Wielkimi krokami zbliżają się potrójne wybory na Litwie: samorządowe, europejskie i prezydenckie. W tych ostatnich regularnie od 2009 r. startuje lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski. W 2014 r. osiągnął całkiem dobry wynik. Obecnie spekuluje się, że na wiosnę 2019 r. Polacy będą mieli znów okazję postawić krzyżyk przy polskim nazwisku na liście. ,,Zastanawiam się nad możliwością startu, ponieważ jest propozycja i zachęcanie. W dodatku to nie jest jakaś nowość i wśród nas, i dla mnie osobiście. Dwukrotnie brałem udział w wyborach prezydenckich, wyniki były niezłe” – powiedział w rozmowie z lrt.lt Tomaszewski. Ostateczną decyzję poznamy prawdopodobnie przed końcem roku.
Czy start przedstawiciela mniejszości narodowej w walce o najwyższy urząd w państwie jest czymś logicznym? Pytana przez Przegląd Bałtycki Renata Cytacka, była wiceminister energetyki z ramienia AWPL i obecna radna Wilna, nie ma wątpliwości, że tak. – Bardzo dobrze, że Polak startuje w wyborach prezydenckich. Jesteśmy pełnoprawnymi obywatelami Litwy i możemy typować swego kandydata, nawet na najwyższy urząd w państwie. Musimy stale przypominać o swoim istnieniu, że jest nas wielu na Litwie, a wybory są do tego dobrym pretekstem. Poza tym, nasz kandydat pan Waldemar Tomaszewski już dwa razy startował wyborach i uzyskał dobry wynik. Polacy stanowią ponad sześć procent społeczeństwa i dlatego mogą jak najbardziej wystawiać swego kandydata na prezydenta – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu Cytacka.
Niczego złego w kandydaturze Tomaszewskiego na urząd prezydenta nie widzi także dr Paweł Sobik z Uniwersytetu Wrocławskiego, badacz polskiej mniejszości na Litwie i znawca lokalnej sceny politycznej. – W państwach Europy Środkowo-Wschodniej, jak np. w Macedonii, czy na Słowacji, udział przedstawicieli mniejszości narodowych w wyborach prezydenckich jest czymś naturalnym. Dość powiedzieć, że prezydentem Rumunii wybranym w wyborach powszechnych jest etniczny Niemiec-luteranin Klaus Iohannis. Zapowiedź startu Tomaszewskiego jest naturalną konsekwencją przyjętej i konsekwentnie powtarzanej w ostatnich latach retoryki, że AWPL-ZChR nie jest partią narodowościową, czy regionalną, ale ogólnopaństwową, mającą ambicje reprezentować wszystkich obywateli Litwy – powiedział Przeglądowi Bałtyckiemu Sobik. – Waldemar Tomaszewski może startować w wyborach, nie widzę żadnych przeciwwskazań, ma szanse w pierwszej turze. To co mnie jednak martwi, to fakt, że Polacy zazwyczaj uchylają się od wspierania prezydenckich kandydatów w drugiej turze – komentuje dla Przeglądu Bałtyckiego prof. Andrzej Pukszto, politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie.
Nie wszystkim Polakom na Litwie podoba się jednak start lidera AWPL-ZChR w wyborach. Na łamach „Wiadomości znad Wilii” skrytykował ten pomysł Czesław Okińczyc, sygnatariusz Aktu Niepodległości Litwy z 1990 r., wieloletni adwersarz szefa polskiej partii. – Nie jesteśmy skazani w wyborach prezydenckich na Tomaszewskiego. Mamy w naszej społeczności wspaniałe osoby, które mogłyby zjednoczyć wokół siebie nie tylko Polaków, ale i Litwinów, Rosjan, Żydów, Białorusinów. Generał Antoni Mikulski, jeśli chcemy prezydenta, który żelazną ręką zwalczyłby na Litwie korupcję i nepotyzm. Prof. Bogusław Grużewski, jeśli chcemy prezydenta społecznie odpowiedzialnego, zwalczającego ubóstwo. Każdy z nich mógłby się pokusić nie tylko o udział w wyborach, ale i wygraną – pisze Okińczyc.
Pytana na jaki wynik liczy Waldemar Tomaszewski w wyborach, Renata Cytacka odpowiada Przeglądowi Bałtyckiemu: – My nie liczymy, ale wiemy, iż wynik będzie dobry. Waldemar Tomaszewski w 2009 roku zdobył 4,7 proc., a w wyborach w 2014 roku już 8,22 proc. głosów w skali kraju. Wyniki ostatnich wyborów są optymistycznie. Takie wyniki potwierdzają konieczność startowania naszego kandydata oraz naszą jedność i siłę. Jest to coś w rodzaju manifestu, że my Polacy byliśmy, jesteśmy i będziemy na Litwie, mimo usilnych działań władz mających na celu wynarodowienie nas – mówi Cytacka.
