego stanowiska w tej sprawie raczej nie zajmie.

Odpowiednia debata na temat wstążeczki georgijewskiej od dwóch lat toczy się także w dwóch pozostałych krajach bałtyckich. W 2017 r. szef prorosyjskiej partii „Zgoda” Nił Uszakow zakazał członkom ugrupowania przypinania wstążeczki. W tym samym roku partia, która ma największą frakcję w łotewskim Sejmie, zerwała współpracę z Jedną Rosją. Z kolei Aleksandr Kuźmin, przedstawiciel konkurencyjnej partii rosyjskiej, która wsparła aneksję Krymu, mówił dwa lata temu Przeglądowi Bałtyckiemu: – Rosyjski Związek Łotwy nie wstydzi się użycia wstążeczek, najbardziej rozpoznawalnego symbolu obchodów zwycięstwa w II wojnie światowej w przestrzeni rosyjskojęzycznej. Veiko Spolītis, poseł prawicowej partii Jedność, będącej partnerem litewskich konserwatystów w Europejskiej Partii Ludowej, twierdzi, że inicjatywa zakazu wstążeczki na Łotwie umarła śmiercią naturalną. – Dyskutowaliśmy o tym w 2013 r., ale nic nie wyszło. Zobaczymy, czy da się wnieść jakieś poprawki do ustawy o świętach i dniach pamięci albo do deklaracji o zakazie propagowania ideologii totalitarnych – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu Spolītis.

Przeczytaj także:  8 i 9 maja na Łotwie: zwycięstwo nadal dzieli

Na Litwie użycie symboliki nazistowskiej i sowieckiej zostało zakazane już w 2008 r., za rządów prezydenta Valdasa Adamkusa, konserwatyści proponują poszerzyć listę zakazanych symboli właśnie o rosyjską wstążeczkę.

W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.


NEWSLETTER

Zapisz się na newsletter i otrzymaj bezpłatną 30-dniową prenumeratę Przeglądu Bałtyckiego!