Nie wszyscy są jednak pewni, że w 2019 r. uda się powtórzyć sukces z ostatniej kampanii wyborczej. – Daję Tomaszewskiemu szansę na 5-6% głosów, a więc jednak mniej niż cztery lata temu – ocenia prof. Andrzej Pukszto. – Wybory w 2014 r. toczyły się w specyficznej sytuacji międzynarodowej, krótko po rosyjskiej aneksji Krymu i rozpoczęciu wojny w Donbasie. Tomaszewski, nieufny wobec pomajdanowych władz Ukrainy, był wówczas tym kandydatem, z którym w największym stopniu mogli utożsamić się mieszkający na Litwie Rosjanie. Symbolem tych wyborów była grigorijewska lentoczka założona przez Tomaszewskiego na dwa dni przed wyborami na Cmentarzu Antokolskim. Jeżeli nie dojdzie do eskalacji wojny na wschodzie Ukrainy, wynik Tomaszewskiego powinien być bliższy temu, który uzyskał przy swoim pierwszym starcie w 2009 roku – twierdzi Paweł Sobik.
Wciąż nie wiadomo, czy na wybory prezydenckie odnowiona zostanie koalicja AWPL-ZChR z Aliansem Rosjan. Wsparcie mniejszości rosyjskiej pomogłoby Tomaszewskiemu wzbić się ponad symboliczny w tych wyborach próg pięciu procent. – Wcześniej zawsze popieraliśmy polskiego kandydata. Teraz jeszcze na ten temat z Waldemarem nie rozmawialiśmy. Mogę powiedzieć, że w wyborach do samorządu Wilna wystartujemy razem, bo polsko-rosyjska frakcja w radzie miejskiej bardzo dużo zrobiła dla rosyjskich szkół w Wilnie. Ten sojusz się sprawdził. Natomiast nie było jeszcze tematu wyborów prezydenckich w rozmowie między AWPL-ZChR a Aliansem Rosjan, wszystko zależy od tego, czy Waldemar złoży nam taką propozycję – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu szefowa rosyjskiej partii Tamara Łochankina z Kłajpedy. Wielu analityków twierdzi, że w 2019 r. Tomaszewski uzyska znacznie mniej głosów rosyjskich niż wcześniej, bo mniejszość rosyjska odwraca się od polskiej partii. – Zupełnie się z tym nie zgadzam, myślę, że coraz więcej Rosjan popiera Tomaszewskiego, problemy on może mieć jedynie w Wilnie – kontruje prof. Andrzej Pukszto.
Pytana jakim prezydentem byłby Tomaszewski, Renata Cytacka odpowiada: – Jest uczciwy, rzetelny, łączący ludzi dobrej woli, a także jest zdecydowany, konsekwentny, pryncypialny i kieruje się wartościami chrześcijańskimi. Różnica między obecną prezydenturą jest ogromna, szczególnie widać to w końcówce obecnej kadencji naznaczonej licznymi skandalami, w tym prawdopodobnie udziałem w procederze łapówkarskim, o czym świadczy m.in. rozmowa z Eligijusem Masiulisem (byłym liderem Ruchu Liberałów, oskarżanym o przyjęcie łapówki od koncernu MG Baltic; prezydent Litwy komunikowała się z nim drogą emailową już po wybuchu afery – przyp. red.). Ludzie mają dość „starych” polityków wywodzących się z poprzedniego ustroju. Można odnieść wrażenie, że dla obecnej pani prezydent ludzie, obywatele Litwy nie istnieją, wszystkie działania nakierowane były na to, aby wizerunek Litwy na arenie międzynarodowej był jak najlepszy, nie ważne jakim kosztem – mówi Przeglądowi Bałtyckiemu Cytacka.
Ostateczne decyzja o starcie Tomaszewskiego zapadnie po cyklu przedwyborczych posiedzeń lokalnych kół i oddziałów AWPL-ZChR oraz zatwierdzeniu kandydatury na radzie naczelnej partii. Prawdopodobnie odbędzie się to jeszcze przed końcem roku.
W 2010 r. współzałożyciel Programu Bałtyckiego Radia Wnet, a później jego redaktor, od lat zainteresowany Łotwą, redaktor strony facebookowej "Znad Daugawy", wcześniej pisał o krajach bałtyckich dla "Polityki Wschodniej", "Nowej Europy Wschodniej", Delfi, Wiadomości znad Wilii, "New Eastern Europe", Eastbook.eu, Baltica-Silesia. Stale współpracuje także z polską prasą na Wschodzie: "Znad Wilii", "Echa Polesia", "Polak na Łotwie". Najlepiej czuje się w Rydze i Windawie.